"Lot donikąd" rosyjskich linii lotniczych. Aerofłot musiał zawrócić do Moskwy

Samolot narodowego rosyjskiego przewoźnika wykonał 8-godzinny "lot donikąd". To efekt zamknięcia przestrzeni powietrznej przez Kanadę.

Więcej informacji o Polsce i świecie przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo Perfekcyjne zdjęcia z podróży? Pilnuj tych pięciu zasad!

Samolot do Nowego Jorku wystartował w niedzielę z międzynarodowego lotniska Szeremietiewo w Moskwie. Wykonał ponad jedną trzecią podróży i po czterech godzinach lotu, kiedy prawie dotarł do Grenlandii, podjęto decyzję o powrocie do Rosji.

Stany Zjednoczone wciąż rozważają wprowadzenie sankcji lotniczych. Na taki krok zdecydowały się kraje Unii Europejskiej i Wielka Brytania. Gdy do tych państw dołączyła Kanada, nie pozostało nic innego jak odwołać lot. Trasa lotu Moskwa-Nowy Jork wiedzie przez Finlandię, Szwecję, Norwegię, Grenlandię i Kanadę.

"The Independent" podaje, że do kłopotów związanych z zamknięciem kanadyjskiej przestrzeni powietrznej doszły problemy z wystarczającym zapasem paliwa. Gdyby samolot został przekierowany, istniałoby ryzyko, że zabraknie paliwa. Zamiast więc zgodnie z planem po 10 godzinach lotu wylądować na lotnisku JFK, samolot wrócił do Moskwy po ok. ośmiu godzinach od startu.

Naruszenie zakazów

"The Independent" podaje, że inny samolot Aerofłotu naruszył przepisy dotyczące przestrzeni powietrznej. Lot 111 z Miami do Moskwy wystartował o 13:55 pomimo wprowadzonych restrykcji. Według stron śledzących loty samolot przelatywał nad kanadyjską przestrzenią powietrzną. 

Kanadyjska agencja rządowa Transport Canada wydała oświadczenie, w którym poinformowała o naruszeniu wprowadzonego zakazu. "Nie zawahamy się podjąć odpowiednich działań egzekucyjnych i innych środków, aby zapobiec przyszłym naruszeniom" - napisano w komunikacie.

Źródło: "The Independent"

Więcej o: