Spirit Airlines to jedna z najpopularniejszych tanich linii lotniczych w Stanach Zjednoczonych. Ostatnich tygodni przewoźnik nie może jednak zaliczyć do udanych. W pierwszej połowie sierpnia linia odwołała ponad 2500 lotów. Przyczyniły się do tego nie tylko trudne warunki pogodowe, lecz tak usterki techniczne samolotów oraz zwiększona liczba zakażeń koronawirusem. To nie spodobało się wielu pasażerom, którzy z powodu odwołanych połączeń musieli koczować na lotniskach.
W niektórych miejscach sytuacja prawie wymknęła się spod kontroli. "The New York Times" cytuje anonimowo 28-letniego stewarda, który wspomina, że po lądowaniu w San Juan policjanci wyprowadzili bocznym wyjściem pracowników Spirit Airlines. Stało się tak z powodu zachowania wściekłych pasażerów, którzy wykrzykiwali obraźliwe słowa w ich stronę. Jak wyznał steward, było to bardzo stresujące doświadczenie. - Byliśmy przerażeni. Widziałem w życiu wiele szalonych i strasznych rzeczy. Jednak tego nic nie przebije - powiedział steward. Pracownicy linii lotniczej trafili do biurowego pomieszczenia, gdzie zostali poproszeni o zmianę stroju. - Wytłumaczono nam, że to dla naszego bezpieczeństwa - zaznaczył.
Linia lotnicza Spirit Airlines zdaje sobie sprawę z problemu, który oznacza nie tylko straty wizerunkowe, lecz także finansowe. Odwołane rejsy kosztowały ją ponad 50 milionów dolarów. - Wiemy, że ludzie są oburzeni. Obecnie jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że jest mi przykro i przepraszam za zaistniałą sytuację - powiedział Ted Christie, prezes linii Spirit Airlines.