Niedźwiedzie buszujące w śmieciach. "Myślałam, że to koty" [WIDEO]

Już niebawem zasną głębokim snem zimowym, ale na razie dają się we znaki mieszkańcom. Do redakcji "Tygodnika Podhalańskiego" pani Karolina przesłała nagranie niedźwiedziej rodziny grasującej przy śmietnikach. "To nasza posesja" - zauważyła jedna z internautek.

Więcej informacji o Polsce i świecie przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

Jedna z mieszkanek Kościeliska w sobotę wieczorem była świadkiem, jak niedźwiedzica z dwójką swoich dzieci buszuje wokół altany śmietnikowej. Kobieta chwyciła za telefon, nagrała zwierzęta grasujące wokół domostwa i przesłała do lokalnej redakcji. Na nagraniu widać drapieżniki szukające najprawdopodobniej pożywienia.

 
To nasza posesja – zauważa pani Jolanta w komentarzu.
A jednak były – dodaje pan Rafał.
Parę dni temu szłam z pracy właśnie koło tego śmietnika i też było słychać jakieś szelesty, ale myślałam, że to koty, a to pewnie były niedźwiadki – pisze pani Maria.
Mam nadzieję, że za dwa tygodnie miśki będą już słodko lulać – komentuje pani Monika.

To kolejna sytuacja, gdy niedźwiedzie zbliżają się do domostw, zarówno na Podhalu, jak i po słowackiej stronie Tatr, w regionie Tatr Wysokich. Przyrodnicy zauważają, że drapieżniki uodporniły się na dotychczasowe metody odstraszające. Na Słowacji dlatego podjęto trudną decyzję o odstrzale dwóch niedźwiedzi. Leśnicy przypominają, że są to drapieżniki, dlatego wszelkie próby kontaktu mogą skończyć się dla turystów tragicznie.

Zrzućmy coś z siebie: kurtkę, plecak, czapkę

Jak zachować się, kiedy spotkamy w lesie niedźwiedzia? W rozmowie z Podróże Gazeta.pl Kazimierz Nóżka, leśniczy z Nadleśnictwa Baligród wspominał, że przeżył kilka takich niebezpiecznych sytuacji:

"Są bardzo do siebie podobne i nie dają o sobie zapomnieć. Kiedy człowiek widzi, jak nagle potężna masa cielska zaczyna rozwijać niesamowite szybkości, to wydaje się, że ucieczka jest niemożliwa. Taka pogoń dzieje się w sekundę, a potem, szczególnie przed zaśnięciem, gdy człowiekowi przewija się przed oczyma leśne życie, wracają klatki, na których uciekam przed niedźwiedziami. Oczywiście te miłe przeżycia też pojawiają się przed snem, ale niestety częściej mój mózg przywołuje sytuacje ucieczek przed Borysem czy inną bestią.

I myślę sobie wtedy, że mimo tego, że znam instrukcję i wiem, jak powinienem się zachować, w organizmie włącza się automatyzm. Głowa mówi: "Stój! Nie ruszaj się!", a nogi człowieka niosą gdzieś, gdzie wydaje mu się, że będzie bezpieczny. A gdy się ucieka, to niedźwiedź zazwyczaj goni. Zachowuje się prawie jak pies.

Gdy więc już sytuacja ucieczki ma miejsce, to zrzućmy coś z siebie: kurtkę, plecak, czapkę. Z nadzieją, że na chwilę zwierzę zatrzyma się przy tej rzeczy, a my będziemy mieli chwilę czasu na reakcję, co dalej zrobić".

Zobacz wideo Taki widok na Tatry musisz zobaczyć choć raz w życiu

"Jeśli idziemy szlakiem mniej uczęszczanym, pogwizdujmy sobie, podśpiewujmy, czasem klaśnijmy w dłonie, nie róbmy hałasu, ale dajmy sygnał niedźwiedziom, które gdzieś są w pobliżu, że idziemy. I one wtedy odejdą. Najgorsza sytuacja to zaskoczyć zwierzę. Wtedy może zaatakować" - radził Mariusz Szumowski, autor dwóch książek o przygodach pana Kazia.

"I to w zupełności wystarczy. Niektórzy turyści noszą ze sobą piszczałki, inni gaz pieprzowy w przypadku spotkania twarzą w twarz, ale nie przesadzajmy. To są dzikie zwierzęta, jeżeli nas usłyszą i wyczują, to powinny nam zniknąć z drogi tak szybko, że nawet nie zdążymy im zrobić zdjęcia. Ale niestety zawsze może się coś zdarzyć. To jest trochę tak jak z ludźmi. Idziesz ulicą, mijasz setkę ludzi, 99 proc. powie ci 'dzień dobry', a nagle setny bez powodu przyłoży ci w łeb. I nie wiesz za co" - dodał w swoim stylu leśnik.

Źródło: "Tygodnik Podhalański", Facebook

Więcej o: