Ile kosztuje krajobraz - ocenia Adam Wajrak

Polska pilnie potrzebuje specjalistów od krajobrazu. I to nawet takich, którzy potrafiliby wycenić, ile jakiś krajobraz jest wart

Zacząłem o tym marzyć niedawno, przy okazji pisania dwóch tekstów do "Gazety".

Pierwszy był o wycince drzew. Na Mazurach i w zachodniej Polsce przy lokalnych (ale nie tylko) drogach rosną wspaniałe, stare drzewa. Ostatnio idą jedno za drugim pod nóż, a raczej pod siekierę. Stwierdzono, że stanowią zagrożenie dla kierowców. Oczywiście, że nim są - głównie dla pijanych i pędzących z nadmierną szybkością. Przeciwko wycinaniu przemawiają argumenty historyczne (często taka aleja jest zabytkiem, nawet jeśli nie wpisano jej na odpowiednią listę) i przyrodnicze. A na przykład na Mazurach są tak samo ważnym elementem krajobrazu, jak choćby jeziora. Ich wycinanie mógłbym porównać do prostowania górskich serpentyn, które również są niebezpieczne, bo strome, wąskie i mają ostre zakręty. Każdy, komu bym powiedział, że trzeba je prostować i poszerzyć, postukałby się w głowę - to bardzo drogie, a na dodatek przecież to góry! Podobnie jest z Mazurami (choć tu wycięcie drzew jest bardzo tanie) - o ich charakterze decydują również przydrożne szpalery zieleni.

Później zacząłem zbierać informacje do tekstu o elektrowniach wiatrowych, które mają powstać w okolicach Pucka, gdzie Półwysep Helski łączy się ze stałym lądem. Wiatraki te mają mieć wysokość Pałacu Kultury. I w tym przypadku są argumenty przyrodnicze przemawiające przeciw budowie. Za nic jednak nie można znaleźć kogoś, kto stwierdzi, jak elektrownie wpłyną na krajobraz, a nawet o ile obniżą jego wartość.

Na koniec dowiedziałem się, że pewna sieć telefonii komórkowej planuje budowę anteny na polanie we wsi, gdzie mieszkam, czyli w sercu polskiej części Puszczy Białowieskiej. Wszyscy są przeciw ze względów zdrowotnych i estetycznych, ale jak to wpłynie na krajobraz - nikt nie potrafi powiedzieć. To znaczy wiadomo, że wpłynie negatywnie, ale jak się przełoży na nasze życie, tego nie wie nikt.

A przecież wartość krajobrazu z pewnością dałoby się przeliczyć na brzęczącą monetę. To właśnie od niego zależy, czy zechcemy kupić w danej okolicy dom lub ziemię, czy ktoś tu przyjedzie na urlop, czy nie... To wszystko są pieniądze i - jak podpowiada mi intuicja - często grube. Tylko nikt nie potrafi wykazać, jak grube.

Szkoda, bo takich przypadków jak wycinanie drzew przy drogach, budowa wiatraków czy masztów telefonii komórkowej w zupełnie nieodpowiednich miejscach jest w Polsce wiele i często nie ma przeciwko nim innych argumentów niż to, że niszczą krajobraz. A to na razie tylko pusto brzmiące słowa. I dopóki tak będzie, mało kto się tym przejmie.

Więcej o: