Sprawę nagłośnił "Tygodnik Podhalański", który opublikował zdjęcia tabliczek z napisami: "Zakaz sikania. Teren monitorowany", "Żywopłot to nie WC" czy "W domu też sikasz po ścianach?".
"W Szczawnicy nad Grajcarkiem mieszkańcy szukają pomysłu na siusiających byle gdzie turystów. Może coś podpowiecie?" - czytamy na Twitterze "Tygodnika Podhalańskiego".
Internauci zasugerowali, że w mieście brakuje publicznych toalet. "Kilka toitoi i po sprawie"' "Trzeba rozstawić przenośne toalety. Płacimy opłatę klimatyczną za pobyt a infrastruktury brak" – możemy przeczytać w komentarzach.
Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Czy w innych kurortach również można zauważyć problem z brakiem dostępu do publicznych toalet? Czy może turystom brak elementarnej kultury? A może na urlopie puszczają im wszelkie hamulce?
Kurort uzdrowiskowy rozwinął się w XIX wieku, dzięki przedsiębiorczości Józefa Szalaya. Przyjechał do Szczawnicy po śmierci swojego ojca Stefana w 1839 roku. Zauważył potencjał w mieście, zbudował pierwsze łazienki, wystawił nowe budynki zdrojowe i pensjonaty, zapewnił oprawę architektoniczną odkrytym źródłom: Magdaleny, Walerii, Jana, Szymona, Heleny i Anieli. Rozszerzył i unowocześnił Park Zdrojowy, wybudował kaplicę zdrojową. Miał wiele kontaktów, z których korzystał. Zapraszał do Szczawnicy wybitnych ludzi, między innymi wybitnego balneologa Józefa Dietla.
Największą atrakcją Szczawnicy jest spływ Dunajcem tratwami flisackimi na trasie mniej więcej 20 km. Spływ tratwami trwa 2-3 godziny, w zależności od miejsca startu i zakończenia trasy. Na tę samą trasę można wybrać się kajakami, łodzią lub pontonami (rafting).
Źródło: "Tygodnik Podhalański"