Opatrunki, strzykawki, igły, opakowania po płynach infuzyjnych, opakowania po testach covidowych i kombinezony ochronne. Na takie odpady natknął się leśniczy z Zakładu Lasów Poznańskich w rejonie ul. Chemicznej. Mężczyzna powiadomił Straż Miejską, ta poinformowała policję, która odmówiła wszczęcia działań.
Strażnicy postanowili jednak działać na własną rękę i znaleźć wandala. Spisali daty oraz serie opakowań po płynach infuzyjnych i udali się do kilku najbliższych aptek. W jednej z nich ustalili odbiorcę medykamentów znalezionych w lesie i namierzyli sprawcę - pracownika firmy zajmującej się transportem medycznym. Ten, zamiast dojechać do celu i zużyte akcesoria wyrzucić na terenie bazy w specjalnych pojemnikach, postanowił sobie skrócić drogę i wyrzucił je na skraju lasu.
Teraz będzie musiał zapłacić mandat w wysokości 1500 zł. Ale to nie wszystko. Nałożono na niego obowiązek sprzątnięcia odpadów. Właściciel firmy transportowej został zobowiązany do przedstawienia rachunku za przekazanie odpadów do utylizacji.
Na początku marca informowaliśmy o tym, że ktoś w Nadleśnictwie Chrzanów wylał gorący asfalt. "Powoli kończy nam się katalog śmieci, których jeszcze w lesie nie widzieliśmy. Ktoś w Nadleśnictwie Chrzanów wylał w lesie... asfalt. Były już zbiorniki z chemikaliami, palety zepsutych jaj, ryb, kurczaków, a opony i odpady budowlane to już standard. Co jeszcze?" - komentowano wówczas na profilu Lasów Państwowych.
Teraz z kolei poszukiwany jest sprawca, który prawdopodobnie w dniach 10-19 marca w leśnictwie Podłęże wywiózł do lasu szesnaście palet odpadów garbarskich: skór bydlęcych.
"Koszt utylizacji takich odpadów oczywiście ponoszą nadleśnictwa. Usuwanie asfaltu to koszt - orientacyjnie - około 30 tys. zł, a koszt utylizacji skór to następne 20 tys. zł. Katowickie nadleśnictwa wydają średnio 1,5 mln na sprzątanie lasu. Natomiast w skali kraju na zbieranie i wywóz śmieci Lasy Państwowe wydają ok. 20 mln zł" – czytamy na Facebooku Nadleśnictwa Chrzanów.
"Do lasu wciąż trafiają śmieci komunalne, ale i odpady z różnych zakładów w postaci góry opon, części samochodowych, a nawet resztek ryb, czy palet z jajkami, ale takiej góry skór to jeszcze nie mieliśmy" - napisano.
Post poruszył internautów, którzy zaczęli komentować znalezisko leśniczych. "Czy nie taniej by wyszło znaleźć 'właściciela' śmieci i oddać mu to? Przecież są sposoby na tropienie przestępców" - napisała internautka. "Odnalezienie właściciela tych odpadów nie powinno być trudne. Na palcach jednej dłoni można policzyć firmy garbarskie w okolicy" - komentuje inny internauta. "Czy są jakieś sposoby na wykorzystanie tego, chociażby w celu szycia, ćwiczenia tatuażu, ćwiczenia szycia chirurgicznego? Wiem, że studenci medycyny uczą się chociażby na świńskich racicach" - stwierdza inny, szukając praktycznego rozwiązania. "Chętnie przygarnę kilka takich odpadów. Uszyję mokasyny i z pewnością więcej chętnych się znajdzie z pomysłami na zagospodarowanie tych odpadów" - stwierdza inna czytelniczka.
"Taniej by było założyć monitoring przy wjazdach i wystawiać kary" - komentuje internauta, odwołując się do wysokich kosztów sprzątania lasów.
"Nigdy nie zrozumiem, co ludzie mają w głowach, żeby wyrzucać śmieci do lasu. I tak trzeba to zapakować, przewieźć, co za problem zawieźć je prosto na wysypisko?!" - pisze z oburzeniem kolejna internautka.
Źródło: Straż Miejska w Poznaniu / Lasy Państwowe