Pięcioosobowa rodzina pochodząca z Wielkiej Brytanii przebywała w Australii na urlopie. Jak podaje bbc.com, turyści wybrali się na wędrówkę do Wentworth Falls, popularnego szlaku trekkingowego.
- Niestety, podczas spaceru nastąpiło osuwisko. To, co zastaliśmy na miejscu, to dość tragiczna scena - powiedział John Nelson z policji Nowej Południowej Walii.
Więcej bieżących informacji o podróżach i sytuacji na szlakach turystycznych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Rodzina znalazła się w śmiertelnej pułapce podczas wędrówki w dość trudnym rejonie Wenworth Pass. To stromy odcinek Gór Błękitnych, na którym znajduje się m.in. pięciokilometrowa pętla obejmująca wodospady i widoki na okoliczną dolinę. Jako pierwsza o nietypowym zjawisku poinformowała bliskich 15-latka, która zauważyła, że schodzi osuwisko. Prawdopodobnie tylko dzięki szybkiej reakcji matce i jednemu z młodszych braci udało się przeżyć.
Ofiarami zejścia osuwiska w Górach Błękitnych jest 49-letni brytyjski prawnik - Mehraab Nazir i jego dziewięcioletni syn. 50-letnia kobieta znajduje się w szpitalu w stanie krytycznym, a 14-letni chłopiec przeszedł operację, ale jego życiu nie grozi niebezpieczeństwo. Oboje mają poważne obrażenia głowy i brzucha. Do wydostania ich z miejsca zdarzenia potrzebna była wyciągarka.
W najlepszej formie jest 15-latka, która nadal pozostaje pod opieką lekarzy, ponieważ doznała silnego szoku. Jak podaje standard.co.uk, dziewczyna miała odpowiedzieć przybyłemu na miejsce ratownikowi, że "nie wie, gdzie się obecnie znajduje".
Premier Nowej Południowej Walii Dominic Perrottet przekazał, że będzie szukać odpowiedzi na to, co doprowadziło do zaistniałego zdarzenia. Wyznał, że należy zbadać, czy ścieżka turystyczna powinna być otwarta, zwłaszcza że niedawno przez Australię przeszły ulewne deszcze, a nawet lokalne powodzie.
Te tragedie zdarzają się zbyt często, więc zrobimy wszystko, co możemy zrobić, aby zapewnić ludziom bezpieczeństwo
- powiedział Perrottet.
Rzecznik NSW National Parks and Wildlife Service w Australii przekazał, że trasa przejścia brytyjskiej rodziny była sprawdzana kilka dni przed zejściem osuwiska. Nic nie wskazywało na to, że skały mogą oderwać się od zbocza i runąć w stronę przechodniów. Rzecznik powiedział w rozmowie z "The Guardian":
Tor spacerowy, na którym doszło do tego incydentu, został sprawdzony na kilka dni przed osunięciem się skał w ramach rutynowego programu oceny toru.
Z kolei nadinspektor pogotowia rejonowego, Stewart Clarke powiedział, że w jego opinii wszystko wskazuje na "dziwny wypadek". Obecnie trwa dochodzenie i zbierane są m.in. notatki z rozmów prowadzonych z 15-latką. Clarke stwierdził, że osuwisko miało miejsce w "wyjątkowo niebezpiecznym, niezwykle niestabilnym środowisku".
Podroze.gazeta.pl jest dla Was i dla Was piszemy o podróżach. Nie oznacza to jednak, że nie pamiętamy i nie myślimy o Ukrainie. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie w tych miejscach: wiadomości.gazeta.pl, kobieta.gazeta.pl/ukraina.