Naukowcy w Holandii wytrenowali pszczoły do wykrywania koronawirusa. "Wyciągają języki"

Były wykorzystywane przez wojsko do wykrywania toksyn i materiałów wybuchowych, a teraz ich wyjątkowe umiejętności mogą się przydać w pandemicznych czasach. Pszczoły, które wyczuwają kwiat oddalony o kilka kilometrów, potrafią niemal natychmiast wskazać próbkę zainfekowaną koronawirusem.

O tym, że psy wykorzystywane są na lotniskach do testowania osób zakażonych koronawirusem, pisaliśmy już wielokrotnie. Skuteczność czworonogów jest niemal 100-procentowa. Z badań wynika, że potrafią prawidłowo wskazać 94 proc. zakażonych próbek. Do grona testerów ze świata zwierząt dołączają pszczoły, które zostały wytrenowane przez naukowców według psiego wzorca.

Labradory wykrywają wirusa z 95-procentową skutecznością W Tajlandii psy wykrywają COVID-19. "Potrzebują tylko jednej do dwóch sekund"

Zobacz wideo Czy pszczoły zostaną zastąpione przez roboty?

Pojętni uczniowie

Jak informuje "Reuter", naukowcy z holenderskiego uniwersytetu Wageningen we współpracy ze startupem InsectSense postanowili wyszkolić pszczoły w wykrywaniu próbek zakażonych SARS-CoV-2. Owady okazały się być pojętnymi uczniami i szybko załapały mechanizm działania. Zdaniem naukowców odpowiedź, czy próbka jest zakażona, czy nie - uzyskuje się w ciągu zaledwie kilku sekund.

Jak odbywał się proces szkolenia? W nagrodę za wskazanie zainfekowanej próbki pszczoły otrzymywały wodę z cukrem. Nie mogły na to liczyć, gdy wskazywały niezakażoną próbkę.

"Gdy  nauczyły się tego systemu, spontanicznie wyciągały języki [pszczoły mają długi, owłosiony języczek zwany trąbką ssącą - red.], aby otrzymać nagrodę" – mówił "Reutersowi" Wim van der Poel, profesor wirusologii, a także członek zespołu ds. zarządzania epidemią koronawirusa rządu holenderskiego. 

"Zaraz po wskazaniu pozytywnej próbki podawaliśmy im wodę z cukrem, a pszczoły przedłużały trąbkę, aby skorzystać z nagrody" - tłumaczył. Zdaniem naukowców wyciąganie języków przez pszczoły jest potwierdzeniem pozytywnego wyniku testu na koronawirusa.

"Standardowy wynik testu na COVID-19 otrzymujemy po kilku dniach, w przypadku pszczół informację mamy natychmiast. Metoda jest również tania, co potencjalnie czyni ją przydatną w krajach, w których testów jest niewiele" - wyjaśnił prof. Van der Poel.

Naukowiec podkreśla, że nie ma niebezpieczeństwa, że pszczoły będą rozprzestrzeniać wirusa. "Nie są na to wrażliwe, a co więcej, nigdy nie mają z zakażoną próbką bezpośredniego kontaktu" - tłumaczy. 

Na lotnisku w Helsinkach zatrudniono psy wykrywające koronawirusa (zdjęcie ilustracyjne) Na lotnisku w Helsinkach "zatrudniono" psy do walki z koronawirusem. "To prawdziwi bohaterowie naszych czasów"

Najpierw badano norki 

Prof. Van der Poel w ubiegłym roku badał ogniska COVID-19 na 69 holenderskich fermach norek w w kontekście potencjalnego ryzyka zakażenia ludzi. To właśnie te badania skłoniły go do przetestowania zdolności wykrywania koronawirusa przez pszczoły u zwierząt. Co ciekawe, podczas testów było bardzo niewiele fałszywie pozytywnych lub fałszywie negatywnych wyników. Obiecujące też okazały się badania z udziałem ludzi. 

"Odcisk palca" substancji lotnych 

Zespół z Uniwersytetu Wageningena pracuje nad biochipem, w którym wykorzystywane będzie uczenie maszynowe i geny receptorów zapachowych owadów. 

Jak czytamy na stronie uniwersytetu, technologia ta umożliwia stworzenie "odcisków palców" substancji lotnych. A poza tym daje możliwości szybkiego testowania, jest nieinwazyjna, opłacalna, bardzo dokładna, a nawet może rozpoznać stopień zaawansowania COVID-19.

Pszczoła Po co nam pszczoły? 10 najważniejszych faktów, których nie wypada nie znać

Więcej o: