Więcej ciekawych artykułów znajdziecie na Gazeta.pl
Rodzina Państwa Dziedziców po czasie spędzonym w Lizbonie chciała wrócić do Edynburga, gdzie mieszka na stałe. Mimo że wszyscy jej członkowie posługują się polskimi paszportami, są również rezydentami Szkocji. Dlatego też w ich przypadku powinny obowiązywać szkockie przepisy wjazdowe.
Jak relacjonują Dziedzicowie, na lotnisku, pracownicy linii Ryanair skupili się głównie na ich polskich paszportach. Powiedzieli m.in., że Polaków nie obejmują przepisy brytyjskie. Co więcej, pracownicy linii przekonywali ich, że najmłodsza 13-letnia córka, powinna mieć zrobiony test w kierunku COVID-19. Co ważne, osoby poniżej 18. roku życia są z tego obowiązku zwolnione.
Starsza córka próbowała przedstawić informacje, z których jasno wynika, że dzieci poniżej 18. roku życia w Szkocji nie muszą wykonywać testu przed przyjazdem. Obowiązuje jedynie test drugiego dnia, na który mieliśmy dowód rezerwacji. [...] Po otrzymaniu tych informacji pracownik linii wrócił z wydrukowanymi zasadami dla Anglii, które oczywiście różnią się od tych obowiązujących w Szkocji i próbował nas przekonać, że powinniśmy przestrzegać zasad angielskich
- powiedział w rozmowie z "The Souther Reporter" Piotr Dziedzic.
Ostatecznie państwo Dziedzicowie wykonali test dla 13-letniej córki. Niestety, zanim otrzymali wynik, odprawa na lot do Edynburga została zamknięta. Przez to Polacy musieli kupić bilety na kolejne połączenie. Zdaniem pana Piotra całe zajście było przejawem rasizmu oraz braku profesjonalizmu.
Państwo Dziedzicowie postanowili nagłośnić sprawę w mediach. 23-letnia córka, która zajęła się wyjaśnianiem sprawy na lotnisku, usłyszała między innym, że "Szkocja nie jest krajem". I właśnie ten aspekt wzbudził największe kontrowersje.
Ryanair szybko zareagował na te doniesienia. Przedstawiciele linii przyznali, że rodzinie niesłusznie odmówiono wejścia na pokład samolotu. - Ryanair nie toleruje żadnych form uprzedzeń rasowych, wszyscy nasi klienci są traktowani jednakowo. Szczerze przepraszamy pasażerów, a nasi agenci obsługi lotniska w Lizbonie zgodzili się w tej sprawie wypłacić Panu Dziedzicowi rekompensatę - poinformowali.
Jednak jak zdradza pan Piotr, rodzina nie otrzymała na razie żadnej rekompensaty. - Wczoraj wysłałem im wiadomość i dowiedziałem się, że muszę czekać kolejne 10 dni. Jestem bardzo ciekawy, jakie odszkodowanie otrzymamy - wyznał.