Czy zdobywanie gór z dzieckiem to dobry pomysł? Naczelnik TOPR: Mierzmy siły na zamiary

Czy wyprawa z dziećmi w góry to dobry pomysł? Czy jeśli my jesteśmy tatromaniakami, to nasze maluchy również powinny podzielać z nami naszą pasję? A co jeśli płaczą, marudzą, nie mają siły iść? "Mierzmy siły na zamiary" - mówi w rozmowie z Onet Podróże naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Jan Krzysztof.

Trudno na szlak wyruszyć z wózkiem dziecięcym, ale już włożenie pociechy w nosidełko i zdobywanie wspólnie kolejnych szczytów, jest wygodnym rozwiązaniem. Naczelnik Jan Krzysztof popiera już od najmłodszych lat spędzanie z dziećmi czasu na łonie natury, radzi, aby zaopatrzyć się w kijki, żeby przy ewentualnym potknięciu, nie stracić równowagi.

Poza tym zwraca uwagę na dwa aspekty. Radzi, aby "wycieczki te były adekwatne do naszych możliwości fizycznych i warunków atmosferycznych (należy unikać wypraw, gdy nadchodzi burza czy są upały), oraz by nosidła spełniały warunki zapewniające bezpieczeństwo dziecka". Podpowiada też, żeby wybierać przystępne szlaki, na których nie ma ryzyka upadku z wysokości. 

Zobacz wideo Himalaizm marzeniem dla bogatych? Sprawdzamy, ile to kosztuje!

Odłóżmy ambitne plany

Gdy chcemy wyruszyć na szlak z kilkulatkiem, najlepiej wziąć pod uwagę stopień trudności oraz długość trasy. Jan Krzysztof radzi, żeby zaczynać od krótkich i łatwych wycieczek i stopniowo je wydłużać. Zwraca uwagę, żeby pociechom zawsze towarzyszyły co najmniej dwie osoby dorosłe. Można przecież na szlaku ulec wypadkowi i co wtedy zrobimy, sami, z małym dzieckiem, w górach?

Naczelnik podkreśla, że trzeba mierzyć siły na zamiary. Odłóżmy ambitne plany, gdy w górach jesteśmy rzadko i nie mamy odpowiednich umiejętności. "Zdecydowanie odradzamy realizację zbyt ambitnych planów wysokogórskich z dziećmi – nawet nastoletnimi, jeżeli nie posiadamy odpowiednich górskich umiejętności technicznych, nie znamy metod asekuracji, czy też nie posiadamy odpowiedniego sprzętu, a dziecko wcześniej nie zostało do tego przygotowane" - tłumaczy.

Łatwo zniechęcić dzieci do górskich wycieczekŁatwo zniechęcić dzieci do górskich wycieczek mylisa / shutterstock

Wybierając się na rodzinną wycieczkę, trzeba też pamiętać, że inaczej funkcjonują dzieci, a inaczej dorośli. Naczelnik tłumaczy, że "pociechy wymagają częstszych odpoczynków, szybciej się męczą, ale też szybciej odzyskują energię, szybciej się odwadniają i dlatego częściej muszą uzupełnić płyny i zjeść coś energetycznego".

Gdy zaś dziecko wyraźnie jest zmęczone i marudzi podczas wspinaczki, naczelnik podpowiada, żeby zawrócić lub skrócić trasę, żeby nie zniechęcić dziecka do turystyki górskiej.

Ojciec zabrał dzieci w góry

Jak donosi Gazeta Wyborcza, już na początku sezonu doszło do wielu wypadków. Dwa z nich w Beskidach dotyczyły dzieci. W Lubogoszczy chłopiec, który brał udział w zorganizowanym obozie, zasłabł. Po dotarciu do niego ratowników został opatrzony, ewakuowany i przetransportowany do szpitala w Rabce-Zdroju. Kilka dni później doszło do kolejnego wypadku z udziałem nieletniego. Na Maciejowej w Gorcach jedno z dzieci biorących udział w szkolnej wycieczce doznało poważnego urazu nogi. Chłopiec również został zabrany do szpitala w Rabce-Zdroju.

Kilka lat temu do wstrząsającego wypadku doszło w Tatrach zimą. Ojciec zabrał dzieci w góry. Do wypadku doszło pod Jagnięcym Szczytem (2230 m n.p.m.) po słowackiej stronie Tatr. Wśród grupy turystów z Czech i Słowacji był mężczyzna, który na wycieczkę zabrał ze sobą 14-letnią córkę i 11-letniego syna. Dzieci poślizgnęły się na oblodzonym szlaku i zsunęły po zboczu góry. Córka z poważnymi obrażeniami głowy, a chłopiec z uszkodzoną miednicą trafili do szpitala. Mężczyzna odniósł lekkie obrażenie kręgosłupa. 

Źródło: Podróże Onet, gazeta.pl 

Więcej o: