Do Nowej Wsi jedzie się od olsztyńskich Jarot przez Zazdrość, a potem skręca na lewo w las, który ciągnie się po obu stronach drogi, rześki od świeżej zieleni. Lasy po lewej są Ramucko-Napiwodzkie, a bliżej Nowej Wsi - Purdzkie.
W Nowej Wsi można przystanąć na chwilę, wejść na wzgórze kościelne lipową aleją, obejrzeć neogotycką świątynię z lat 80. XIX w., wiejski cmentarz, gdzie stare groby, których ślad wyznacza tylko pordzewiały płotek, wypierają lastryka, granity i marmury. Po drugiej stronie drogi, w dole na łące, pasie się krępa klacz ze śliczną beżową córeczką z jasną grzywką, końskim ogonem i białą strzałką na czole.
Jest sobota, w Nowej Wsi wesela. Jeden orszak zmierza, aby się weselić, do miejscowej szkoły. Drugi skręca w szutrową, leśną drogę i zostawiając za sobą tumany kurzu, jedzie do Łajsu, do hotelu Orzeł, albo, jak kto chc, Adler, bo można i tak, i tak. Wiejscy łowcy przygód, którzy wyrychtowali bramki na młodych ze sznurka i dwóch baloników, zbierają dziś żniwo - przynajmniej dwie półlitrówki. Będzie co wspominać.
Do Łajsu z Nowej Wsi też skręca się w lewo. Tablica drogowa informuje, że miejscowości te dzielą cztery kilometry. Szlak, które przyjemnie przejechać także na rowerze, prowadzi przez las sosnowy przemieszany tu i ówdzie z brzozowym młodnikiem. Mijamy zagospodarowany parking, na którym można odpocząć, zjeść kanapki, a nawet rozpalić ognisko. Dalej Kopanki, osada drewnianych domków zanurzonych w lesie, który jesienią, jak twierdzą znawcy okolic, obfituje w grzyby. Można skusić się także na inne atrakcje - zapach rozgrzanej sosny, ciszę, sielski spokój. Zainteresowani mogą skorzystać z pokojów do wynajęcia, które anonsuje wisząca na płocie tabliczka.
Jedziemy dalej. Nagle pojawia się jezioro, prześwitując między sosnami, skrząc się w słońcu nisko w dole, bo droga prowadzi brzegiem wysokiej skarpy. To jezioro Łajsik. Zaraz potem pojawiają się pierwsze domostwa. Stareńkie, jak ten kryty omszałą dachówką domeczek z drewnianym gankiem w plątaninie zieleni. I nowe, ze strzechą w wersji de lux. Jest również rezydencja w stylu późnego Gierka. Tak wygląda Łajs, którego nie należy mylić z Łajsami koło Pieniężna na północy województwa, skąd wywodzi się legendarny założyciel Olsztyna, niejaki zasadźca Jan.
Zatrzymujemy się przy przydrożnym krzyżu niedawno wzniesionym, o czym świadczą świeże sosnowe ramiona. Przy moście, nad przepływem wychodzącym z jeziora, stoi szlaban, na szczęście uchylony, i budka wartownicza upamiętniająca szczególny charakter tego miejsca. Tu dokładnie, nad tą rzeczką, przechodzi historyczna granica oddzielająca niegdyś Prusy Książęce od Prus Królewskich, Warmię od Mazur, co poświadczają tablice stojące po obu stronach granicy.
