Bolonia. Pępek Wenus, dwie wieże i Neptun, który ma swoje tajemnice

Mówi się, że w Bolonii bije czerwone serce Włoch. I nie są to słowa rzucone na wiatr, bo wciąż znajdziemy tu ulicę Marksa czy Lenina, a 1 maja ulicami miasta przechodzi manifestacja, której uczestnicy dzierżą w dłoniach flagi z sierpem i młotem. Kontrowersje wciąż budzi fresk przedstawiający Mahometa w piekle, nic więc dziwnego, że jest pilnie strzeżony. A Neptun? Neptun ma swoje tajemnice.

Bolonia, stolica regionu Emilia-Romania, uchodzi za jedno z najbardziej deszczowych włoskich miast. Tak też mnie przywitała. Mimo deszczu nie zmokłam, a to za sprawą podcieni ciągnących się przez 40 km. Rozpoczynają się przy średniowiecznej bramie miasta Saragozza, a kończą na wzgórzu Guardia, gdzie usytuowane jest sanktuarium św. Łukasza.

- Bolonia cieszy się prymatem najdłuższych arkad na całym świecie. Stara się o wpisanie na listę UNESCO jako miasto arkadowe. Podczas spaceru zwróćcie szczególną uwagę na drewniane, smołowane bele. Pamiętają czasy średniowieczne - opowiada Barbara Stolecka, licencjonowana przewodniczka po regionie Emilia-Romania, która oprowadziła mnie po mieście.

Zobacz wideo Włochy to też wiele innych pięknych miast. Miasto kochanków i jezioro marzeń

Dwie wieże - symbol miasta

O Bolonii mówiło się, że była średniowiecznym Nowym Jorkiem.

- Była prawdziwym Manhattanem - śmieje się Basia. - W mieście było ponad 200 wież. Były symbolem zamożności rodzin. Im wyższa wieża, tym bogatsza rodzina. Bolońscy bogacze prześcigali się w budowaniu coraz wyższych i piękniejszych budowli. Do naszych czasów zachowało się 20. Najsłynniejsze z nich to tzw. dwie wieże Asinelli i Garisenda. Asinelli ma niemal 100 m wysokości (dokładnie 97 m) i jest przechylona o ponad dwa metry. To jedyna wieża publiczna, do której można wejść. Trzeba wykupić bilet w Informacji Turystycznej, a potem pozostaje wdrapać się na nią. Aby wejść na jej szczyt, trzeba pokonać 498 drewnianych schodów.

embed

fot. cge2010 / Shutterstock

Na temat najwyższej wieży krąży kilka legend. Niektórzy uważają, że została zbudowana przez samego diabła. Według innej stoi za nią biedny murarz. Jak to się stało, że zwykłego robotnika było stać na taką inwestycję? Legenda podaje, że podczas prac budowlanych wykopał skarb. W obawie, że ktoś upomni się o swoją własność, ukrył znalezisko i nadal żył jak biedak. Gdy jednak jego syn zakochał się w córce komendanta placu, musiał sprostać warunkowi, który postawił mu ojciec ukochanej. Będzie mógł ją poślubić tylko wtedy, gdy zbuduje wieżę, która przewyższy wszystkie inne w mieście. Wtedy ojciec murarza wykorzystał skarb, wręczył go synowi, który dzięki niemu mógł wybudować najwyższą wieżę w mieście i dzięki temu poślubić wybrankę serca.

Mahomet w piekle

Serce Bolonii to Piazza Maggiore. Główny rynek otoczony jest pałacem Podestà i bazyliką św. Petroniusza, która jest dla bolończyków najważniejszym kościołem i jedną z największych bazylik na świecie. Poświęcona jest patronowi miasta i została sfinansowana przez wolną komunę bolońską. Jej budowę zaczęto pod koniec XIV w. Trwała ponad 300 lat i nie została ukończona.

