Najpierw kręcili nosem, bo "Polska to nie luksus". Teraz jachtami z polskiej stoczni pływają Nadal i Alonso

- Sprzedanie pierwszego jachtu nie było trudne. Później było gorzej. Ludzie pytali mnie, gdzie zostały zbudowane nasze katamarany. Gdy odpowiadałem, że w Polsce, tracili zainteresowanie. "Tam nie ma luksusu" - mówili. (...) Teraz, po 20 latach, naprawdę można powiedzieć, że polskie jachty wyprzedzają te z francuskich czy włoskich stoczni - o łodziach z polskiej stoczni, które kupują znani z całego świata, rozmawiamy z Francisem Lappem, założycielem i prezesem Sunreef Yachts.

Więcej treści podróżniczych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Aleksandra Wiśniewska, Podróże Gazeta.pl: Jaki musiałabym mieć minimalny budżet, żeby stać mnie było na katamaran z Sunreef Yachts? 

Francis Lapp, założyciel i prezes Sunreef Yachts: Około 2-2,5 miliona euro

Ile kosztował najdroższy? 

40 milionów euro. 

Jaki był pierwszy, który powstał pod szyldem pana firmy? 

Został zbudowany w 2002 roku w Gdańsku. Miał 74 stopy długości [ok. 22,5 metra - przyp. red.] i był bardziej w stylu amerykańskim. Do jego wykończenia zostało użyte m.in. drewno czereśniowe. Minęło 20 lat, a katamaran świetnie dalej się sprawuje. W międzyczasie zmieniło się tylko wnętrze tego jachtu.

Dlaczego zdecydował się pan prowadzić biznes akurat w Polsce?  

W Polsce mieszkam od 1992 roku. Przyjechałem w latach 90. na zaproszenie Automobilklubu Polskiego w Warszawie, aby wziąć udział w rajdzie samochodowym. Już wtedy zobaczyłem, że w Polsce drzemie duży potencjał. Dwa tygodnie później przeprowadziłem się do Warszawy i rozpocząłem prowadzenie biznesu.  

embed

Francis Lapp, fot. materiały Sunreef Yachts

Nie od razu były to luksusowe jachty.  

Najpierw była to firma budowlana realizująca instalacje elektryczne dla obiektów przemysłowych. Mam ją zresztą do dzisiaj, jej siedziba znajduje się w Krakowie.  

W 1998 roku zdecydowałem się kupić mały katamaran wyścigowy do pływania po jeziorach na Mazurach i pod Warszawą. Kolejne, tym razem większe łodzie, kupiłem na targach w Paryżu, a później założyłem na Madagaskarze firmę Sunreef Charter, która wypożyczała jachty. Ich jakość pozostawiała jednak wiele do życzenia, więc zacząłem szukać bardziej luksusowych katamaranów. Nie znalazłem żadnej firmy, która byłaby w stanie zbudować taki jacht. Wtedy podjąłem decyzję, że założę własny biznes, który będzie się w tym specjalizował.  

Gdańsk wydał mi się idealnym miejscem do jego prowadzenia. Wiedziałem, że jest tam stara stocznia, a hale stoją puste.  

100 Sunreef Power100 Sunreef Power materiały Sunreef Yachts

Jak przeszedł pan od czarterowania jachtów do ich budowy na indywidualne zamówienie? 

Jeden z klientów Sunreef Charter zapytał mnie, czy można kupić taki katamaran. Odpowiedziałem, że dlaczego nie. Zbudowaliśmy więc następny i następny. Dziś jesteśmy liderem na rynku luksusowych katamaranów. 

W jednym z wywiadów powiedział pan, że Francja nie byłaby dobrym miejscem na założenie takiej stoczni. Dlaczego? 

We Francji trudniej jest prowadzić biznes. Poza tym uważam, że w Polsce mamy po prostu lepszych fachowców, lepszych inżynierów.  

Początki nie były łatwe. Czytałam, że w pierwszych latach działania firmy ludzie podchodzili do waszych jachtów sceptycznie, bo nie kojarzyli Polski z luksusem. 