Z rozróżnieniem Warmii i Mazur zawsze były kłopoty. Inna sprawa, że nazwa Mazury na dobre ugruntowała się dopiero w XIX w., kiedy zaczęto tak nazywać tereny zamieszkane przez protestantów polskiego pochodzenia. Co innego Warmia, która od początku XIII w. oznaczała suwerenne dominium biskupów zwanych warmińskimi. Z dwujęzycznej (polsko-niemieckiej) informacji na tablicy dowiadujemy się, że jesteśmy na styku trzech gmin: Purdy, Pasym i Jedwabno. Kiedyś pewnie na tym styku dawały o sobie znać historyczne animozje, dziś budka i szlaban są atrakcją turystyczną, a od czasu do czasu miejscem happeningu, jak to miało miejsce latem zeszłego roku, gdy z okazji festynu na mostku bratali się Mazurzy z Warmiakami doglądani przez Żyda-arendarza i pruskiego pogranicznika w pickelhaubie. W sobotnie, majowe popołudnie dookoła senna cisza.
Na parkanie przed pensjonatem plakat o obowiązkowym szczepieniu psów i kotów przeciwko wściekliźnie, szyldzik klubu paintballistów i oferta wynajęcia bryczki albo jak kto woli - "kutschfahrten" w Nowej Wsi. O dom wcześniej galeria wyrobów rękodzieła ludowego, nieczynna, bo do sezonu jeszcze trochę. W witrynie resztki dekoracji nawiązującej do bożonarodzeniowych klimatów. Dochodzimy do rozległego punktu widokowego. Przed nami jezioro Kośno. Tu zaczyna się rezerwat krajobrazowy o powierzchni ponad 1200 ha i 25-kilometrowy szlak turystyczny prowadzący dookoła jeziora.
Z uwagą studiuję tablicę edukacyjną "Ptasi budzik". Stoi tuż przy wjeździe pod starym dębem, który opornie puszcza pierwsze listki. Można się dowiedzieć, jakie ptaki, w jakich godzinach i gdzie trenują swe trele, kiedy zaczyna koncert wilga, szpak, albo zięba. Najwcześniej, o 4.40, otwierają dzioby drozdy, kosy, rudziki i bogatki. Na zatoczce jeziora Kośno, tuż przy wąskim cyplu, cumują łabędzie. Warto zajrzeć do rezerwatu, zanim do Łajs spłyną tłumy wczasowiczów. Wędrując ścieżką wokół jeziora albo zapuszczając się w las, natkniemy się na płochliwe sarenki, dzicze matki ostrzegawczym chrumkaniem przywołujące liczne stadko pasiastych pociech. Nie chcę straszyć, ale w okolicy widywano ostatnio również wilki. To tylko dowodzi, że rezerwat jest prawdziwym azylem dla dzikich zwierząt.
Ciekawostką meteorologiczną terenu jest stwierdzona przez autorów opracowania "Plan ochrony rezerwatu jeziora Kośno na lata 1998-2004" jego specyficzność - to najzimniejszy obszar w nizinnej części Polski, malutka enklawa chłodu, gdzie w ciągu roku doliczono się 45 mroźnych dni. Chociaż zimowy spacer na nartach dookoła Kośna jest sporą atrakcją. Znam hobbystów, którzy ruszają na szlak w czas księżycowej pełni. Nic dziwnego, że się im wilcy zwidują.
Kończymy wycieczkę, wpatrując się w srebrzystą zatoczkę, za którą rozciąga się wypełnione ciszą (jaki to komfort w dzisiejszych czasach!) Kośno. Ale o tym, co "po drugiej stronie lustra", opowiem następnym razem.
Łajs - 20 km od Olsztyna, 200 od Warszawy; jadąc od Warszawy, w Olsztynku skręcamy na Mierki, mijamy Swaderki, Kurki, dojeżdżamy do Zgniłochy, tu skręcamy na Nową Kaletkę i Butryny, w Butrynach na Nową Wieś i stąd 4 km do Łajsu.
Polecam pensjonat Orzeł/Adler - poza sezonem 66-69 zł z wyżywieniem, w sezonie 86-96 zł, tel. (0-89) 513 34 11, 513 30 96, http://www.lajs.com.pl
Sympatycznie jest również w gospodarstwie agroturystycznym U Edka - 75 zł z wyżywieniem, tel. (0-89) 513 30 32, http://www.mazurylajs.com.pl