Więcej najnowszych informacji turystycznych znajdziesz na stronie Gazeta.pl.
Rozpoczął się ostatni termin tegorocznych ferii zimowych. Od 14 do 27 lutego wypoczywają mieszkańcy pięciu województw: lubelskiego, łódzkiego, podkarpackiego, pomorskiego oraz śląskiego. Wielu z nich z pewnością zdecydowało się spędzić czas wolny na nartach i zrekompensować sobie zeszłoroczne ferie, w czasie których w Polsce trwał lockdown, stoki narciarskie były zamknięte, a ograniczenia dotknęły też obiektów noclegowych i lokali gastronomicznych.
Efekt widać na zdjęciu, które 14 lutego opublikował na swoim fanpage'u Instruktor Narciarstwa SITN - PZN Marcin Kęsek. "Podobno na końcu tej kolejki rozdają darmowe pączki" - skomentował żartobliwie. Zdjęcie podsumował jeden z komentujących, który stwierdził, że zjeżdża się pięć minut, a czeka 30.
- Kolejki są faktycznie długie, ale najdłużej stoją w nich ci, którzy nie wiedzą, gdzie się ustawić. Nie pamiętam, żebym przez 13 lat stał dłużej niż 15 minut - mówi nam Marcin Kęsek. - Przez 30-40 minut można stać, jeśli ktoś ciągle zostawia dużo miejsca przed sobą - dodaje.
Instruktor zauważa, że w tym tygodniu ludzi jest więcej niż w poprzednim terminie, kiedy ferie zimowe mieli mieszkańcy województw mazowieckiego, dolnośląskiego, opolskiego i zachodniopomorskiego. - Tłumy są, bo ludzie w tamtym roku się nie wyszaleli przez sytuację covidowo-lockdownową. Sezon był wtedy bardzo krótki - przypomina Kęsek. Dodaje, że co prawda tłumy na stokach zawsze były, ale w tym roku są mimo wszystko nieco większe niż przed pandemią.
Pączków na końcu kolejki oczywiście nikt nie rozdawał, ale strach pomyśleć, co by było, gdyby faktycznie czekały na narciarzy.