Tomasz Morawek wstrzymał ruch, gdy zobaczył jeże przechodzące przez jezdnie, ratował kota, który zakleszczył się pod maską samochodu, teraz pomocną dłoń podał bocianowi, który miał problemy z lataniem.
Policjanci Komendy Powiatowej Policji w Ostrowie Wielkopolskim cieszą się, że mają takiego bohatera w swoim zespole i publikują zdjęcia na facebookowym profilu komendy. "Zapewne są gatunki zwierząt, których przedstawicieli nasz policjant jeszcze nie uratował, ale ta lista znowu się skurczyła. Tym razem pomoc otrzymał bocian, który miał problemy z lataniem. Trafił już pod opiekę weterynarza. Teraz tylko czekać, aż się bociek odwdzięczy. Trzeba przyznać, że taka postawa policjanta jest godna naśladowania! Trzymamy kciuki za kolejne udane akcje ratowania zwierząt" - czytamy we wpisie.
"Policjanci z kilkunastoletnim stażem służby to zazwyczaj specjaliści w konkretnej policyjnej dziedzinie. Jak pokazuje przykład st. asp. Tomasza Morawka, można się realizować zawodowo np. w ruchu drogowym i jednocześnie mieć niesamowitą zdolność przyciągania do siebie zwierząt, które potrzebują pomocy. Chyba czas pomyśleć o zaocznej weterynarii" - napisano na facebooku Wielkopolskiej Policji.
Pod postem pojawiły się głosy uznania dla wrażliwego na krzywdę słabszych mundurowego.
Widać dobro w oczach tego pana - napisał pan Arkadiusz.
Fantastyczny człowiek, tylko więcej takich ludzi! - czytamy w innym komentarzu.
Podobno nie będzie kolejnego potopu, ale gdyby jednak coś miało się zmienić, to ten policjant może spokojnie zastąpić Noego w kompletowaniu obsady Arki – dodał pan Michał.
Dziękujemy, ma pan wzrok opiekuna - zauważa kolejny internauta.
Prywatnie policjant ma cztery koty i dwa psy, dorastał w domu pełnym zwierząt.
W tym przypadku bocian miał złamane skrzydło, więc konieczna była pomoc. Są sytuacje, gdy na naszej drodze spotkamy ptaka, który uczy się latać, wówczas nasza interwencja nie będzie potrzebna. Kiedy reagować? A może jednak zostawić go spokoju? Publikujemy krótki poradnik za Stowarzyszeniem Jestem na Ptak.
Bezradne pisklęta
Jeśli zobaczymy delikatne, jeszcze nieopierzone pisklę bezradnie leżące na ziemi – to nasza interwencja może uratować mu życie. Pamiętajmy przy tym, by czas kontaktu z pisklęciem ograniczyć do minimum.
Podloty
Większe młodziaki, które uczą się latać, sprawiają jedynie wrażenie, że potrzebują naszej pomocy. A to pozory, bo one opuściły gniazdo i rozpoczynają naukę latania. Zanim więc zabierzemy małego niedorajdę, sprawdźmy, czy to nie jest zdrowy podlot! Stowarzyszenie Jestem na Ptak tłumaczy, jak się upewnić, z kim mamy do czynienia. Skrzydła i ogon u podlotów są one krótsze niż u dorosłych. Często na końcach piór ciągle widoczny będzie niemowlęcy puch – zwykle najwięcej jest go na głowie. Inny jest też dziób. U młodych w kącikach widoczne są żółte "zajady".
Trzeba reagować, gdy niezależnie od wieku ptak ma otwarte rany, złamania, zwichnięcia, porażone kończyny. I pamiętajmy, że kontakt z człowiekiem jest dla ptaków, jak dla wszystkich dzikich zwierząt, sytuacją stresową, dlatego ograniczmy go do minimum. Nie pozostawajmy też obojętni, gdy ptak się zaplątał lub nie może się wydostać z sieci wentylacyjnej i nie może samodzielnie się uwolnić. Pomóżmy mu wydostać się z pułapki, a jeśli jest osłabiony lub ranny – zabierzmy do lecznicy.
Dokąd zgłosić się z rannym ptakiem?
Najlepiej z chorym zwierzęciem udać się do ośrodków leczenia dzikich zwierząt. Listę placówek można znaleźć TUTAJ.
Źródło: Eska.pl / Policja Wielkopolska / Jestem na Ptak