EasyJet, brytyjska linia lotnicza stała się bohaterem skandalu. Na oficjalnych kanałach w mediach społecznościowych przewoźnik zamieścił zdjęcie reklamujące oferowane usługi. Niby nic zdrożnego, ale fotografię przedstawiającą, jak twierdzi operator, rękę pasażera, a na niej tatuaż z numerem podróży, podpisano słowami: "Nigdy nie zapomnisz swojego pierwszego lotu".
Więcej podobnych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Po publikacji tego materiału w sieci zawrzało. Internauci zaczęli porównywać ciąg cyfr wytatuowany na przedramieniu jednego z klientów do numerów, które naziści tatuowali ofiarom Holocaustu w obozach zagłady.
Co więcej, wyrażenie "Never forget", użyte do podpisu zdjęcia, jest obecnie wyrazem uczczenia pamięci ofiar tamtych dramatycznych wydarzeń.
Po zwróceniu uwagi przez internautów EasyJet szybko usunął kontrowersyjny post z mediów społecznościowych. Na przewoźnika spłynęła jednak fala negatywnych komentarzy.
Internauci wytykali firmie brak profesjonalizmu i taktu. Na łamach "The Times of Israel" brytyjska tania linia lotnicza przeprosiła także odbiorców:
Chociaż jest to prawdziwy obraz tatuażu klienta świętującego z nami swój pierwszy lot, rozumiemy zgłoszone obawy i w rezultacie postanowiliśmy usunąć wpis.
To nie pierwsza wpadka EasyJet. W 2020 roku przewoźnik reklamował loty do Włoch, określając ten kraj miejscem "mafii i trzęsień ziemi". Jeszcze wcześniej w 2009 roku, w gazecie rozdawanej na pokładzie samolotu znalazło się zdjęcie modelek, które pozowały na tle berlińskiego pomnika Holocaustu.
Źródło: The Times of Israel, www.nypost.com
Podroze.gazeta.pl jest dla Was i dla Was piszemy o podróżach, turystyce i wypoczynku. Nie oznacza to jednak, że nie pamiętamy i nie myślimy o Ukrainie. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie w tych miejscach: wiadomości.gazeta.pl, kobieta.gazeta.pl/ukraina.