Autorem nagrania jest Edward Konkel. Wideo, na którym można obejrzeć torosy, szybko rozeszło się w mediach społecznościowych. Opublikowali je na swoim fanpage'u między innymi Obserwator Burz - Podkarpacie, który zajmuje się prognozowaniem i analizowaniem zjawisk pogodowych, czy społeczność Lubuscy Łowcy Burz, której fanpage również poświęcony jest meteorologii.
Nie jest tajemnicą, że lodowi po lodzie łatwiej jest się przesuwać niż po ziemi, a samo zjawisko jest bardzo ciekawe i nosi nazwę #toros. Torosy powstają najczęściej podczas odwilży, stała pokrywa lodowa zaczyna pękać, tworząc tzw. pak lodowy. Teraz wystarczy, żeby pojawiły się silniejsze podmuchy wiatru, a reszta zrobi się już sama
- wyjaśnia w swoim wpisie Obserwator.
Na filmie widać, jak grube kawałki lodu wdzierają się na ląd. Komentujący pod obydwoma postami zachwycali się siłami i możliwościami natury, pojawiły się też głosy zdziwienia.
Ale bajer!
Coś pięknego!
Nigdy czegoś takiego nie widziałam
- czytamy w komentarzach.
O torosach niekiedy mówi się, że są "lodowym tsunami". Zdarza się, że osiągają kilka, a nawet kilkanaście metrów wysokości. Mogą się wówczas stać realnym zagrożeniem dla budynków, które znajdują się blisko brzegu. O tego typu zjawisku pisaliśmy dwa lata temu, gdy bryły lodu wdarły się na ląd w miejscowości Fort Erie w Ontario w Kanadzie. Przy brzegu utworzyła się swego rodzaju góra lodowa o wysokości nawet dziewięciu metrów.
Podobna sytuacja zdarzyła się w tym czasie również w Hamburgu w stanie Nowy Jork. Tam także na brzeg wdarły się masywne bloki lodowe o wysokości 8-9 metrów. W rezultacie zniszczone zostały niektóre nadbrzeżne budynki.