Stewardesa spadła z 10 km i przeżyła. Nie miała spadochronu, ale miała dużo szczęścia

Choć to nieprawdopodobne, zdarzyło się naprawdę. Vesna Vulović spadła wraz z wrakiem samolotu z 10 kilometrów i przeżyła. Jako jedyna z osób lecących maszyną jugosłowiańskich linii lotniczych JAT. Do katastrofy doszło 26 stycznia 1972 roku - 50 lat temu.

Stewardesa przeżyła, ale jej stan był bardzo ciężki. Miała pękniętą czaszkę, duży wylew krwi do mózgu, złamane nogi, pękniętą miednicę, zmiażdżone trzy kręgi, złamane żebra... Wszyscy mówili, że miała wyjątkowe szczęście. Nie miała spadochronu, a przeżyła. Ona inaczej oceniała swoją sytuację.Trafiła wówczas do Księgi rekordów Guinnessa za "skok bez spadochronu z największej wysokości". 

Nieprawdopodobne szczęście

Do katastrofy doszło 26 stycznia 1972 roku nad wsią Srbska Kamenice w ówczesnej Czechosłowacji. Przyczyna wypadku nie jest do końca wyjaśniona, ale podejrzewa się, że chorwacki separatysta podłożył bombę, która eksplodowała na pokładzie samolotu. Eksplozja rozerwała maszynę w locie na dwie części. Zginęło 22 pasażerów i pięcioro członków załogi. Poza Vulović. Znaleziono ją ciężko ranną we wraku.

Przez pewien czas była była sparaliżowana od szyi w dół, ale później odzyskała władzę nad całym ciałem. Vulović podkreślała, że jedyne co pamięta to moment witania pasażerów na pokładzie przed startem w Kopenhadze, gdzie samolot do Belgradu ze Sztokholmu miał międzylądowanie. Później obudziła się w szpitalu.

W 1985 Vulović została wpisana do Księgi rekordów Guinnessa za upadek bez spadochronu z największej wysokości, którą wręczył jej Paul McCartney. Swoją popularność w kraju wykorzystała, m.in. protestując w latach 90. przeciwko prezydentowi Serbii i Jugosławii Slobodanowi Miloszeviciowi i prowadząc kampanię na rzecz liberalnych formacji. Zmarła w grudniu 2016 w Belgradzie.

Mogło być inaczej

Niemiecki dziennikarz Peter Hornung-Andersen w 2009 roku przedstawił efekt swoich ustaleń i zakwestionował cudowne ocalenie kobiety. Według jego ustaleń przyczyną katastrofy nie była bomba. Hornung-Andersen uważał, że samolot przez pomyłkę ostrzelały czechosłowackie samoloty bojowe. Aby to ukryć przed opinią publiczną, wymyślono "cud" ze stewardesą, która przeżyła upadek z dziesięciu tysięcy metrów. Według dziennikarza samolot rozpadł się na wysokości co najwyżej kilkuset metrów nad ziemią.

Czeski zarząd lotnictwa cywilnego oświadczył wówczas, że nie będzie komentować tych spekulacji. Sama Vulović określiła twierdzenia Niemca jako "kosmiczne bzdury".

Źródło: gazeta.pl / Wikipedia.pl 

Więcej o: