Więcej informacji o Polsce i świecie przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
BBC News donosi o incydencie, do którego doszło 28 listopada w miejscowości Cairns w stanie Queensland, w północno-wschodniej części Australii. W 11-piętrowym hotelu Pacific, który przeznaczony został na miejsce odbywania kwarantanny, wybuchł pożar. Policja uważa, że doszło do podpalenia i wskazuje sprawcę.
Brytyjski portal podaje, że najprawdopodobniej wznieciła go 31-letnia Australijka, która wraz z dwójką dzieci przebywała w przymusowej izolacji. Kobieta wznieciła ogień pod łóżkiem hotelowym. Ewakuowano 160 osób, które przebywały w hotelu. Na szczęście nikt nie został ranny, choć ogień zniszczył część obiektu.
Władze Australii wprowadziły surowe zasady walki z pandemią. W maju ubiegłego roku niemal całkowicie zamknięto granice kraju. Do kraju mogła wjeżdżać jedynie ograniczona liczba obywateli i stałych rezydentów.
Jeśli chodzi o wyjazdy, to z kraju mogą wyjeżdżać jedynie osoby w celach biznesowych lub w przypadku leczenia niedostępnego w ojczyźnie. Niezaszczepieni podróżni muszą odbywać 14-dniową kwarantannę w hotelach.
I gdy wydawać by się mogło, że Australia wreszcie przywróci normalne zasady, wykryto nowy wariant koronawirusa. W październiku zniesiono restrykcje w podróżach zagranicznych dla obywateli Australii. Od 1 grudnia granice miały zostać otwarte m.in. dla zagranicznych studentów, posiadaczy wiz biznesowych, jak i dla zaszczepionych turystów z Korei Południowej i Japonii. Jednak 29 listopada władze wydały komunikat, że termin otwarcia granic zostanie przesunięty z powodu omikrona.
W Australii na COVID-19 zachorowało ponad 211 tys. osób, ponad 192 tys. wyzdrowiało, a zmarło 2011. Wczoraj zanotowano 1415 nowych przypadków, 5 osób zmarło. Jak podaje portal Our World in Data, 73 proc. populacji zostało zaszczepionych. Jedną dawkę podano 39,2 mln, a pełne szczepienie ma za sobą 18,8 mln Australijczyków.
Źródło: BBC News / radiozet.pl / worldometers.info / Our World in Data