Więcej informacji o Polsce i świecie przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
"Rzeczpospolita" szacuje, że rezygnacja rosyjskich turystów z wyjazdów i niskie notowania ich waluty wpłyną na ceny na naszym rynku i dlatego może być nieco taniej. Tak zwane bezpieczne kraje, a szczególnie Turcja i Egipt cieszą się dużą popularnością wśród Polaków. Rosjanie chętnie wypoczywali też w Grecji i na Cyprze, które teraz stały się dla nich niedostępne z powodu wprowadzonych sankcji i zamknięcia przestrzeni powietrznej.
"Nieobecność Rosjan może wpłynąć na ceny" - czytamy w "Rzeczpospolitej". Dziennikarz odwołuje się do doświadczeń z ubiegłego lata, gdy w Hiszpanii postanowiono znacznie obniżyć ceny. Dlaczego? Bowiem z powodu lockdownu nie dotarli tam turyści z Wielkiej Brytanii.
"Podobnie może stać się w przypadku uziemienia Rosjan" - pisze dziennik i przywołuje kilka ofert z biur podróżnych. Trzeba przyznać, że ceny są atrakcyjne. Na wczasy do Bułgarii w czerwcu lub wrześniu w hotelu czterogwiazdkowym, z wyżywieniem w wariancie śniadania i obiadokolacje (HB) lub all inclusive można pojechać, płacąc od 1000 do 1200 zł od osoby. Za tydzień w Hiszpanii przed wakacjami szkolnymi trzeba zapłacić od 1400 do 1500 zł od osoby. W sezonie ceny mogą być wyższe o 300–400 zł.
Turcja już w ubiegłym roku z powodu braku turystów z Rosji znacznie obniżyła ceny. Wszystko więc wskazuje na to, że ten trend się utrzyma. Brak urlopowiczów z Federacji Rosyjskiej odczuje też Cypr, w którym turyści z tego kraju stanowili aż 40 proc. urlopowiczów. Z oficjalnych danych sprzed pandemii wynika, że średnio w ciągu roku kraj ten odwiedzało po 800 tysięcy rosyjskich turystów. Więcej było tylko Brytyjczyków. Warto więc w tym roku śledzić tam ceny.
Gdy Cypr dołączył do państw, które nałożyły na Rosję sankcje, wówczas rosyjski ambasador grzmiał: "Turyści z Rosji już tu nie przyjadą. Dokąd pojadą? Pojadą do Turcji, tego chcecie? To w Turcji wydadzą pieniądze. Lato nadchodzi, a wy zamykacie cypryjską przestrzeń powietrzną? Strzeliliście sobie w stopę" – mówił wówczas Stanislav Osadchiy, rosyjski ambasador.
Źródło: "Rzeczpospolita"