Wystąpili o odszkodowanie za opóźniony lot. To oni mają zapłacić przewoźnikowi blisko 40 tys. zł

Finlandzkie linie lotnicze miały 6 godzin opóźnienia, więc pasażerowie lecący z Szanghaju do Helsinek postanowili skierować sprawę do sądu. Jednak jej finał nieoczekiwanie przybrał odmienny obrót od zamierzonego, bo to pasażerowie muszą przewoźnikowi zapłacić. Niektórzy nawet 40 tys. zł.

Do zdarzenia doszło w styczniu 2016 roku. Wówczas kilkoro pasażerów lotu Finnaira z Szanghaju do Helsinek musiało czekać na swój lot 6 godzin. Przepisy Unii Europejskiej stanowią, że każdy pasażer, którego lot zostanie opóźniony o co najmniej trzy godziny lub odwołany ma prawo do rekompensaty pod warunkiem, że winę za tę sytuację ponosi linia lotnicza. Wtedy należy się 250 euro w przypadku lotów do 1500 km. 400 euro przewoźnik musi zapłacić, gdy dystans obejmował od 1500 do 3500 km, a gdy podróż była jeszcze dłuższa, można się ubiegać o 600 euro.

Zobacz wideo Niewygody podróży? Ten wynalazek sprawi, że w samolocie wyśpisz się jak we własnym łóżku

Podróżni postanowili więc domagać się swoich praw. Najpierw indywidualnie. Ale Finnair nie zamierzał płacić i tłumaczył się, że do opóźnienia nie doszło z jego winy, bo było ono wynikiem mechanicznej usterki hamulców w jednym z Airbusów A350.

Rzecznik praw konsumenta mówi: Walczcie

Jeden z pasażerów zgłosił sprawę do fińskiego rzecznika praw konsumenta, który opowiedział się po stronie poszkodowanych. Nie poprzestali więc na walce i wynajęli szwedzką firmę IfDelayed, która zajmowała się odzyskiwaniem odszkodowań od linii lotniczych. Wtedy wydawało im się, że nie ponoszą żadnego ryzyka, ponieważ prowizja wypłacana jest wyłącznie od wygranych spraw.

Firma upada i zaczynają się kłopoty

Gdy Finnair ponownie odmówił wypłaty pieniędzy, IfDelayed wniosła sprawę do sądu, ale w międzyczasie trwania tej batalii firma zbankrutowała. Proces odbył się w lutym 2020 roku, a Finnair go wygrał. Za co mają płacić poszkodowani? Pozostały do opłacenia koszty sądowe. Pokrył je Finnair i dlatego to jemu muszą oddać pieniądze. Gdy prawnicy linii skontaktowali się z jej klientami, ci nie kryli zaskoczenia. Niektórzy z nich mieli do zapłacenia kwotę nawet 8200 euro (ok. 37 tys. zł). Pasażerowie nie wiedzieli, co mają robić, skontaktowali się więc z prawnikami, którzy przekonali ich do zapłacenia.

Nicnet, który mieszka w Finlandii, zapłacił prawie 7 tys. euro (32 tys. zł). "Nie jesteśmy zbyt bogatymi ludźmi. Te pieniądze mógłbym wykorzystać na edukację moich dzieci i przeznaczyć na ich przyszłość" – powiedział w podkcaście AFF on Air, cytowany przez australijski portal australianfrequentflyer.com.au.

Inny podróżny zdecydował się na apelację, ale została ona odrzucona i w rezultacie musi zapłacić jeszcze więcej. "Powiedzieli mi, że muszę zapłacić, bo jeśli tego nie zrobię, założą mi sprawę w sądzie australijskim. Jeśli przegrałbym, to musiałbym zapłacić również dodatkowe koszty procesu, w rezultacie uzbierałoby się tysiące dolarów" – powiedział Sandy.

Finnair ma pełne prawo do odzyskania tych pieniędzy od klientów. Przewoźnik wydał w tej sprawie oświadczenie. Można w nim przeczytać, że "przestrzega zobowiązania UE 261 i wypłaca odpowiednie odszkodowanie", a gdy uważa, że odszkodowanie się nie należy, skutecznie broni swojego stanowiska, "ponieważ koszty związane z odszkodowaniem w UE stanowią znaczną pozycję kosztów dla linii lotniczych".

"Rozumiemy, że koszty prawne mogły być zaskoczeniem i stanowić obciążenie dla osób fizycznych, jednak stanowisko Finnair w tym przypadku zostało potwierdzone wyrokiem sądu i skorzystaliśmy z naszego prawa do odzyskania kosztów od klientów IfDelayed" – napisał Finnair.

Źródło: australianfrequentflyer.com.au / fly4free

Więcej o: