Więcej informacji o Polsce i świecie przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Reporterka Polsat News odwiedziła bożonarodzeniowy jarmark w Krakowie. W jej materiale widać tłumy ludzi wędrujących pomiędzy stoiskami. - To miejsce, gdzie można kupić zarówno rękodzieło, prezenty, ale także spróbować tradycyjnej polskiej kuchni i rzeczywiście całkiem sporo osób zdecydowało się właśnie na to – relacjonuje dziennikarka. - Choć niektórzy przyznają, że ceny robią duże wrażenie. Cena zupy zaczyna się od 25 zł, a za chleb ze smalcem trzeba zapłacić nawet 40 zł. Ale turystów to nie zraża.
– Wyśrodkowane są te ceny – mówi jeden z odwiedzających jarmark. - Nie jest znów aż tak tanio, ani też tak drogo. Wiadomo, że każdy próbuje jakoś zarobić.
Informowaliśmy już o wysokich cenach panujących na jarmarku świątecznym we Wrocławiu. Bloger, prowadzący fanpage "Wrocławskie podróże kulinarne", opublikował kilka zdjęć z cennikami potraw, które można zamówić na jarmarku. "Powiem wam, że dzisiaj szedłem z pomysłem, aby kupić i rzetelnie ocenić kilka tych jarmarcznych smaków. Przyszliśmy i… postanowiłem, że jednak szkoda mi kasy na te leżące na stercie szaszłyki i fryty za dwie dyszki. Nawet nie zamierzam specjalnie krytykować samej idei, choć mam co do niej kilka zarzutów. Każdy lubi, co lubi. Natomiast kulinarnie po prostu szkoda siana, tyle" – napisał.
Na opublikowanym zdjęciu cennika widzimy, że za: szaszłyk trzeba zapłacić 38 zł, golonkę 38 zł, kiełbasę 25 zł, bigos 20 zł, ziemniaki 12 zł a pajdę chleba 25 zł. Jak widać może być jeszcze drożej.
W dyskusji zabiera głos także najprawdopodobniej właścicielka jednego z takich stoisk. "Mówicie, że ceny jedzenia wysokie. Zapytajcie, ile kosztuje wynajęcie stoiska na miesiąc i jakie są koszty pracownika (dwóch) dziennie plus koszty samego jedzenia" – zauważa pani Lilianna.
A jak ceny kształtują się na innych jarmarkach świątecznych? Dzielcie się z nami swoimi opiniami w komentarzach. Czekamy również na wasze e-maile pod adresem: podroze@agora.pl.
Źródło: Polsat News / Facebook / gazeta.pl