Ponieważ na świecie opracowano już trzy szczepionki na COVID-19 i w wielu krajach ma ruszyć masowy program szczepień, Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) rozważa wprowadzenie e-certyfikatów szczepień jako metodę przywrócenia międzynarodowych podróży lotniczych.
Wcześniej w mediach toczyła się dyskusja, czy osoby, które przechorowały już COVID-19 i mają tę chorobę za sobą mogą otrzymać "paszport odporności" i z tym dokumentem poruszać się po świecie. WHO odrzuciło tę możliwość, ponieważ okazuje się, że można po raz drugi zakazić się koronawirusem. Nie ma więc 100-procentowej pewności, że taka osoba jest odporna na COVID-19. WHO podkreśliło, że nie ma naukowych dowodów na to, że przechorowanie koronawirusa daje długotrwałą odporność i minimalizuje ryzyko zakażenia innych. Immunolodzy również ostrzegają, że certyfikaty odporności stosowane masowo w społeczeństwie mogą okazać się szkodliwe. Uważają oni, że może to wywołać kolejną falę pandemii na świecie. W przeciwieństwie do książeczek czy też certyfikatów szczepień.
Jak podaje Reuters, władze Estonii przy współpracy z WHO rozpoczęły pilotażowy projekt. Osoby, które zaszczepiły się na COVID-19 otrzymują cyfrowy certyfikat szczepienia, tzw. smart yellow card – inteligentną żółtą kartę. WHO chce w ten sposób zwiększyć atrakcyjność szczepień i zapewnić wiarygodną ochronę podczas przekraczania granic.
- Bardzo uważnie przyglądamy się wykorzystaniu technologii w walce z COVID-19. Cieszymy się też, że możemy współpracować z państwami członkowskimi we wdrażaniu e-certyfikatów szczepień - powiedział Siddhartha Datta z WHO.
Datta zwrócił jednocześnie uwagę, że żadna inicjatywa nie może przytłaczać krajów walczących z pandemią. Powinna dostosować się do przepisów obowiązujących w danych krajach, choć takie rozwiązanie może zapewnić płynne przekraczanie granic. Datta zauważył, że niektóre krajowe aplikacje do śledzenia COVID-19 nie działają za granicą.
To nie pierwszy raz, gdy Estonia może zostać pionierem. Już wcześniej w kraju testowano certyfikaty odporności. WHO nie zmieniło jednak zdania w tej kwestii.
- Nie zalecamy certyfikatów odporności ani też testowania jako środka zapobiegającego przenoszeniu koronawirusa poza granice kraju - powiedział dr Smallwood, dodając, że szybkie testy antygenowe, używane przez niektóre linie lotnicze do testowania pasażerów wchodzących na pokład lub wysiadających z samolotu, mogą być "mniej odpowiednie". Są one mniej dokładne niż testy PCR.
Wszystko wskazuje, że już niebawem rozpoczną się masowe szczepienia na całym świecie. Może rozwiązaniem jest wdrożenie e-certyfikatów szczepień? Zobaczymy, jakie wnioski wypłyną z programu pilotażowego realizowanego w Estonii.
Źródło: Reuters