Na konferencji prasowej zorganizowanej przez Stowarzyszenie Polskie Stacje Narciarskie i Turystyczne (PSNiT), która odbyła się w środę 17 marca w Zakopanem, przedstawiono obecną sytuację branży, a także postulaty, jakich działań ze strony rządu branża oczekuje, aby uratować swoje przedsiębiorstwa.
- Dotychczasowa pomoc, jaką uzyskały stacje narciarskie, jest nierównomierna i nie daje możliwości pokrycia finansowych zobowiązań. W obecnej sytuacji, czyli po branżowym lockdownie, z 100 proc. dni sezonu narciarskiego, jeździmy niespełna 50 proc., a wiele małych stacji tylko ok. 30 proc. dni. Przy czym warto podkreślić, że czas, w którym byliśmy zamknięci, obejmował przerwę świąteczną, Nowy Rok oraz ferie zimowe - tak naprawdę najgorętsze dla nas momenty, kiedy generujemy przychód na pozostałą część roku - mówił Tomasz Paturej, prezes PSNiT.
Paturej tłumaczył: Łatwo zauważyć, że skrócenie sezonu mocno wpłynęło na spadek naszych przychodów - średnio ok. 60-80 proc., co stawia nas w dramatycznej sytuacji. Realne przychody, na jakie możemy liczyć w tym momencie, to ok. 90 mln zł z estymowanych przed lockdownem 450 mln zł. Każdy dzień, w którym nie działaliśmy, przynosił ośrodkom stowarzyszonym w PSNiT 5 mln strat. Samo przygotowanie branży do sezonu pochłonęło 32 mln zł. Koszty przygotowania do reżimu sanitarnego to kolejne 600 tys.
Przedsiębiorcy zrzeszeni w stowarzyszeniu podkreślili, że wsparcie w ramach tzw. tarczy antykryzysowej w niewielkim stopniu zapewniło utrzymanie się na powierzchni. I choć stacje narciarskie mogły wprawdzie liczyć na pieniądze z tzw. tarczy, jednak niewiele mówi się o zasadach ich przyznawania. Pomoc w ramach tarczy 1.0 otrzymało 65,79 proc. stacji, zaś łączna kwota subwencji wyniosła 37 180 006,92 zł. Tarcza 2.0 to z kolei 35,53 proc. ośrodków i subwencja PFR o łącznej kwocie 33 182 796,08 zł, przy czym już teraz wiadomo, że większość pieniędzy będzie musiała zostać zwrócona. Analizując dane liczbowe, łatwo zauważyć, że blisko połowa dotacji pokrywa jedynie koszty samego "rozruchu".
- Kryteria wsparcia nie były konsultowane z PSNiT-em czy poszczególnymi ośrodkami poza pytaniem o nasze PKD. W konsekwencji brak znajomości branży i jej specyfiki spowodowały, że określone w regulaminach tarczy warunki okazały się zbyt ogólne. Autorzy tych zapisów jako wartość referencyjną przyjęli podmioty działające całorocznie, wykluczając tym samym naszą branżę ze wsparcia - opisywał Piotr Rzetelski, reprezentujący Narciarski Raj. Jak dodał, część stacji nadal pozostaje bez jakiejkolwiek pomocy. Warto wspomnieć też o tym, że ci, którzy otrzymali dofinansowanie, byliby w stanie wygenerować kwotę otrzymanej pomocy w ciągu jednego dobrego weekendu - jeśli mówimy o dużym ośrodku lub pracując ok. 10-15 dni w sezonie w przypadku mniejszych stacji.
Podczas konferencji przedstawiono postulaty będące jednogłośnym apelem do rządzących. Przedstawiciele ośrodków narciarskich wskazali na:
1. Przygotowanie instrumentu wsparcia dla branży narciarskiej: rekompensata do 60 proc. przychodów ze średniej z poprzednich sezonów.
2. Szeroki wachlarz PKD kwalifikujących się do wsparcia - ale podobnie jak w tarczy PFR 2.0 - PKD wskazane z KRS/CEiDG niezobligowane jako główne.
3. Ulgi/zwolnienia z podatku od nieruchomości i podatku od budowli na rok 2021 - ustawowo, a nie pozostawione do decyzji samorządów.
4. Wsparcie dla wyodrębnionego obszaru tj. stacji narciarskiej, w ramach prowadzonej działalności, a nie całej firmy tzn. wyliczenie przychodów/kosztów z konkretnego obszaru firmy. Wiele podmiotów prowadzi złożoną działalność np. jako organizator turystyki. Dziś te firmy karane są za swoją przedsiębiorczość w poprzednich okresach.
5. Dofinansowanie do wynagrodzeń pracowników, umorzenia ZUS, wsparcie postojowe do następnego sezonu narciarskiego.
6. Preferencyjne stawki kredytów pozwalające na pokrycie zobowiązań leasingowych i kredytowych gwarantowane przez Skarb Państwa.
- Jeśli państwo nie otoczy ośrodków narciarskich wsparciem, szczególnie teraz, to będziemy obserwować wyjazd polskich narciarzy do naszych sąsiadów lub w Alpy. Styczeń tego roku pokazał to najboleśniej kiedy polskie ośrodki narciarskie zostały zamknięte, Polacy wyjechali na narty do Szwajcarii, która zaliczyła spektakularny wzrost wizyt Polaków o 63,9 proc. w stosunku do roku poprzedniego, które było niemal na poziomie zerowym. W obecnej sytuacji wsparcie ze strony państwa dla turystyki zimowej jest niezbędne. Samo piękno gór nie wystarczy narciarzom - potrzebują dobrej, nowoczesnej infrastruktury, która będzie mogła przetrwać i dokonać nowych inwestycji - zaznaczają członkowie stowarzyszenia.
Źródło: Stowarzyszenie Polskie Stacje Narciarskie i Turystyczne