Grupę rozbitków zauważyła załoga helikoptera z US Coast Guard podczas rutynowego poniedziałkowego patrolu. Uwięzieni na wyspie Anguilla Cay ludzie wymachiwali prowizoryczną flagą. Służby przeprowadziły więc akcję ratunkową i dzień później ewakuowały dwóch mężczyzn i kobietę z bezludnej wyspy.
Okazało się, że uwięzione osoby są obywatelami Kuby. Rozbitkowie wyjaśniali, że na wyspę trafili po tym, jak zatonęła ich łódź. Na Anguilla Cay mieli spędzić aż 33 dni. Udało im się przeżyć dzięki kokosom. Jeden z członków ekipy ratunkowej nie krył zdziwienia całą sytuacją. "Nigdy wcześniej nie spotkałem nikogo, kto byłby uwięziony przez tak długi czas" - powiedział BBC porucznik Justin Dougherty.
Riley Beecher, porucznik Straży Przybrzeżnej opowiedział brytyjskiemu serwisowi, jak przebiegała akcja ratunkowa.
Byliśmy na patrolu, kiedy coś przykuło moją uwagę. Kiedy obniżyłem lot, zdałem sobie sprawę, że na wyspie znajdują się ludzie.
Załoga nie miała ze sobą odpowiedniego sprzętu, aby od razu ewakuować rozbitków. Uwięzieni na wyspie dostali jednak zapasy wody i jedzenia, a także radio, żeby mogli się porozumiewać. "Niestety, nie było wśród nas osób mówiących płynnie po hiszpańsku, ale dzięki mojej łamanej hiszpańszczyźnie zorientowałem się, że rozbitkowie pochodzą z Kuby i potrzebują pomocy medycznej" - mówił Beecher. Zostali przetransportowani do szpitala na Florydzie, nie stwierdzono u nich jednak poważnych obrażeń.