Przez 40 lat ukrywał się w dżungli. "Tarzan" zmarł na raka wątroby. "Małe dziecko z umiejętnościami superczłowieka"

Czy życie w cywilizowanym świecie zabiło "prawdziwego Tarzana"? Tak nazywano Wietnamczyka, Ho Van Langa, który w dżungli mieszkał przez 40 lat. Osiem lat po tym, gdy zaczął wieść życie wśród innych ludzi, w mieście, korzystając ze współczesnych zdobyczy techniki, zmarł na raka wątroby. Jego przyjaciel nie ma wątpliwości, że do jego zbyt szybkiej śmierci przyczyniły się spożywanie przetworzonej żywności i picie alkoholu.

Gdy wybuchła wojna w Wietnamie, ojciec Ho Van Thanh razem z synem Ho Van Lang – schronili się w dżungli. Żywili się owocami, maniokiem i kukurydzą, którą sami uprawiali. Mieszkali w drewnianej chacie wzniesionej pięć metrów nad ziemią, zamiast ubrań nosili przepaski z kory drzew. Żyli tak przez cztery dekady, myśląc, że ciągle trwa wojna i że wciąż grozi im niebezpieczeństwo.

Zobacz wideo Cud Podlasia wygląda jak wyspa na Pacyfiku

Ojciec z synem ponownie nawiązali kontakt z innymi ludźmi w 2013 roku. Szukali pomocy medycznej dla ojca Langa, Ho Van Thanha. Niestety ten zmarł cztery lata później. Lang zaś zaczął żyć tak jak inni, spożywając przetworzoną żywność i czasami pijąc alkohol. Teraz światowe media obiegła informacja, że "Tarzan" nie żyje, pokonał go rak wątroby. Umarł w wieku 52 lat.

Koledzy nazywają policjanta Doktorem Dolittle, ponieważ starszy aspirant Tomasz Morawek wydobył z opresji stworzenia duże i małe Dr Dolittle z policji uratował bociana. "Widać dobro w pana oczach"

Zbyt drastyczna zmiana

"Był pięknym człowiekiem, nie da się o nim zapomnieć, będę tęsknił za nim każdego dnia. Nie podobało mi się, że żył w cywilizacji. Zawsze obawiałem się, że on i jego ciało nie poradzą sobie z tak drastyczną zmianą" - powiedział w brytyjskich mediach jego przyjaciel, Alvaro Cerezo.

Alvaro Cerezo, przyznał, że wrócił do dżungli z Langiem i mieszkali tam przez tydzień. Uważa on, że to powrót do cywilizacji miał prawdopodobnie fatalne konsekwencje dla "Tarzana". Jego przyjaźń z Langiem rozpoczęła się w 2015 roku dzięki organizacji Docastaway, która pomaga ludziom chcącym uciec od cywilizacji i spędzić kilka dni lub tygodni zupełnie samotnie na bezludnej wyspie.

"Dwa lata po tym, gdy Ho Van Lang został sprowadzony z powrotem do cywilizacji, poszedłem poszukać go w jego wiosce i poprosić, aby nauczył mnie technik przetrwania, które mógłbym zastosować na bezludnych wyspach. Po spędzeniu z nim mniej niż jednego dnia zdałem sobie sprawę, że jest jednym z najbardziej ujmujących ludzi, jakich kiedykolwiek spotkałem" - powiedział Cerezo.

Nicolas Gentile żyje jak hobbit Żyje jak hobbit. "Są wciąż wrogowie przerażający jak Sauron"

Lang zabrał go w głąb dżungli i pokazał mu miejsce, w którym mieszkał przez całe życie. "Będąc tam, wszystko, co zajęłoby mi godziny, jemu zabierało raptem kilka sekund. Był małym dzieckiem z umiejętnościami superczłowieka" - podkreślił Alvaro. 

Źródło: Daily Mail

Więcej o: