Gdańsk Brzeźno. Koniec afery parkingowej. "Nie chodziło o pieniądze, lecz o zasady"

Ugodą zakończył się proces zbiorowy, który wytoczyli kierowcy firmie Wiparking, dzierżawiącej miejsca parkingowe od miasta. 44 osoby otrzymają łącznie niewiele ponad 4 tys. zł. "W całej sprawie nie chodziło o pieniądze, lecz o zasady" - powiedział portalowi trojmiasto.pl Kacper Płażyński, adwokat i kontrkandydat Pawła Adamowicza w wyborach samorządowych.

Więcej informacji o Polsce i świecie przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo Niewygody podróży? Ten wynalazek sprawi, że w samolocie wyśpisz się jak we własnym łóżku

Latem 2016 roku wielu kierowców zgłaszało swoje niezadowolenie, ponieważ miasto Gdańsk w trybie bezprzetargowym oddało w prywatne ręce 13 darmowych wcześniej parkingów w pasie nadmorskim. Wśród nich znalazły się też miejsca postojowe wyznaczone w pasach drogowych wzdłuż al. Hallera.

Kierowcy, którzy nie zapłacili za postój, otrzymywali mandat w wysokości od 90 do 300 złotych. Oburzeni mieszkańcy Brzeźna protestowali przeciwko tej decyzji, a następnie sprawę zgłosili do Wojewódzkiego i Naczelnego Sądu Administracyjnego, które uznały, że miasto nie mogło wydzierżawić pasów drogowych pod komercyjne parkingi. W takich miejscach można pobierać opłaty w ramach tzw. miejskiej strefy płatnego parkowania.

Pięć lat batalii w sądzie

Kacper Płażyński, adwokat, kontrkandydat Pawła Adamowicza w wyborach samorządowych, radny, a obecnie poseł na Sejm postanowił reprezentować poszkodowanych i w imieniu ponad 40 kierowców złożył w styczniu 2017 roku w sądzie cywilnym pozew zbiorowy. Sprawa dotyczyła niesłusznie naliczonych opłat dodatkowych na parkingach w pasach drogowych zlokalizowanych przy al. Hallera i na Wyspie Sobieszewskiej.

"Zgodnie z ustawą o drogach publicznych nie ma możliwości wydzierżawiania pasa dróg publicznych na działalność w stylu płatnych parkingów. W związku z tym cały przetarg był niezgodny z prawem" - tłumaczył Płażyński, cytowany przez portal "Zawsze Pomorze".

"Sprawiedliwości stało się zadość"

Na wyrok sądu cywilnego trzeba było czekać pięć lat. W poprzednim tygodniu sprawa zakończyła się ugodą. W wyniku ugody 44 kierowców otrzyma zwrot niesłusznie naliczonych opłat. I choć w procesie zbiorowym łącznie domagano się zwrotu niewiele ponad 4 tys. zł, pieniądze były marginalną kwestią.

"Zgodnie z zawartą ugodą te pobrane środki zostaną zwrócone kierowcom. Cieszę się, że sprawiedliwości stało się zadość" - mówił Płażyński. - "Ta sprawa pokazała władzom Gdańska, w jaki sposób nie powinni rozmawiać z mieszkańcami. Mam nadzieję, że wyciągną z niej należyte wnioski. W całej sprawie nie chodziło o pieniądze, lecz o zasady" – podkreślił.

Źródło: trojmiasto.pl, "Zawsze Pomorze"

Więcej o: