Amsterdam przymyka bramy dla turystów. Przyjmie rocznie 20 mln przyjezdnych. Nie więcej

W Amsterdamie Rada Miasta przyjęła uchwałę ograniczającą napływ turystów. Rocznie w stolicy Holandii można będzie udzielić maksymalnie 20 mln noclegów. To inicjatywa mieszkańców, których w metropolii żyje raptem 800 tys. Skarżą się na niesfornych i śmiecących turystów.

Petycja o ograniczenie turystów napływających do miasta, wynika również ze statystyk. W 2016 roku w Amsterdamie nocowało jeszcze 14 milionów turystów. Ale dwa lata później przybyło ich więcej o 6,5 mln, by w 2019 roku osiągnąć liczbę 22,5 mln przyjezdnych.

Zobacz wideo Turysto! Są gesty, które mogą zaprowadzić do więzienia

W ubiegłym tygodniu przyjęto rozporządzenie "Turystyka zrównoważona". Zgodnie z nim w mieście można udzielić maksymalnie dwudziestu milionów noclegów. "To historycznie doniosły moment. Amsterdam jako pierwsze miasto w Holandii przyjęło taką uchwałę. Tym bardziej cieszy, że inicjatywa wyszła od samych mieszkańców" - powiedział portalowi rtlnieuws.nl radny, Reinier van Dantzig.

Wprawdzie mieszkańcy w petycji żądali ograniczenia noclegów do 14 milionów noclegów rocznie, przyjęto jednak kompromis. Radny tłumaczył, że trzeba było przyjąć realistyczny cel, a nim okazały się dane z 2018 roku i liczba 20 mln turystów. Pod petycją podpisało się ponad 30 tys. mieszkańców stolicy. 

Kary finansowe za wybryki pijanych turystów

Amsterdam od lat boryka się z niesfornymi turystami, którzy przyjeżdżają do słynnej Dzielnicy Czerwonych Latarni czy do coffee shopów, w których legalnie można spróbować marihuany. Dwa lata temu zaostrzono kary finansowe za wybryki pijanych turystów. Za spożywanie alkoholu w miejscach publicznych trzeba zapłacić nawet 95 euro (ok. 405 zł), a za zaśmiecanie i zakłócanie porządku 140 euro (ok. 600 zł).

Drogi gościu! Dorośnij

Miesiąc temu ogłoszono, że miasto chce, aby przybyli tu turyści "wyższej jakości". Na kampanię promocyjną przeznaczonych zostanie 160 tys. euro.

"Amsterdam potrzebuje turystów, bez nich nasze wspaniałe muzea i restauracje nie przetrwałyby" – mówiła CNN Nicola Theobald, która od 30 lat mieszka w centrum miasta. "Podczas pandemii, kiedy turyści nie mogli tu przyjechać, było tak spokojnie. Nigdy więcej dużych grup tłoczących się w okolicy kanałów czy wymiotujących od alkoholu i narkotyków. Odzyskaliśmy nasze miasto i podobało nam się takie, jakie jest" - dodała.

Radny Rob Hefland powiedział bez ogródek w wywiadzie dla portalu DutchNews: "Jeśli masz zamiar zobaczyć najpiękniejsze miasto na świecie, to przyjedź do Amsterdamu. Jeśli natomiast będziesz pić i źle się zachowywać, to znajdź inne miejsce". 

Nie wszystkim taka kampania przypadła do gustu. "Marka Amsterdam zbudowana jest na 600 latach tolerancji i otwartości. Czy takie działanie wpisuje się w zasadę tolerancji i otwartości, gdy wysyłasz wiadomość: Drogi gościu! Dorośnij?" - zastanawiał się w rozmowie z CNN Ko Koens, profesor turystyki na Uniwersytecie Nauk Stosowanych w Rotterdamie.  

Inni pozytywnie odnoszą się do planów władz miasta. Jeden z mieszkańców powiedział: "Nie chcemy być miastem znanym jako idealne miejsce na wieczór kawalerski, ale nie chcemy też być miastem elitarnym".

Zakaz sprzedaży alkoholu

Zmiany już zostały wprowadzone. Władze podjęły decyzję o ograniczeniu sprzedaży alkoholu w Dzielnicy Czerwonych Latarni. Do 31 sierpnia nie można w tej części miasta od czwartku do niedzieli w godzinach 20:00-4:00 sprzedawać alkoholu. Przedsiębiorcy, którzy nie dostosują się do nowego rozporządzenia, mogą zapłacić karę w wysokości 1200 euro.

Burmistrz miasta zastanawia się, czy nie przenieść Dzielnicy Czerwonych Latarni na obrzeże. Z analiz wynika, że ani zakazy, ani kampania nie przyniosą rezultatu, jeśli dzielnica wciąż będzie w tym samym miejscu. W zeszłym roku padła propozycja przeniesienia jej poza centrum, jednak na razie pomysł wciąż jest przedmiotem dyskusji.

Źródło: rtlnieuws.nl, CNN, DutchNews

Więcej o: