Mariusz Nędzyński jest leśnikiem w Nadleśnictwie Stuposiany. W serwisie YouTube można podziwiać wiele filmików z Bieszczad jego autorstwa. Jego ostatnie wideo opatrzone tytułem "Zamyślony niedźwiedź przeszedł obok mnie" rejestruje nietypowe spotkanie.
Najpierw rozedrgane oko kamery skupione jest na sarnie. Dopiero po chwili w kadr wkracza inne zwierzę. Niedźwiedź. - Skubaniec, przeszedł obok mnie - mówi na nagraniu leśnik. - Idź sobie, idź, nie oglądaj się.
A my na filmie możemy zobaczyć futrzaka, który spaceruje po bieszczadzkim lesie. Nędzyński tłumaczył, że niedźwiedź miał przed sobą sarnę, więc pewnie chciał ją upolować i dlatego nie zauważył stojącego nieopodal mężczyzny.
- Szedł po moich śladach. Jak to się stało, że mnie nie zauważył, to nie mam pojęcia - komentował leśnik. - Policzę kroki. Niedźwiedź przeszedł 25 kroków obok mnie - relacjonuje mężczyzna. - Dobrze, że mnie nie zobaczył.
Wideo spotkało się z żywą reakcją internautów.
I to jest to. Harmonia lasu i człowieka.
Zamyślony? E tam, to romantyk. A pan jest bardzo odważny.
Nerwy to pan ma ze stali.
Troszkę jestem zaniepokojony twoją odwagą. Oby te niedźwiadki nie pomyliły cię z daniem głównym.
Jak więc zachować się, kiedy spotkamy w lesie niedźwiedzia? W rozmowie z Podróże Gazeta.pl Kazimierz Nóżka, leśniczy z Nadleśnictwa Baligród wspominał, że przeżył kilka takich niebezpiecznych sytuacji:
"Są bardzo do siebie podobne i nie dają o sobie zapomnieć. Kiedy człowiek widzi, jak nagle potężna masa cielska zaczyna rozwijać niesamowite szybkości, to wydaje się, że ucieczka jest niemożliwa. Taka pogoń dzieje się w sekundę, a potem, szczególnie przed zaśnięciem, gdy człowiekowi przewija się przed oczyma leśne życie, wracają klatki, na których uciekam przed niedźwiedziami. Oczywiście te miłe przeżycia też pojawiają się przed snem, ale niestety częściej mój mózg przywołuje sytuacje ucieczek przed Borysem czy inną bestią.
I myślę sobie wtedy, że mimo tego, że znam instrukcje i wiem, jak powinienem się zachować, w organizmie włącza się automatyzm. Głowa mówi: "Stój! Nie ruszaj się!", a nogi człowieka niosą gdzieś, gdzie wydaje mu się, że będzie bezpieczny. A gdy się ucieka, to niedźwiedź zazwyczaj goni. Zachowuje się prawie jak pies.
Gdy więc już sytuacja ucieczki ma miejsce - to zrzućmy coś z siebie: kurtkę, plecak, czapkę. Z nadzieją, że na chwilę zwierzę zatrzyma się przy tej rzeczy, a my będziemy mieli chwilę czasu na reakcję - co dalej zrobić."
"Jeśli idziemy szlakiem mniej uczęszczanym, pogwizdujmy sobie, podśpiewujmy, czasem klaśnijmy w dłonie, nie róbmy hałasu, ale dajmy sygnał niedźwiedziom, które gdzieś są w pobliżu, że idziemy. I one wtedy odejdą. Najgorsza sytuacja to zaskoczyć zwierzę. Wtedy może zaatakować" - radził Mariusz Szumowski, autor dwóch książek o przygodach pana Kazia.
"I to w zupełności wystarczy. Niektórzy turyści noszą ze sobą piszczałki, inni gaz pieprzowy w przypadku spotkania twarzą w twarz, ale nie przesadzajmy. To są dzikie zwierzęta, jeżeli nas usłyszą i wyczują, to powinny nam zniknąć z drogi tak szybko, że nawet nie zdążymy im zrobić zdjęcia. Ale niestety zawsze może się coś zdarzyć. To jest trochę tak jak z ludźmi. Idziesz ulicą, mijasz setkę ludzi, 99 proc. powie ci 'dzień dobry', a nagle setny bez powodu przyłoży ci w łeb. I nie wiesz za co" - dodał w swoim stylu leśnik.
Źródło: YouTube, Gazeta.pl