GOPR Bieszczady opublikował na Facebooku serię wpisów z weekendowych akcji ratunkowych. W jednym z nich ratownicy ku przestrodze pokazali zdjęcie odmrożonych palców u rąk u członka wyprawy, w przypadku której musieli interweniować w piątek 12 lutego.
W kolejnym, wieczornym wpisie zamieścili relację właściciela odmrożonych dłoni, który poprosił o to, aby opublikować jego komentarz. Ratownicy zaapelowali, aby pamiętać, że wypadki zdarzają się każdemu, nawet najlepszym i że nie zawsze wszystko jest tak oczywiste, jak się wydaje, bo wystarczy splot pewnych wydarzeń, aby doszło do niebezpiecznej sytuacji.
Wg mnie byliśmy dobrze przygotowani, miałem drugie ciepłe rękawice, miałem dodatkową odzież, herbatę w termosie z zapasem do samego końca. Wszyscy mieliśmy detektory. Do odmrożenia doszło z powodu zlekceważenia pierwszych objawów. I to mój błąd
- pisze właściciel odmrożonych palców. Mężczyzna opisał też warunki panujące na górze oraz późniejsze wydarzenia. Na koniec podziękował GOPR za sprawną akcję i przypomniał, że żadnych gór nie można lekceważyć.
O dobrym przygotowaniu turystów pisał również GOPR w piątkowym poście: "Turyści byli dobrze przygotowani (ABC Lawinowe, ubiór adekwatny do warunków, latarki, termosy etc.), jednak pułapka terenowa w postaci nawisu śnieżnego oraz trudne warunki atmosferyczne doprowadziły do niebezpiecznej sytuacji, na szczęście dla turystów wyprawa skończyła się szczęśliwie z wyjątkiem poważnych odmrożeń palców rąk u jednego z jej uczestników".
Na tym jednak relacje z weekendowych interwencji Grupy Bieszczadzkiej GOPR się nie kończą. W niedzielę ratownicy opisali sobotnią akcję na Szerokim Wierchu. Ruszyli na pomoc turyście, który szedł w kierunku Tarnicy, ale zgubił szlak i nie wiedział, gdzie się znajduje.
Po kilku próbach nawiązania połączenia z tą osobą, udało się ustalić numer tyczki, przy której znajdował się ostatnio i tam też wysłano ratownika na skuterze. W międzyczasie poszukiwany wrócił z powrotem na szlak i został znaleziony przez dwie niezależne osoby, poruszające się na skiturach (Michał i Ania) i to oni jako pierwsi zaczęli jak mogli zabezpieczać poszkodowanego. Po dotarciu naszego ratownika okazało się, że mężczyzna jest już w stanie hipotermii, nie może ruszać palcami u rąk, nie czuje nóg i nie ma mowy o dalszym kontynuowaniu marszu.
GOPR-owcy również w tym przypadku zamieścili na Facebooku zdjęcia odmrożeń. Podkreślili jednak, że ta osoba nie była przygotowana do wyjścia w góry w takich warunkach - "buty budowlane, dres, brak zapasowego ubioru w plecaku, cienkie rękawice, a do tego był pity alkohol" - piszą ratownicy.
GOPR przypomina, że warunki w górach są trudne. Jest zimno, wieje silny wiatr, a widoczność jest ograniczona.