Wędrujący lód na Półwyspie Helskim. To torosy. "Lodowa szarża znad polskiego morza"

Mieszkaniec Kuźnicy na Półwyspie Helskim pod koniec lutego nagrał niezwykłe zjawisko. Na filmie widać duże kawałki lodu wypychane na ląd i piętrzące się jeden na drugim. Zjawisko nazywane jest torosami, choć zdarza się, że używane jest również określenie "lodowe tsunami".

Autorem nagrania jest Edward Konkel. Wideo, na którym można obejrzeć torosy, szybko rozeszło się w mediach społecznościowych. Opublikowali je na swoim fanpage'u między innymi Obserwator Burz - Podkarpacie, który zajmuje się prognozowaniem i analizowaniem zjawisk pogodowych, czy społeczność Lubuscy Łowcy Burz, której fanpage również poświęcony jest meteorologii.

Nie jest tajemnicą, że lodowi po lodzie łatwiej jest się przesuwać niż po ziemi, a samo zjawisko jest bardzo ciekawe i nosi nazwę #toros. Torosy powstają najczęściej podczas odwilży, stała pokrywa lodowa zaczyna pękać, tworząc tzw. pak lodowy. Teraz wystarczy, żeby pojawiły się silniejsze podmuchy wiatru, a reszta zrobi się już sama

- wyjaśnia w swoim wpisie Obserwator.

Na filmie widać, jak grube kawałki lodu wdzierają się na ląd. Komentujący pod obydwoma postami zachwycali się siłami i możliwościami natury, pojawiły się też głosy zdziwienia.

Ale bajer!
Coś pięknego!
Nigdy czegoś takiego nie widziałam

- czytamy w komentarzach. 

O torosach niekiedy mówi się, że są "lodowym tsunami". Zdarza się, że osiągają kilka, a nawet kilkanaście metrów wysokości. Mogą się wówczas stać realnym zagrożeniem dla budynków, które znajdują się blisko brzegu. O tego typu zjawisku pisaliśmy dwa lata temu, gdy bryły lodu wdarły się na ląd w miejscowości Fort Erie w Ontario w Kanadzie. Przy brzegu utworzyła się swego rodzaju góra lodowa o wysokości nawet dziewięciu metrów.

Podobna sytuacja zdarzyła się w tym czasie również w Hamburgu w stanie Nowy Jork. Tam także na brzeg wdarły się masywne bloki lodowe o wysokości 8-9 metrów. W rezultacie zniszczone zostały niektóre nadbrzeżne budynki.

Więcej o: