Od lat młodzi ludzie przyjeżdżający do Zakrzówka zachowują się w sposób nieodpowiedzialny. Na YouTubie można znaleźć wiele podobnych nagrań z poprzednich lat. W 2008 roku urządzono sobie nawet zawody skoków do wody na rowerach. Kilka dni temu krakowski działacz społeczny i m.in. członek rady Budżetu Obywatelskiego w Krakowie był świadkiem takiego "pokazu sprawności", zamieścił w mediach społecznościowych nagranie i wywołał burzę.
"Zakrzówek wygląda koszmarnie. Centrum Sportów Wodnych pokryte graffiti służy jak na wideo. Najgorsza inwestycja Piotra Kempfa (PSL) w pełnej krasie. Wbrew logice, wbrew mieszkańcom, za gigantyczne pieniądze" - czytamy we wpisie Macieja Fijaka Juniora.
Zainteresował się nim dziennikarz "Gazety Krakowskiej", wybrał się na teren budowy i oniemiał. "Każdy może tam wejść, bramy są otwarte, a terenu nikt nie pilnuje. Ściany jednego z budynków są zamalowane graffiti" - relacjonował. Swoimi obserwacjami podzielił się z inwestorem - Zarządem Zieleni Miejskiej. Urzędnicy po interwencji gazety lokalnej zapewnili, że będą wnioskować o zapewnienie ochrony na teren obiektu.
- Ten teren jest zabezpieczony zgodnie z wymaganiami Zarządu Zieleni Miejskiej - mówi w rozmowie z Podróże Gazeta.pl Agnieszka Urbańczyk z firmy Star-Kop.
Na pytanie, dlaczego ludzie wchodzą na teren placu budowy, przedstawicielka wykonawcy odpowiada: - Nie jesteśmy odpowiedzialni za akty wandalizmu czy przechodzenie przez ogrodzenie. Jeszcze raz podkreślę, że teren jest ogrodzony, zabezpieczony, a wszelkie wejścia są zabronione. Zostały zamontowane tablice informujące o zakazie wstępu i nikt nie powinien tam wchodzić. Poza tym został zainstalowany monitoring, miejsce zostało ogrodzone i zabezpieczone zgodnie z wszelkimi standardami i zapisami w umowie. To wszystko są wtargnięcia na teren budowy - podkreśliła.
Zakrzówek przez lata miał złą sławę. Często dochodziło tam do wypadków. Mówiło się, że to miejsce samobójców. Mieszkańcami Krakowa trzy lata temu wstrząsnęła śmierć 14-latka, który razem z innymi kolegami skakał ze skał do zalewu. Chłopca mimo reanimacji nie udało się uratować.
Rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w rozmowie z WP potwierdził, że "na terenie Zakrzówka dochodziło do wypadków. Jest to głównie spowodowane ukształtowaniem terenu".
Bo, jak zapewnia Zarząd Zieleni Miejskiej, jest to miejsce po kamieniołomie i pod tym względem wyjątkowo niebezpieczne, co powoduje, że nawet ewentualna interwencja służb ratowniczych nie jest taka prosta.
Maciej Curzydło z krakowskiego Klubu Nurkowego Kraken dodawał w rozmowie z WP, że szczególnie trzeba uważać w północno-zachodniej części Zakrzówka. "Tam 20-metrowe ściany są niestety dość często przyczyną wypadków śmiertelnych. Osoby, które nieostrożnie podchodzą do krawędzi urwiska, lecą w dół. Zazwyczaj giną na miejscu. Trzeba podkreślić, że robią to jednak na własną odpowiedzialność. Bo teren jest ogrodzony, oznakowany i naprawdę nie można się tłumaczyć niewiedzą".
Zalew Zakrzówek jest położony zaledwie 5 km w prostej linii od Wawelu. Nieczynny kamieniołom, w którym niegdyś wydobywano wapień, zalano wodą i w 1990 r. umieszczono w nim różne atrakcyjne przedmioty. Złoża wapnia sprawiają, że woda w zbiorniku ma turkusowy kolor. Miejsce to przez lata służyło nurkom i mieszkańcom szukającym ochłody w upalne dni.
"W miejscu tym powstanie Park Zakrzówek, z całym zapleczem i dla nurków, i dla osób mających zamiłowanie do kąpieli. Będzie to miejsce rekreacji dla krakowian. Obecnie, ze względu na skały i głębokość tego akwenu, teren ten jest niebezpieczny i rekreacja jest niemożliwa, ponieważ zagraża życiu i bezpieczeństwu mieszkańców" – podkreśliła w rozmowie z WP Aleksandra Mikolaszek z Zarządu Zieleni Miejskiej w Krakowie.
Park na Zakrzówku będzie składał się z m.in. centrum sportów wodnych, basenów, placów zabaw, a także wybiegu dla psów i parkingów. Całość ma być gotowa w 2023 roku. Park będzie miał 58 ha. Inwestycja może pochłonąć nawet ok. 50 mln zł.
Źródło: "Gazeta Krakowska" / WP