Odnowili figurę i lawina ruszyła. Właściciel niezadowolony, konserwator boi się o jej los. "Nie wiem, co sobie myśleli"

Afera o figurę Matki Boskiej rozpętała się we wsi Miejsce niedaleko Wadowic. Właściciel posesji, na której stoi kapliczka z Maryją, poprosił o renowację obiektu. Figurę odnowił profesjonalista, jednak efekt nie spodobał się właścicielowi, który mówi o "zbezczeszczeniu". Sprawa nabrała rozgłosu, zaangażowali się w nią również wójt oraz Małopolski Wojewódzki Konserwator Zabytków.

Historia dzieje się we wsi Miejsce w gminie Spytkowice niedaleko Wadowic. Na jednej z tamtejszych posesji znajduje się kapliczka z figurą Maryi. Z roku na rok coraz bardziej niszczała, więc właściciel zwrócił się o pomoc w jej odnowieniu do konserwatora zabytków. 

Figura została przekazana specjaliście, który poddał ją gruntownej renowacji. Jak podaje "Gazeta Krakowska", w toku prac okazało się, że zniszczenia są bardzo duże, konieczna więc była głęboka rekonstrukcja. Figurka odzyskała oryginalne barwy, detale, wianek. Okazało się jednak, że właściciel nie jest zadowolony z efektu. Mężczyzna uważa, że teraz figura wygląda kompletnie inaczej, a on nie zgadzał się na całkowitą zmianę jej wizerunku.

Zobacz wideo Kontrowersyjny pomysł filmowców dotyczący mostu Pilchowickiego

Jego zdaniem kolorem i wyglądem Matka Boska nie przypomina już oryginału. Nie zgadza się też wianek na głowie. "Jeżeli ludzie odpowiedzialni za remont figury chcieli wprowadzać zmiany, to mogli poinformować o tym właściciela. Nie wiem, co wykształceni ludzie po ASP sobie pomyśleli, żeby tak zbezcześcić piękno, które pradziadkowie stworzyli" - mówi "Gazecie Krakowskiej".

Konserwator obawia się o przyszłość figury

W sprawę zaangażowała się Małopolska Wojewódzka Konserwator Zabytków dr hab. Monika Bogdanowska. Na fanpage'u pojawiły się zdjęcia figury i wpis dotyczący renowacji, w którym podkreślono, że "wielokrotnie przemalowywana figura poddana została troskliwej konserwacji". Konserwator informuje jednak, że na razie rzeźba nie zostanie przywrócona na swoje miejsce, gdyż obawia się o jej przyszły los. "Konieczna będzie prawna ochrona poprzez wpis do rejestru zabytków" - czytamy. "Gazeta Krakowska" ustaliła, że sprawa jest w toku.

Wiele osób było zaskoczonych, że właścicielowi nie podoba się wizerunek Matki Boskiej po renowacji. 

Naprawdę właścicielowi nie podoba się wersja po konserwacji? Trudno uwierzyć... Efekt jest świetny.
Serio komuś podoba się "przed"?

- pisali komentujący. Pojawiły się również komentarze, które częściowo przyznawały rację właścicielowi.

Efekt jest ładny, ale czy to jeszcze konserwacja? Czy może bardziej rekonstrukcja? Tak naprawdę twarz rzeźby powstała od nowa i w efekcie mamy ładną rzeźbę, ale ciężko powiedzieć, czy autentyczną...

- zastanawia się jedna z osób.

Do tej niefortunnej renowacji odniósł się też wójt gminy Spytkowice Mariusz Krystian. Podziękował Małopolskiej Wojewódzkiej Konserwator Zabytków za zainteresowanie sprawą kapliczki. "Chwały to naszej Gminie co prawda nie przynosi, wstydu jest co niemiara, ale w tej sprawie zdaje się będzie można działać jedynie administracyjnie..." - napisał.

"Renowacja", która poruszyła świat

Małopolska Wojewódzka Konserwator Zabytków odniosła się w swoim wpisie do słynnej "renowacji" malowidła w hiszpańskim miasteczku Borja, podkreślając, że tym razem jest jednak zupełnie inaczej.

Odkąd w hiszpańskim miasteczku Borja pewna pani wzięła się za renowację malowidła, skutecznie je deformując, a widok jej działań, choć mrozi krew w żyłach, stał się swoistą popkulturową ikoną przyciągającą tłumy turystów, takie pseudokonserwacje-deformacje często pojawiają się w mediach. Tym razem było inaczej (...).

Z pewnością każdy pamięta tę historię sprzed kilku lat. 80-letnia Cecilia Gimenez, mieszkanka niewielkiego hiszpańskiego miasteczka Borja, postanowiła "uratować" namalowane na jednej ze ścian lokalnego kościoła malowidło "Ecce Homo" - informowała w 2012 "Gazeta Wyborcza"

Eufemizmem byłoby powiedzenie, że efekt, który osiągnęła, był daleki od oczekiwań. W mediach "odrestaurowany" przez 80-latkę fresk zaczął być nazywany "rozmazanym jeżem". Niektórzy przemianowali go na "Ecce Mono", czyli "Oto Małpa".

Na tym jednak nieudolne renowacje się nie kończą. Kilka lat później, również w Hiszpanii, "odnowiony" został posąg św. Jerzego w kościele w miejscowości Estella. O tym, jakie były efekty renowacji, poinformowano za pośrednictwem profilu ArtUs Restauración Patrimonio, który nagłośnił niefortunne "odświeżenie" św. Jerzego z Estelli. "Co mu się stało? Wspaniały posąg stał się tym" - napisano na profilu.

Więcej o: