Ryanair znów drażni pasażerów. Każe dopłacać do kupionych już biletów

Irlandzkie tanie linie reagują na nowy podatek, który obowiązuje od 1 kwietnia. Ryanair postanowił koszty przerzucić na klientów.

Więcej informacji o Polsce i świecie przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo Niewygody podróży? Ten wynalazek sprawi, że w samolocie wyśpisz się jak we własnym łóżku

W Belgii od 1 kwietnia pobierany jest podatek lotniczy. Każdy pasażer wylatujący z tego kraju musi zapłacić daninę w kwocie od 2 do 10 euro. Dodatkowa opłata jest uzależniona od odległości i miejsca, do którego podróżujemy. Najwięcej trzeba dopłacić za krótkie loty poniżej 500 km - 10 euro (47 zł), pasażerowie lecący dalej na terenie UE - 2 euro (9 zł), a poza Europę 4 euro (19 zł).

Belgijski rząd nie przystał na propozycje linii lotniczych, żeby nowy podatek naliczać od rezerwacji dokonanych po 1 kwietnia, wówczas przewoźnicy mogliby dodatkowe opłaty przerzucić na pasażerów. Nowe przepisy obowiązują więc od pierwszego dnia miesiąca, a to znaczy, że do wszystkich rezerwacji trzeba doliczyć podatek.

Mało czasu

Do nowych rezerwacji podatek jest doliczany automatycznie, ale osoby, które kupiły bilety wcześniej, np. w styczniu, otrzymują od Ryanaira pocztą elektroniczną wiadomość z informacją o dodatkowej opłacie. Pasażerowie, którzy kupili już wcześniej bilety z Belgii, otrzymali powiadomienia, że z ich kart kredytowych pobrana zostanie dodatkowa kwota w wysokości należnego podatku (2 euro w przypadku lotów do Polski).

Jednocześnie przewoźnik informuje, że nie trzeba zgadzać się na te warunki, można zrezygnować z lotu i otrzymać zwrot pieniędzy. Odwołać rezerwację można tylko do 6 kwietnia. Brak reakcji uznany zostanie za zgodę na dodatkową opłatę.

Nowy podatek dotyczy także lotów prywatnym samolotem lub helikopterem.

Źródło: fly4free.pl

Więcej o: