Jest wiele osób, które nie może doczekać się, aż spadnie śnieg, i w końcu będą mogli wyruszyć na narty. Pogoda w Polsce w ostatnich latach nie rozpieszcza narciarzy i na pierwszy śnieg trzeba poczekać dłużej niż kiedyś. Nie trzeba jednak zwlekać do grudnia, aby cieszyć się szusowaniem, ponieważ stoki otwarte są już od października.
Prawdziwym liderem jest Austria. O tej porze roku najlepiej zjeżdża się na lodowcach, a co za tym idzie, głównym celem narciarzy jest Tyrol ze swoimi pięcioma terenami lodowcowymi, które często czynne są już od września. Ich nazwy to:
W Austrii znajduje się też słynny obiekt Ski Amade. Ma on aż 760 km malowniczych tras z ponad 170 wyciągami i 47 kolejami. Na pewno warto zainteresować się też stokiem Zillertal Arena, który oferuje 160 km tras a jego górna stacja, znajduje się na wysokości 2,500 m.
Szwajcaria to kraj, w którym znajdziesz aż 250 kurortów. Na pierwszym miejscu warto odwiedzić Saas-Fee, czyli "Perłę Alp". Jest to ośrodek przy lodowcu, otoczony przez 13. czterotysięczników. Co ciekawe możesz tam zjeżdżać na nartach nie tylko jesienią, ponieważ jest on czynny cały rok. Znajduje się tam około 150 km tras o różnym stopniu trudności. Zermatt u podnóża Matterhornu również zachwyca krajobrazem, 21 km trasy tego stoku czynnych jest też latem.
Zastanawiasz się, czy warto jechać na narty w październiku? Jeśli nie lubisz tłumu ludzi na stokach i chcesz spokojnie wypróbować nowy sprzęt, odpowiedź jest prosta. Ta opcja sprawdzi się tym bardziej jeśli podróżujesz z rodziną, bo nie musisz martwić się o oblężenie w hotelach czy korki na drogach. Na pewno ceny też będą niższe niż w szczycie sezonu.