Sprzedanie pierwszego jachtu nie było trudne. Później było gorzej. Ludzie pytali mnie, gdzie zostały zbudowane nasze katamarany. Gdy odpowiadałem, że w Polsce, w Gdańsku, tracili zainteresowanie. "Tam nie ma luksusu" - mówili. Dokonaliśmy zmian w działaniach marketingowych. Postanowiliśmy jasno komunikować, że nasze łodzie powstają w Polsce i że Polska potrafi dostarczyć luksusowe produkty wysokiej jakości. Intensywne działania promocyjne prowadziliśmy przez około pięć lat. Teraz, po 20 latach, naprawdę można powiedzieć, że polskie jachty wyprzedzają te z francuskich czy włoskich stoczni. Ludzie, którzy przyjeżdżają na targi i są zainteresowani kupieniem jachtu, doskonale znają Sunreef Yachts i wiedzą, że to polski produkt.  

Poza jachtami staramy się sprzedawać też pewien styl życia, jest to dla nas bardzo ważne. Wiele osób właśnie dlatego decyduje się na kupienie katamaranu właśnie u nas. 

Zobacz wideo Luksus made in Poland. Jachty, które robią furorę na świecie

A Polacy? Przekonali się do waszych katamaranów? 

W tym przypadku jest trochę inaczej. Pamiętam, że gdy w 1992 przyjechałem do Polski, poznałem biznesmena, którego żona latała na zakupy do Londynu czy Paryża. Panowało przekonanie, że to, co zagraniczne, jest lepsze. Jednak w ciągu kilku ostatnich lat zaszło wiele zmian. Pojawiają się polscy klienci, z roku na rok jest ich coraz więcej. Najpierw był jeden, rok temu dwóch, teraz mamy trzech zainteresowanych. Poza tym katamarany zamawiają u nas też znane osoby z innych krajów, np. tenisista Rafael Nadal czy kierowca Formuły 1 Nico Rosberg. 

embed

Rafael Nadal, fot. materiały Sunreef Yachts

Może pan zdradzić jeszcze jakieś nazwiska?  

Niedawno sprzedaliśmy jacht mistrzowi Formuły 1 Fernando Alonso, a także Julio Iglesiasowi. Trzykrotnie łodzie czarterowała od nas Paris Hilton. Wśród naszych klientów są również inne znane osoby, ale ich nazwisk nie mogę zdradzić. 

Ktoś z Hollywood się skusił? 

Z otoczenia Hollywood tak, ale nie mogę powiedzieć, kto. Ci ludzie po prostu nie chcą się chwalić. 

Z jakich krajów spływają zamówienia? 

Staramy się nie skupiać na jednym rynku. Tylko kilka procent jachtów trafia do Polski. Pozostałe trafiają np. do Niemiec, Szwajcarii, Hiszpanii, mamy też klientów ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Kataru, Arabii Saudyjskiej, Stanów Zjednoczonych czy Argentyny. Dzięki temu biznes jest bardziej stabilny. Staramy się również nie stawiać na ilość i budujemy około 45 statków rocznie, podczas gdy są stocznie, które budują np. 300. 

embed

80 Sunreef Power, fot. materiały Sunreef Yachts

Klienci do was wracają? 

Tak, jest osoba z Izraela, która zamówiła u nas już trzeci statek. Inny klient zdecydował się na drugi.  

Jachty są personalizowane i luksusowe, podobno nie ma dwóch takich samych wybudowanych przez Sunreef Yachts. Na pewno klienci mają jakieś nietypowe zachcianki... 

Nie do końca. Wiele osób tak myśli, ale tak nie jest. Od kryzysu w 2008 roku ludzie rozsądniej podchodzą do zakupu naszych jachtów. Negocjują ceny, nie chcą wydawać pieniędzy bezmyślnie. 

