Pokazali rachunki z restauracji nad polskim morzem."Paragon jest, tylko grozy brak"

200 zł za dwie porcje ryby, 20 zł za gofra, 6 zł za gałkę lodów. Niemal codziennie turyści publikują w mediach społecznościowych "paragony grozy" z nadmorskich kurortów. Pewnie tak będzie przez całe lato, bo w tym roku z powodu pandemii Morze Bałtyckie przeżywa prawdziwe oblężenie. Tymczasem turyści chętnie dzielą się również innymi rachunkami. "Paragon jest, tylko grozy brak" - napisała jedna z czytelniczek.

"Jeśli idziemy w kąpielówkach do smażalni i chcemy zjeść coś z plastikowego talerza, to nie spodziewajmy się cudów" - apelował jakiś czas temu w rozmowie z money.pl Robert Makłowicz. I pewnie część turystów wzięła sobie do serca popularnego krytyka kulinarnego, bo przedstawia drugą stronę wakacji nad morzem.

Zobacz wideo Ocieplenie klimatu zaszkodzi Bałtykowi. "Nie będzie lazuru. Może być nieprzyjemnie pachnąca, brunatna ciecz"

Przystępne ceny

Do redakcji o2.pl czytelniczka przesłała paragon z Trzęsacza. To urokliwa miejscowość, która słynie z kościółka, który został zabrany przez morze i plaż, które jeszcze nie są oblegane. To stąd właśnie turystka przysłała paragon, którego wysokość zaskakuje. Kobieta wraz z towarzyszami zamówiła: dwa przysmaki drobiowe oraz talerz wieprzowego gulaszu. Za obiad dla trzech osób zapłaciła zaledwie 50 złotych. Dwa tygodnie temu również z Trzęsacza relacjonował inny turysta. Za obiad z kotletem schabowym, frytkami i surówką zapłacił 8,90 zł.

Wcale nie musi być też drogo w kurortach obleganych przez turystów. Turyści wypoczywający we Władysławowie przysłali do redakcji o2.pl zdjęcie paragonu, na którym widać, że pani Kasia i jej towarzysze zamówili pizzę z salami za 20 zł oraz dwie porcje dorsza w zestawie z frytkami za jedynie 21 zł. Do tego trzy soki pomarańczowe. "Obiadek dla trzech osób, paragon jest, tylko grozy brak" -napisała pani Kasia. Za całość zapłaciła 77 zł. A pan Piotr za pomidorową i schabowego w nadmorskim barze również we Władysławowie zapłacił 26 złotych. Czy skarżył się na jakość? Nie. Smakowało mu. Chwalił, że wszystko jest świeże i dobre.

Rachunkiem z restauracji, który nie ogołocił kieszeni podzielił się też inny czytelnik, wypoczywający z rodziną w Słupsku. Za pizzę dla 6 osób pan Przemysław zapłacił zaledwie 75 zł. Pizza miała 60 cm średnicy i dużo dodatków. W cenie były także dodatkowe sosy. "Przesyłam paragon łagodności. Nie jest wcale tak drogo nad naszym pięknym morzem" - napisał do redakcji o2.pl czytelnik.

Pozytywne zaskoczenie

- Na pewno artykuły o drożyźnie nie przynoszą sławy Pomorzu, ale też czytałem teksty informujące o tym, że turyści, którzy przyjeżdżają nad morze są pozytywnie zaskoczeni, że nie muszą stracić całego budżetu na jeden obiad. To wszystko zależy od tego, gdzie się trafi - mówi w rozmowie z Podróże Gazeta.pl Ireneusz Szydłowski, właściciel Tawerny Dominikańskiej. - Prowadzę restaurację w centrum Starego Miasta w Gdańsku i rynek cen na Starówce jest ukształtowany. Nie powiem, że są przystępne dla każdego klienta, ale wiadomo, że drożyzna dobrego PR-u nie robi.

Restaurator z Gdańska radzi, żeby nie stołować się w barach usytuowanych tuż przy plaży, atrakcjach czy w centrach miast.

- Być może ci restauratorzy, którzy prowadzą swoją działalność tuż przy wejściu na plażę albo w centrum miasta, tworzą np. z sześcioma innymi restauracjami monopol, które utrzymują wysokie ceny i turysta w tym obrębie po prostu nie zje taniej. Duże obłożenie lokali mimo wysokich cen nie stanowi przecież mobilizacji do tego, żeby je obniżać, dlatego warto poszukać, pójść dalej i zjeść nieopodal, a nie przy samym centrum i zaoszczędzić trochę pieniędzy - tłumaczy Ireneusz Szydłowski.

Odkłamać Bałtyk

Z przekazem, że nad Bałtykiem panuje drożyzna, nie zgadzają się m.in. władze Mielna, które podjęły kampanię na rzecz obrony własnego wizerunku. "Sinice, mięsożerne bakterie i drożyzna w gastronomii, ten temat powrócił w tym roku - to fake newsy i mity" - mówiła "Gazecie Wyborczej" Mirosława Diwyk-Koza, rzeczniczka Urzędu Miejskiego w Mielnie.

Samorządowcy z Mielna twierdzą, że trwa nagonka na polskie wybrzeże i dlatego wymyślili akcję "Odkłamujemy Bałtyk". Jej efektem jest filmik na YouTube.

 

Jakie mieliście doświadczenia z wakacji nad Bałtykiem? Czy któryś z restauratorów wystawił wam "paragon grozy"? A może wręcz przeciwnie. Czekamy na e-maile od was pod adresem: podroze@agora.pl.

Źródło: o2.pl / "Gazeta Wyborcza"

Więcej o: