To, co sprawia, że węgierskie łaźnie są takim fenomenem to ich ogólna dostępność i narosła wokoło nich kultura – kultura dobrego wypoczynku. A do tego, jeśli szukacie miejsca, gdzie możecie się pomoczyć – nie musicie jechać (jak w Polsce) w góry, czy daleko od miasta. Mówi się bowiem, że stolica Węgier, czyli Budapeszt - jest jednym wielkim uzdrowiskiem geotermalnym (123 źródła!).
W większości dzielnic miasta położonego nad rzeką, ale na skale znajdują się miejsca (a jest ich około 30!), w których można się pomoczyć, zrelaksować, zamówić masaż, pozachwycać architekturą (jeszcze do tego wrócimy), a przy okazji (ale o tym później) zjeść i wypić. Wedle danych Miasta Budapeszt znajdujące się na terenie miasta lecznicze gorące źródła wyrzucają codziennie aż 70 mln l wody o temperaturze sięgającej nawet do 77 st. C, a do tego o różnym składzie chemicznym, a – co za tym idzie - odmiennych właściwościach.
W jaki sposób wybrać łaźnię? Po pierwsze nauczyć się rozróżniać skomplikowane nazwy, które wskazują, do jakiego miejsca się udajemy:
Wybierzmy więc zgodnie z potrzebami. W sezonie jesienno-zimowym – nawet teraz, w czasach Covida – część z gyógyfürdo jest otwarta, można więc się w nich wygrzać. A że za skomplikowaną historią Węgier idzie – delikatnie rzecz ujmując – turecki wkład, więc można tam korzystać z dobrodziejstw tureckich łaźni. Co za tym idzie? W niektórych z nich zapierająca piersi architektura (wspaniałe kopuły, często mozaiki, użycie kamienia), właściwie niezmieniona od setek lat – tak, że człowiek ma złudzenie obcowania z kościołem, a nie basenem, a także rytuały. W części z tych miejsc nadal, na wiekowych, marmurowych stołach robi się "masaż mydlany" – jak w tureckim hammamie – czyli mocny peeling z masażem i dużą ilością płukania.
Zanim jeszcze wybierzecie się w podróż – nawet jeśli palcem po mapie czy smartfonie z bookingami – parę zasad. Choć niegdyś w łaźniach i saunach bywało się nago, to jednak teraz pilnuje się nawet na dniach "męskich" lub "żeńskich" przyzwoitego zakrycia. Co do owych dni: w niektórych łaźniach niektóre dni są przeznaczone tylko dla jednej płci! Warto sprawdzić przed wyjściem, czy nie jest to akurat "ten wtorek" (w Rudas przeznaczony dla kobiet). Nie da się też ukryć, że takie jednopłciowe dni mają swój ogromny urok: w basenach siedzą wręcz pokolenia (babcia, ciotki, mama, córki), w męskich podobno załatwia się interesy, a wszędzie - odpoczywa. Sprzyjają temu wszechobecne leżanki, pokoje, w których zachowuje się ciszę. Są to takie prehistoryczne spa – bez relaksującej muzyki, za to z wszechobecnym luzem. Jakże szczęśliwi muszą być ludzie, którzy we wtorek czy czwartek w środku dnia – moczą się w źródle?
Jednak jest jeszcze jedna rzecz, którą o łaźniach należy wiedzieć. O ile w Polsce przy basenie czeka nas smutny bufet z hot-dogiem czy frytkami z mikrofali, to wizyta w przyźródlanej restauracji może być ogromnym przeżyciem. W swojej książce "Cafe Muzeum" Robert Makłowicz opisuje wizytę bodajże w Łaźniach Gellerta i jedzenie genialnych szomloi galuska. Słynny znawca jedzenia i wokołojedzeniowej kultury słusznie zauważa, że ponieważ źródła mają odchudzać więc "wyciągają kalorie", a do tego woda zawsze sprawia, że jest się głodnym. W odpowiedzi na to większość węgierskich łaźni ma ofertę i kawiarnianą i przekąskową i nawet restauracyjną (Rudas ma nawet na pokładzie oprócz bufetu bardzo elegancką restaurację!), a do tego barową. Na większości madziarskich basenów nie ma problemów z kupieniem wina czy piwa, a nawet bardziej wysokoprocentowych alkoholi. Cudownie jest też obserwować Węgrów, którzy np. o siódmej rano, przed kąpielą wspólne spożywają przyniesione z domu śniadanie: chleb, kiełbasy, paprykę, a jeśli są starsi (co oznacza, że spędzą w źródłach cały dzień, nie musząc iść do pracy), to i czasem palinkę (owocowa brandy).
Oto subiektywne zestawienie najciekawszych na Węgrzech łaźni, basenów i źródeł:
Łaźnie Rudas – budapesztański skarb. Z jednej strony zachowane hammamowe łaźnie zbudowane przez Paszę Buda Sokolego, z drugiej – nowoczesny kompleks basenów z basenem na dachu, z którego widok rozciąga się z jednej strony na Wzgórze Gellerta, z drugiej na Dunaj.
Łaźnie Rudas fot. mat. prasowe Rudas
Do tego świetne masaże, bufet i restauracja. We wtorki w "tureckiej" przepięknej części, w której można spokojnie przenieść się w czasie – wstęp do łaźni i saun mają tylko kobiety. A i w soboty można się tam kąpać nocą – do 3!
Restauracja w Łaźniach Rudas fot. mat. prasowe Rudas
Łaźnie Gellert – absolutne cudo architektury Art Nouveau powstałe około 1915 roku, doklejone do ówcześnie luksusowego hotelu.
Łaźnie Gellert fot. Wikipedia
Kiedy staje się przed monumentalną bramą Gellerta nie widać, że za nią mieści się kompleks kilkunastu basenów, z których parę jest udekorowane zgodnie z ówczesną modą.
Wejście do Łaźni Gellerta fot. Wikipedia
Widać więc tam i kolumnady, piękne rzeźby, żywe kolory, malowane plafony, przepiękne płytki i bogate złocenia.
Łaźnie Gellert w 1918 roku fot. mat. prasowe Łaźni Gellert
Odpoczynek tam, to naprawdę unikatowe doświadczenie – zanurzenia w innej, ale też szalenie ciekawej i bogatej epoce. Do tego Gellert ma rozbudowane usługi spa i gastronomiczne.
Łaźnie Gellert fot. Thaler Tamas/Wikipedia
Łaźnie Egerszalók – to miejsce ma fascynującą, ale nie sięgającą bardzo daleko historię. Mianowicie gorące źródła w tym miejscu odkryto w latach sześćdziesiątych podczas poszukiwania w tym rejonie ropy naftowej oraz gazu ziemnego.
Znawcy łaźni i uzdrowisk mówią, że w Egerszalók mieści się niezwykłe wzgórze wapienne, podobne do tego w słynnym i popularnym tureckim Pamukkale. To węgierskie powstało wokół gorącego źródła z leczniczą wodą termalną, a wapienne osady z roku na rok tworzą coraz większą i ciekawszą w kształcie – widoczną z daleka - białą górę. To miejsce szybko zagospodarował biznes, dlatego w pobliskim hotelu ze spa rezyduje chociażby Mistrz Świata Saunowania, który raczy gości niezwykłymi pokazami ze światła, zapachu i dźwięków. No i oczywiście temperatury.
Łaźnie Eger Mat. prasowe
Łaźnie Eger Mat. prasowe
Łaźnie Eger – to kolejne tureckie łaźnie z hammamem z 1610 roku, podłączone jednak pod większy kompleks basenów (wewnętrznych i zewnętrznych) i pięknych ogrodów. W tej lokalizacji szczególnie zachwyca Wielki Basen Lustrzany, który zwieńcza złota kopuła. Gdy spojrzymy w dół, czeka nas jeszcze jedna niespodzianka. Basen jest bowiem zasilany własnym źródłem – radonowa woda lecznicza przedostaje się ze źródła bezpośrednio szczelinami między płytkami kamiennymi.
Pomijając już aspekt leczniczy, łazienny czy basenowy – wokoło przybytków odnowy biologicznej na Węgrzech znajdują się równie wspaniałe świątynie jedzenia i picia. Eger jest pod tym względem szczególnie ciekawy, dlatego wyprawa "ku źródłom" może mieć przeróżne aspekty.