Przed 2008 było inaczej. Pamiętam klienta, który chciał sprzedać firmę i za te pieniądze kupić statek. Jeszcze nie miał ich na koncie, ale już był gotowy na zakup. Dzisiaj nie ma takich osób. Ludzie są bardziej świadomi kosztów, nie tylko zakupu jachtu, lecz także jego utrzymania. Mają ściśle określony budżet i wiedzą, czego chcą. Przed kryzysem zdarzały się osoby, które kupiły jacht i po roku musiały go sprzedać, bo nie stać ich było na utrzymanie go. 

Rzeczywiście nie ma dwóch takich samych jachtów. Klient sam decyduje o tym, jak ma wyglądać wnętrze łodzi.  

Jak wyglądają wnętrza katamaranów Nadala i Rosberga? 

Katamaran Rafaela Nadala jest bardzo skromny, choć ma pięć telewizorów i balkon w swojej kabinie, z którego może skakać do wody, więc nie musi wychodzić na pokład. Poza tym nie ma tam jednak nic nietypowego, wystrój jest bardzo klasyczny. Wnętrze jachtu Rosberga jest nieco nowocześniejsze niż Nadala, ale też nie ma na nim nic ekstrawaganckiego. 

embed

80 Sunreef Power Great White - jacht Rafaela Nadala, fot. materiały Sunreef Yachts

embed

80 Sunreef Power Great White - jacht Rafaela Nadala, fot. materiały Sunreef Yachts

Jak liczna załoga jest potrzebna do obsługi prywatnego jachtu? 

W przypadku standardowych rozmiarów naszych statków, czyli od 60 do 80 stóp, w skład załogi wchodzą kapitan, pomocnik oraz osoby odpowiedzialne za sprzątanie i gotowanie. Zwykle jest to od trzech do pięciu osób. Wiele zależy od klienta i jego oczekiwań. Na niektórych katamaranach są na przykład tylko kapitan i pomocnik.

embed

80 Sunreef Gaya, fot. materiały Sunreef Yachts 

Jakie było największe wyzwanie, z którym musieli zmierzyć się konstruktorzy lub projektanci w Sunreef?

Każdy jacht, który opuszcza naszą stocznię, jest inny. Z każdym projektem przybywa nowych wyzwań. W branży jachtowej mamy reputację firmy, która regularnie wprowadza innowacje. Do największych wyzwań z pewnością należą projekty o przełomowym charakterze. Warto tu wspomnieć o systemie paneli słonecznych, który jest zaprojektowany i produkowany przez stocznię. To nowa technologia, którą w całości opracowaliśmy i wdrożyliśmy sami. Dzięki niej nasze jednostki mogą generować więcej energii niż jakiekolwiek inne jachty na rynku. Stworzenie tego systemu od podstaw, przetestowanie go i realizacja, pochłonęły dużo czasu i sił. Warto jednak było tę pracę wykonać, bo dziś korzystamy z wyjątkowej technologii, której nie ma żadna inna stocznia na świecie.

Jacht Rafaela NadalaJacht Rafaela Nadala materiały Sunreef Yachts

Zwodowaliście pierwszy na świecie jacht ze składanym masztem, od 2019 roku budujecie największy prywatny katamaran na świecie. Co planujecie dalej? 

Tak, budowa największego katamaranu trwa, przedłużyła się trochę z powodu pandemii. Z kolei jacht ze składanym masztem powstał kilka lat temu na zamówienie klienta z Abu Zabi. Rozwijamy również linię Eco. Powstało już kilka modeli, które mają tylko elektryczny napęd. Zdecydowaliśmy, że jachty żaglowe powyżej 100 stóp nie będą już dostępne z innymi silnikami niż elektryczne. 

Łodzie z pewnością nie pozostają bez wpływu na kondycję środowiska morskiego... Czy przestawicie kiedyś całą produkcję na taką, która jest oparta tylko na ekologicznych rozwiązaniach? 

Tak. Chcemy w ciągu pięciu lat zrezygnować z silników diesla i produkować jachty tylko z napędem elektrycznym. To ważne zarówno dla nas, jak i dla naszych klientów, którym zależy na tym, aby dbać o planetę. 

Więcej o: