Lewitująca hostia, jeździec bez głowy i ośrodek wolnomularstwa. Szprotawa czeka na odkrycie

Co wspólnego ma Johnny Depp z pewnym polskim miasteczkiem? Jakie tajemnice skrywa dom, którego ozdobą są dwa ogromne świeczniki? I jaką wiadomość chce nam przekazać uśmiechnięty Barnaba? Witajcie w Szprotawie, miejscu nieoczywistym. Niczym w kalejdoskopie można tu przyglądać się niezwykłym, różnobarwnym historiom i krok po kroku odkrywać magię.

Polska to nie tylko duże, cieszące się popularnością miasta. To także wiele mniejszych miejscowości, które potrafią zachwycić nie mniej niż te najsłynniejsze. Poprosiliśmy ich mieszkańców i osoby, dla których są to miasta rodzinne, by wam o nich opowiedziały. Tak powstał cykl "Stąd jestem", na którego kolejne odcinki zapraszamy was w sobotę co dwa tygodnie o godzinie 19.

NAZWA: Szprotawa 

LOKALIZACJA: województwo lubuskie, leży nad rzekami: Bobrem i Szprotawą

ISTNIEJE OD: najwcześniejsze dzieje miasta owiane są tajemnicą. Kronikarz Thietmar pod datą 1000 wymienia osadę plemienia Dziadoszyców zwaną Ilva bądź Ilua. Prawa miejskie przyznano Szprotawie przed 1260

ZNAKI SZCZEGÓLNE: miejsce spotkania Ottona III z Bolesławem Chrobrym. Miasteczko, w którym silne piętno odcisnęły zakonnice ze zgromadzenia sióstr Magdalenek. Gmach klasztoru, który zachował się do dzisiejszych czasów, został odrestaurowany i stanowi perełkę miasta. Szprotawa była ośrodkiem wolnomularstwa. W mieście urodził się Heinrich Göppert, pierwszy dyrektor Ogrodu Zoologicznego we Wrocławiu. Niegdyś nazywana była dolnośląską Wenecją. 

***

Po mieście oprowadzą nas Maciej Siwicki, nauczyciel, historyk i samorządowiec, szprotawianin w drugim pokoleniu oraz Maciej Boryna, przewodnik, regionalista, pracownik szprotawskiego magistratu, wcześniej związany z Muzeum Ziemi Szprotawskiej. 

Dolnośląska Wenecja

- Na przedwojennych pocztówkach niemieckich możemy przeczytać: "Pozdrowienia ze Szprotawy na Dolnym Śląsku", dlaczego? Bo historycznie miejscowość leży na Dolnym Śląsku, choć dzisiaj należy do woj. lubuskiego – zaczyna opowieść Maciej Siwicki. – Miasto z każdej strony otoczone jest lasami, położone nad dwiema rzekami Bóbr i Szprotawa i, co mnie bardzo cieszy, powraca do swojej przedwojennej tradycji wodnej, lekkiej rekreacji. Przystanie kajakarskie są odtwarzane, rzeki udrażniane. Sam kilka razy w ubiegłym roku pływałem kajakiem i szczerze polecam. Kiedy pływamy "po Szprotawie" różnymi rzecznymi trasami, zmienia się perspektywa nie tylko postrzegania miasta, ale również można podziwiać architekturę mostów, które, co tu dużo mówić, są zachwycające. Nic dziwnego, że niegdyś Szprotawa była nazywana dolnośląską Wenecją.

Zabytkowy most Göpperta z unikatową konstrukcjąZabytkowy most Göpperta z unikatową konstrukcją Maciej Boryna

W niedalekiej odległości od miasta znajduje się Rezerwat Przyrody "Buczyna Szprotawska". To ponad 150 hektarów lasów, z dobrą infrastrukturą i ciekawymi szlakami do wędrowania lub przemierzania na dwóch kółkach. Na wschodniej rubieży rezerwatu rośnie ponad 700-letni Dąb Chrobry – jeden z najstarszych dębów szypułkowych w Polsce.

– Niestety kilka lat temu został podpalony i obumiera – informuje Maciej Siwicki. 

Maciej SiwickiMaciej Siwicki Archiwum prywatne

– Na szczęście mamy godnego następcę. To Dąb Blaszak, swą nazwę zawdzięczający wielu stalowym okuciom. Ma 735 cm obwodu i wykiełkował prawdopodobnie ok. 1455 roku, miałby więc 566 lat. Leży ok. 40 minut piechotą od centrum Szprotawy. Na razie jednak "Blaszak" nie jest objęty ochroną prawną – dodaje Maciej Boryna.

Bolesław Chrobry spotyka Ottona IIII

– Chciałbym jeszcze wrócić do pogorzelca. Niektórzy żartują, że mógł pod nim przysiąść Napoleon Bonaparte w trakcie wojen napoleońskich. Mówiąc poważnie, może i tak, biorąc pod uwagę czas jego ekspansji, ale na pewno nie Bolesław Chrobry. Imię siedmiusetlatek może zawdzięczać pierwszej polskiej koronowanej głowie, ale z innego powodu. W 1000 r. jeszcze książę Bolesław w okolicach dzisiejszej Szprotawy - Iława (Ilua – w księgach łacińskich) powitał cesarza Ottona III, który przybył z pielgrzymką do grobu św. Wojciecha do Gniezna. Dwaj władcy razem udali się do Gniezna. W 1960 r. postawiono pomnik upamiętniający to spotkanie. Te informacje znajdziemy w każdym przewodniku, a miasto skrywa naprawdę wiele nieodkrytych i nieznanych powszechnie historii – zauważa nauczyciel. 

Pomnik upamiętniający spotkanie Bolesława Chrobrego z Ottonem IIIPomnik upamiętniający spotkanie Bolesława Chrobrego z Ottonem III vorwerk / fotopolska.eu / pl.wikipedia.org / CC BY-SA 3.0

Horror się wydarzył

– Jak choćby opowieść o zjawie jeźdźcy bez głowy –  dodaje Maciej Boryna. – Kto by pomyślał, że film, który na polski rynek został wprowadzony właśnie pod tym tytułem ("Jeździec bez głowy" - przyp. red.) i w którym gra Johnny Depp, ma swoje korzenie w naszym mieście. Przekaz o zjawie pochodzi ze starej oficjalnej kroniki miasta i wyszedł spod ręki radcy policyjnego – Kreisa, który (200 lat temu donosił), że około północy na obecnej ul. Sądowej ukazywał się jeździec "Dops-Reiter", który swoją głowę trzymał pod pachą. Pod koniec XVIII wieku strach przed zjawą był tak powszechny, że nikt z mieszkańców nie ważył się po zmroku przechodzić nawiedzoną uliczką.

Wjazd na ul. Sądową w Szprotawie (Brama Żagańska)Wjazd na ul. Sądową w Szprotawie (Brama Żagańska) Maciej Boryna

Boryna dodaje, że w mieście 15 czerwca 1479 roku rezydujący w Szprotawie książę Jan kazał ściąć na przedmieściu po cichu, w nocy i we mgle swojego doradcę Bergmanna, podejrzewając go o zdradę. Skąd jednak hollywoodzcy twórcy mogli się dowiedzieć o zjawie budzącej strach u śmiertelników?  

– Scenariusz "Jeźdzca bez głowy" (ang. "Sleepy Hollow") wyreżyserowanego przez Tima Burtona został oparty na opowiadaniu Washingtona Irvinga pt. "Legenda o Sennej Kotlinie" z 1820 roku, który szukając inspiracji dla swojej twórczości, korzystał z literatury niemieckiej. Gustował w wątkach sensacyjnych, średniowiecznych i folklorystyce niemieckiej – tłumaczy pan Maciej.

Dzieje się magia

W innych miastach czy zamkach straszą białe damy, a w Szprotawie jeździec bez głowy. To niejedyna historia, która wyróżnia tę miejscowość. I tak jak słyszałam o lewitujących joginach, tak o lewitującej eucharystii usłyszałam po raz pierwszy. I nie jest to legenda.

 – O cudzie eucharystycznym nad Szprotawą dowiedzieliśmy się z urzędowej korespondencji – zapewnia przewodnik. - W 1628 roku szprotawski proboszcz Rathmann zwracał się w imieniu sióstr z klasztoru magdalenek do naczelnika Księstwa Głogowskiego. Prosił o odbudowę świątyni, w której wydarzył się cud przed stu laty. Naczelnik Georg von Oppersdorf przychylił się do tej prośby i przekonał rajców miejskich do tego pomysłu.

Jak jednak doszło do "cudu"? - Na początku XVI wieku na oktawę świąt Bożego Ciała w kościele podczas eucharystii nagle zniknęła hostia. Po czym pojawiła się na Przedmieściu Głogowskim ponad wzgórzem strzeleckim i unosiła się w powietrzu, tak długo, aż na miejsce przybyła procesja, w której wzięli udział przedstawiciele władz miasta i przeorysza Barbara von Schönaich razem z innymi zakonnicami. Unosząca się w powietrzu hostia opadła na welon św. Barbary, po czym została uroczyście przeniesiona do kościoła i umieszczona w tabernakulum. Mimo tego siostry o północy ujrzały opłatek w klasztorze, na ołtarzu w sali modlitewnej. Ponownie zaniosły go do kościoła. Hostia znów wracała na klasztorny ołtarz. W końcu postanowiono ją zostawić. W miejscu lewitowania eucharystii zbudowano kościół Ciała Chrystusa. Dziś na jego miejscu znajduje się stajenka, przy której pasą się konie. Aby zobaczyć miejsce cudu, można zatrzymać się na parkingu sąsiadującym z pastwiskiem (przy barze Wesoła Kawka) – opowiada Boryna.

Tu lewitowała hostia i tu stał kościół Ciała ChrystusaTu lewitowała hostia i tu stał kościół Ciała Chrystusa Maciej Boryna

– Miasto zawdzięcza bardzo wiele siostrom Magdalenkom. Nie tylko przekaz o cudzie – dodaje historyk. – Przeorysze kierujące klasztorem potrafiły twardo upominać się o swoje prawa i walczyć z władzami miasta o ziemie rolne, z których plony przynosiły spory dochód. Siostry więc były majętne, potrafiły zadbać nie tylko o przymioty ducha, ale też o dobra materialne. Do dzisiejszych czasów zachowała się imponująca siedziba klasztoru sióstr Magdalenek. Kilka lat temu budynek został zrewitalizowany, a obecnie mieszczą się tam dwie placówki muzealne oraz kilka wydziałów Urzędu Miejskiego.

Dawny klasztor MagdalenekDawny klasztor Magdalenek Maciej Boryna

Co za tajemnice

W Szprotawie sprawy namacalne mieszają się z fantastycznymi, nierealnymi. Podczas spaceru po mieście na ul. Młynarskiej 16 rzuca się w oczy dom, w którego elewację wbudowane zostały ogromne świeczniki. A na niej możemy dojrzeć inne wolnomularskie symbole: trójkąt, liniał, dłuto, węgielnicę, rylec, cyrkiel czy ekierkę.

– To świątynia masońska. Najprawdopodobniej dawny dom czcigodnego, czyli mistrza loży – informuje Boryna. – Świecznik to element ołtarza, czyli miejsca loży, w której pracuje czcigodny (mistrz lub przewodniczący loży). Cyrkiel oznacza mądrość, twórcze siły Boga, węgielnica – równowagę i szczerość, trójkąt - naukę, odwrócony oznacza w alchemii wodę, dłuto - ucznia, troskę o innych. Mistrzem katedry loży w Szprotawie był w pewnym czasie Franz Schwalbach, autor książki o historii wolnomularstwa.

Świątynia masońskaŚwiątynia masońska Maciej Boryna

Maciej Boryna dodaje, że jak wynika z najnowszych badań Muzeum Ziemi Szprotawskiej, Szprotawa stanowiła aktywny ośrodek wolnomularstwa. Skąd taki wniosek?

– W mieście zidentyfikowaliśmy kilka budynków, na których zachowała się symbolika masońska, dlatego stworzyliśmy Szprotawski Szlak Masoński. Poza tym na poniemieckiej części cmentarza parafialnego przy ul. Polnej w Szprotawie-Iławie znajduje się grobowiec masoński, również naszpikowany wręcz symbolami wolnomularzy. Długo by mówić, a mam jeszcze historię do opowiedzenia rodem z powieści "Kod Leonarda da Vinci" – zapala się regionalista.

Maciej Boryna nad Potokiem Sucha (Zespół Przyrodniczo-Krajobrazowy)Maciej Boryna nad Potokiem Sucha (Zespół Przyrodniczo-Krajobrazowy) fot. Archiwum prywatne

Maciej Boryna dodaje: - Starożytni mają Tablicę Szmaragdową, Hebrajczycy - Tablicę Dziesięciorga Przykazań, a Szprotawa ma "Tablicę Barnaby". Uczeni polscy i niemieccy twierdzą, że jest najstarsza na Śląsku. Do tego zamieszczone na niej symbole nie zostały do końca odszyfrowane.

Epitafium Bartłomieja z Wierzbna w SzprotawieEpitafium Bartłomieja z Wierzbna w Szprotawie Maciej Boryna

Mowa o epitafium Bartłomieja z Wierzbna w Szprotawie, czyli ozdobnej płycie ku czci zmarłego kaznodziei Bartłomieja z 1316, wykonanej z piaskowca, która została wmurowana w wieżę kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Szprotawie.

- Uśmiechnięty młodzieniec, który na nas spogląda, jedną dłoń ma uniesioną na wysokości serca jakby nas pozdrawiał, natomiast w drugiej trzyma coś niejednoznacznego. Znawcy tajemnych symboli wiedzą, że tu każdy szczegół ma znaczenie. Wedle literatury mnich na płycie unosi dłoń w geście błogosławieństwa. Ale wykonuje ten gest nieschematycznie lewą ręką, na co znawcy różnie się wypowiadają. Może to mieć związek z tzw. "magią odczyniającą". W prawej ręce trzyma prawdopodobnie przyozdobioną w kwiat lub koniczynę Biblię. To jednak tylko przypuszczenia, jakkolwiek nie wiemy, co trzyma w ręce Barnaba. Zauważmy też, że nad domniemaną Biblią stoi jakiś drobny przedmiot. Autorzy piszą, że to klepsydra. Czy na pewno? Co chce nam przekazać Barnaba i dlaczego uwieczniono go jak świętego albo co najmniej wysokiego rangą duchownego? Czekamy aż ktoś odczyta kod i zinterpretuje całościowy przekaz na najstarszym śląskim epitafium. Co się za nim kryje? – zastanawia się przewodnik.

Ratusz z dwiema wieżamiRatusz z dwiema wieżami fot. Maciej Boryna

Co jeszcze zobaczyć

To, co robi wrażenie w mieście na pierwszy rzut oka, to barokowo-renesansowy ratusz (wielokrotnie przebudowywany) z dwiema wieżami, z czego jedna jest krzywa. To w Polsce rzadkość. Zapewne w ten sposób dawni szprotawianie chcieli podkreślić wysoką rangę miasta i byłego powiatu. Ozdobą rynku jest barokowa fontanna, która nazywana jest "studnią delfina". Przechodnie wrzucają do niej drobne na szczęście.

Fontanna na dawnej pocztówceFontanna na dawnej pocztówce Urząd Miasta Szprotawa

Poza tym na uwagę zasługuje średniowieczna Brama Żagańska, a szczególnie autentyczne kamienne kule, które zachowały się z oblężenia miasta przez wojska węgierskie w XV wieku. W mieście podziwiać można także ruiny byłego kościoła ewangelickiego, który został zbudowany w XVIII wieku na fundamentach i murach średniowiecznego piastowskiego zamku. Kościół jest jedną z budowli Placu Ewangelickiego. Naprzeciw stoi dawna szkoła ewangelicka z zegarem słonecznym, a obok były dom pastorów. 

Plac ewangelickiPlac ewangelicki Sławomir Milejski / pl.wikipedia.org / CC BY-SA 3.0

Obowiązkowym punktem zwiedzania jest także gotycki kościół pw. Wniebowzięcia NMP. Już z zewnątrz robią wrażenie pociski artyleryjskie z ostatniej wojny, które jakimś cudem nie eksplodowały i nie uszkodziły świątyni. Kościół słynie także z krypty magdalenek oraz sarkofagu św. Faustyny Męczenniczki Rzymskiej.

- Na terenie Strefy Ekonomicznej w Szprotawie znajduje się dawny magazyn głowic nuklearnych, który potocznie nazywany jest bunkrem atomowym. Oficjalnie był magazynem części zamiennych do samolotów. Podzielono go na pięć niezależnych sektorów. W piątym znajdował się  magazyn atomowy. Oczywiście mówimy o okresie, kiedy stacjonowały tu wojska radzieckie  – opowiada Siwicki.

Baza atomowaBaza atomowa Maciej Boryna

Parki i znane osoby

- Szprotawa to także parki. Słowiański, Dęby, Iława, znany też jako też Park Huta i Göpperta. Heinrich Göppert to ważna postać w historii naszego miasta. Paleobotanik został pierwszym dyrektorem Ogrodu Botanicznego we Wrocławiu. A jego prawnuczka Maria Goeppert-Mayer otrzymała w 1963 roku Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki za odkrycia dotyczące struktury powłokowej jądra atomowego. W Szprotawie urodził się także Klaus Hänsch, przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Stąd także pochodził Heinrich Laube, niemiecki pisarz, dramaturg. Przedstawiciel ruchu literackiego Młodych Niemiec – dodaje Maciej Siwicki.

Pałac w WiechlicachPałac w Wiechlicach Armadebrunn / pl.wikipedia.org / CC BY-SA 4.0

Szlakiem pałaców

– Ziemia Szprotawska to także pałace. Niegdyś była ich pokaźna liczba. Do dzisiejszych czasów przetrwało kilkanaście. Będąc na naszych ziemiach warto wyruszyć ich szlakiem. W Wiechlicach zrewitalizowano obiekt, który cieszy oko. Znajduje się tam m.in. hotel. Rezydencją w Chichach zajęła się artystka z podwarszawskich Łomianek. Pałac w miejscowości Długie wreszcie trafił w dobre ręce i odzyskał blask. Zamieszkany jest przez prywatną osobę. Na inwestora z kapitałem czeka XVIII-wieczny obiekt w Siecieborzycach. Klasycystyczny, dwukondygnacyjny pałac w Cieciszowie trafił w prywatne ręce, ale wciąż czeka na lepsze czasy. Myślę, że wycieczka szlakiem pałaców może być dopełnieniem wizyty na naszej ziemi – zapewnia nauczyciel.

Moi rozmówcy mogą mówić o swoim mieście i okolicach godzinami. I wciąż zaskakują opowieściami pełnymi magii, faktów i historii. Zastanawiam się, czy to oni mają szczęście, że żyją w Szprotawie? Czy miasto, że żyją w nim jego prawdziwi miłośnicy. 

JAK DOJECHAĆ:

Uważasz, że twoja miejscowość powinna znaleźć się w naszym cyklu i chcesz o niej opowiedzieć? A może znasz kogoś, kto chętnie podzieli się z nami opowieścią o miejscu, z którego pochodzi? Napisz do nas na adres podroze@agora.pl.

Poznaj też poprzednie odcinki naszego cyklu "Stąd jestem". Znajdziesz je tutaj >>

Więcej o: