Tłumy turystów na Śnieżce. Przewodnik: "Natura nie jest z gumy, ma swoje limity"

Polskie góry przeżywają w tym roku prawdziwe oblężenie. Tatry i Bieszczady odnotowują rekordową popularność. Nie inaczej jest w Karkonoszach. Piotr Jochymek, przewodnik sudecki w mediach społecznościowych publikuje zdjęcia turystów wspinających się w długich kolejkach na szczyt i pisze: "Trzymaj się Śnieżko!".

Piotr Jochymek jest przewodnikiem, prowadzi bloga Wyszedł z domu, a także profil na Facebooku. Tłumy turystów zdobywających Śnieżkę skłoniły go do opublikowania apelu do osób, które często nieprzygotowane, z małymi dziećmi próbują wdrapać się na szczyt, może nie tak wysoki na Rysy, ale jednak wciąż najwyższy w Sudetach.

- Nie prowadzę statystyk, pracuję i trenuję w górach cały sezon letni i śmiało mogę powiedzieć, że ilość wizytujących w Karkonoszach i w szczególności na Śnieżce jest rekordowa! Nie obrażając nikogo, chyba można nazwać to zjawisko "tłumem", który przewija się przez najwyższy szczyt Sudetów (i jego najbliższe okolice) w ostatnich kilku tygodniach codziennie! W tygodniu każdego dnia jest mnóstwo ludzi, w weekendy nieco... gorzej! Ile osób w tym roku wejdzie na szczyt Śnieżki? Ile milionów? Cztery? Pięć? To się okaże w przyszłości, bo jest dopiero koniec sierpnia – pisze Piotr Jochymek, który 21 sierpnia sfotografował długie kolejki ciągnące się kilka kilometrów na Śnieżkę. Zdjęcia opublikował na Facebooku.

Zobacz wideo Czy wiesz, jak wzywać pomoc w górach?

Przewodnik zastanawia się: - Czy jest w polskich górach bardziej zatłoczony szczyt od Śnieżki? Tatrzańskie raczej nie, bo na nich nie zmieści się tyle osób naraz, a i nie ma na nie wyciągów, tutaj są aż "prawie" dwa szlaki bardzo przystępne i proste. Wydaje się, że Śnieżka to topowa góra w kraju, jeśli chodzi o liczbę odwiedzających. (…). Ale już dziś można powiedzieć, że sytuacja przeludnienia tego obszaru gór staje się powoli normalnością i nie powinna dziwić.

Piotr Jochymek przyznaje, że jeszcze dwa lata temu takie widoki go szokowały, teraz już mu spowszedniały. I choć przyzwyczaił się, że ostatnie 300 metrów na Śnieżkę jest zakorkowane i idzie się bardzo powoli, to wciąż denerwuje się, że turyści próbujący zdobyć szczyt idą w górę kompletnie nieprzygotowani.

- Obserwując ludzi, udających się w okresie wakacyjnym do Karkonoskiego Parku Narodowego bez trudu da się zauważyć coś więcej – brak wiedzy i przygotowania. Co trzecia osoba kupująca bilet do parku pyta: "Którędy?", "Jakim szlakiem?", "W jakim kierunku?", "Jak długo?". (…) Niektórzy na ustach mają "do Samotni tędy, niebieskim", po czym idą żółtym w przeciwnym kierunku, do Sosnówki. Niewiarygodne, a jednak prawdziwe - zwraca uwagę przewodnik.

I dodaje, że smucą go sytuacje, gdy przy Drodze Jubileuszowej pani karmi pieska zerwanymi dzwonkami karkonoskimi - endemitami żyjącymi jedynie w dwóch pasmach górskich całego świata - i mówi: "Mariusz, zrób mu zdjęcie jak słodko je te dzwonki".

Inna kwestia dotyczy braku odpowiedniego przygotowania. - Ogromna liczba ludzi, nie zabiera odpowiednich ubrań w góry ani nawet zapasów jedzenia i picia. Idąc w tłumie, słyszy się co chwilę, najczęściej z ust dzieci, że im "zimno, są głodne", a odpowiedzi na te wszystkie pytania są identyczne: "Zaraz będzie schronisko". I tak biedny Dom Śląski, Strzecha Akademicka czy Samotnia są czasami oblegane przez tysiące ludzi dziennie. Pracuję z ludźmi, jestem przewodnikiem, mam w specjalnej komorze plecaka zapasowe bluzy, kurtki, kilka czekolad i batonów i prawie przy każdym zleceniu te zasoby idą w ruch, wszystkie - czytamy we wpisie przewodnika.

Przewodnik podkreśla, że musimy myśleć o przyszłości: - Natura nie jest z gumy, ma swoje limity. Pracujemy, żyjemy z ludzi, którzy do nas przyjeżdżają, ale musimy znać umiar, musimy umieć w którymś momencie powiedzieć "starczy", bo stracimy część walorów, które posiadamy. W Naturze nic nie pozostaje bez konsekwencji.

Śnieżka to komercyjna góra

Post wywołał lawinę komentarzy.

Podziwiam was przewodników, że wam się chce, jakbym ja miał w takich warunkach pracować, to bym oszalał. Toż to jakieś szkodliwe powinni wam wypłacać - napisał pan Tomasz.
Ludzie, którzy tam chodzą, mnie porazili! Mam wciąż przed oczami obrazek sprzed kilku tygodni: idzie kobietę w górę, w deszczu, wlecze za sobą totalnie przemoczone małe dzieci i pyta nas, czy daleko do schroniska. Pytamy jakiego. Nie wie. I mówi: "No tam na górze jest coś?". Nie ma - mówimy. Najbliższe schronisko to parę godzin drogi  – napisała pani Iza.
Ludzie idą bez przygotowania, odpowiedniego ekwipunku i często bezmyślnie, bo dewastacja terenu KPN to bezmyślność. I nie rozumiem, jaka jest przyjemność chodzenia po górach w takim tłumie, okropność – napisała pani Anita.
Więcej i częściej trzeba o tym pisać, uświadamiać nas, turystów, którzy chcemy przeżyć przygodę i często nieświadomie wyrządzamy krzywdę przyrodzie, a przecież nikt nie jest wieczny, po nas przyjdą kolejne pokolenia, które powinny mieć prawo do cieszenia się tak jak my pięknem przyrody – dodaje pani Violetta.
Śnieżka to komercyjna góra - napisał pan Jerzy. 
Dobrze, że są ogrodzenia, bo by zadeptali Karkonosze - komentuje inny internauta.

A wy co myślicie o słowach przewodnika? Czy powinno się wprowadzić limity na Śnieżkę? Jak chronić naturę? I jakie działania podejmować, żeby dbać o bezpieczeństwo ludzi, ale też o przyrodę?

Więcej o: