Pamiętam, jakie wrażenie zrobił na mnie wrak "Groźnego". Ten zatopiony w Zatoce Gdańskiej ścigacz okrętów podwodnych nie wymaga nurkowej ekwilibrystyki. Spoczywa dość płytko, na 18 m, nie ma wokół niego żadnych prądów i stał się chyba najpopularniejszym celem wypadów z baz w Jastarni czy na Helu. A jednak było to dla mnie naprawdę coś! I wcale mi nie przeszkadzała kiepska przejrzystość Bałtyku - wyłaniające się z mrocznej głębi burty, elementy pokładu czy włazy do ładowni wyglądały tajemniczo i tym bardziej fascynowały.
Miłośnicy wraków znajdą ich w Bałtyku wiele. W wodach Zatoki spoczywa jeszcze trałowiec "Delfin" (głębokość 20 m) oraz tzw. "Kuter" (12 m), tuż przy Helu - ORP "Wicher" (zaledwie 5-14 m), a na otwartym morzu (najbliżej z Władysławowa) czeka m.in. frachtowiec "Christa" (ok. 18 m). Koło portu Hel ciekawostką jest tzw. Quo vadis - miejsce, w którym zaledwie kilka metrów pod powierzchnią leżą "antyczne" kolumny i amfory - elementy scenografii filmowej do "Quo vadis" właśnie.
Wybór miejsca nurkowego dostosujmy do umiejętności. Nurkowanie w morzu jest zwykle trudniejsze niż na jeziorze - z uwagi na ewentualne prądy i rozfalowanie (bywa, że samo dopłynięcie do tzw. liny opustowej może stanowić problem). Lepiej zaczynać na jeziorach, zwłaszcza że i tam jest ciekawie. Czasem atrakcją będzie szczupak płynący niemal na wyciągnięcie ręki (przede wszystkim nocą), przy odrobinie szczęścia nawet sum (bardziej płochliwy), wodne rośliny czy "skarby" - zatopione łodzie i maszyny.
Polscy nurkowie lubią sztuczne zbiorniki w dawnych kamieniołomach na Zakrzówku w Krakowie (atrakcją jest zatopiony autobus oraz podwodny klif) i w Jaworznie koło Katowic (toń kryje dwie wielkie koparki!). Często można ich spotkać nad Soliną, jeziorem Narty (dwa trabanty i żaglówka) albo nad Hańczą, ulubionym miejscem do nurkowań głębokich (bądź co bądź to najgłębsze z naszych jezior, 108 m), gdzie znajdziemy m.in. zatopione łódki rybackie oraz wapienną ściankę, w której mieszkają miętusy. Lista jezior nurkowych jest oczywiście dużo dłuższa: Kownatki, Narie, Narty, Wuksniki, Łańskie, Lipie i dziesiątki innych...
Frajdą może się też okazać nurkowanie w rzece (ze względu na nurt trzeba jednak naprawdę uważać!) albo w jaskini.
W dodatku można to robić przez okrągły rok. Wciąż rośnie liczba miłośników nurkowania podlodowego . Oczywiście wymaga to odpowiedniego sprzętu i tzw. suchego skafandra, ale wrażenia są naprawdę wyjątkowe.
Nurkowanie, nawet najbardziej rekreacyjne, to zabawa dla ludzi odpowiedzialnych. Pamiętajmy, że nie w każdym zbiorniku można to robić - zakazy dotyczą np. jezior tatrzańskich (park narodowy) czy okolic niektórych wraków (m.in. leżącego na 45 m słynnego niemieckiego statku "Wilhelm Gustloff"). Tam gdzie ograniczeń nie ma, ważne jest, by nurkować w sposób bezpieczny. Jeśli nie jesteśmy specami w tej dziedzinie, lepiej zdajmy się na organizujących wyjazdy ekspertów. Co wolno pod wodą, określa system stopni nurkowych.
Każdy kurs nurkowy kończy się zaliczeniem egzaminu praktycznego na tzw. wodach otwartych. Na pewno łatwiej jest zaczynać w ciepłych morzach, gdzie woda jest i przyjemniejsza, i bardziej przejrzysta, więc szybciej pokonamy stres związany z zejściem w głębiny. Pamiętajmy jednak, że kto pływał tylko wśród raf, w polskich wodach - na ogół chłodnych i mętnych - może mieć problemy. Za to ktoś, kto nabrał doświadczenia u nas, w obcych akwenach będzie miał łatwiej.
Polskie wody świetnie nadają się zresztą do doskonalenia techniki. Jeśli myślimy o specjalistycznych kursach typu nawigacja podwodna, nurkowania nocne i z ograniczoną widzialnością, nurkowania głębokie czy wrakowe - to właśnie w naszym kraju znajdziemy idealne warunki do ćwiczeń.
Nurkowanie to również dobry pomysł na aktywny weekend, czy choćby jednodniowy wypad.
Nie mniej ważne niż samo zejście pod wodę jest też towarzystwo, tym bardziej że samemu nurkować się nie powinno (względy bezpieczeństwa). Dobrze jest związać się z jakimś klubem lub szkołą nurkową - oprócz wymiany doświadczeń czy porad w kwestii sprzętu można liczyć na wspólne wyjazdy w gronie miłych ludzi i pod opieką doświadczonych instruktorów (w moim klubie, warszawskiej Akademii Podwodnej, via mail otrzymujemy informacje o wyjazdach i typach nurkowania; lista jest otwarta - każdy może do ekipy dołączyć, pożyczyć sprzęt i zabrać się tzw. nurkowozem czy z kolegami).
Nurkowie to jakby jedna rodzina. Wiek, wykształcenie, pozycja zawodowa nie mają znaczenia, zwłaszcza pod wodą.