Ciekawostką jest to, że jedna z kaplic zawiera dzieło, które jest szczególnie chronione. Mowa o fresku autorstwa Giovanniego da Modena. Artysta, bazując na opisie Dantego Alighieri, umiejscowił proroka Mahometa w piekle. W 2002 r. terroryści powiązani z Al-Kaidą zostali zatrzymani i oskarżeni o próbę wysadzenia świątyni. Czterech Marokańczyków i jeden Włoch zostali wprawdzie uniewinnieni i nie udowodniono im powiązań z siatką terrorystyczną, ale od tego zdarzenia pod bazyliką dzień w dzień stoi radiowóz policyjny. Od tamtego czasu nie doszło do podobnego incydentu.

Neptun i jego tajemnice

Tuż obok Piazza Maggiore znajdują się plac i fontanna Neptuna. Posąg władcy mórz został wyrzeźbiony w brązie przez Jeana de Boulogne di Douai z Flandrii, zwanego Giambologna, w 1564 r. Rzeźba ta miała stanowić symbol władzy papieża Piusa IV i rzeczywiście - jest imponujących rozmiarów. Trudno jednak doszukać się papieskiej symboliki - u stóp władcy mórz siedzą syreny reprezentujące cztery rzeki znane wówczas Europejczykom: Ganges, Nil, Amazonkę i Dunaj. Neptun został przedstawiony zupełnie nago, a syreny trzymają się za znacznych rozmiarów piersi.

embed

fot. Barbara Stolecka / archiwum prywatne

- Bolończycy nadali mu przezwisko Gigant lub Olbrzym. Jest imponujących rozmiarów to prawda. Ma 3,20 m wysokości - opowiada Basia. - Skrywa również pewną tajemnicę. Rzecz dotyczy proporcji męskiego ciała, a dokładnie genitaliów. Kiedy artysta przedstawił model posągu papieżowi, ten kazał je zmniejszyć. Rzeźbiarz musiał więc dostosować się do żądań zleceniodawcy. Był niezadowolony, że oszpecono mu arcydzieło, ale wpadł na oryginalny pomysł, w jaki sposób rozwiązać ten problem. Gdy patrzy się na posąg z odpowiedniej perspektywy, można odnieść wrażenie, że palec wskazujący lewej dłoni stanowi przedłużenie owej części ciała. Aby ułatwić turystom znalezienie odpowiedniej pozycji, jedna z płyt chodnikowych została pomalowana na czarno. Zwana jest "kamieniem wstydu" - opowiada Stolecka.

Istnieje także legenda, że studenci przed ważnymi egzaminami powinni okrążyć pomnik dwa razy, ale w stronę przeciwną do ruchu wskazówek zegara. Ponoć tak zrobił rzeźbiarz, gdy pracował nad swoim projektem. Właśnie to przyniosło mu powodzenie i sukces.

Bolonia uczona

- Bolonia słynie z trzech przydomków. Mówi się, że jest uczona, tłusta i czerwona - słyszę od mojej przewodniczki.

- Uczona ze względu na najstarszy uniwersytet w Europie, który został założony w 1088 r. Do tej pory w Bolonii kształci się 100 tys. studentów. Dzielnica uniwersytecka rozpoczyna się tuż przy krzywych wieżach. W pierwszej siedzibie uniwersytetu - pałacu Archiginnasio - mieści się dzisiaj biblioteka miejska. Można tam podziwiać sześć tysięcy herbów studentów i profesorów, którzy tam studiowali i nauczali na uniwersytecie.

Progi bolońskiej uczelni przekroczyli m.in. Dante Alighieri, Franceso Petrarca, Thomas Becket czy Erazm z Rotterdamu. To tutaj kształcili się Jan Kochanowski czy Wincenty Kadłubek. Zaś Mikołaj Kopernik, który rozpoczął tu swoją edukację, ostatecznie skończył studia w Ferrarze. To stąd pochodził profesor astronomii Domenico Maria Novara, Kopernik stał się jego uczniem i pomocnikiem.

Tych polskich akcentów w Bolonii znajdziemy kilka. Przy Via Luigi Zamboni można zobaczyć tablicę przywołującą pamięć Adama Mickiewicza. W 1879 r. powstała Akademia Literatury i Historii Polskiej i Słowiańskiej, która nosiła imię polskiego wieszcza. Do 1885 r. jednym z jej wykładowców był poeta Teofil Lenartowicz.

Bolonia została wyzwolona przez generała Andersa. Na obrzeżach miasta w San Lazzaro di Savena znajduje się Polski Cmentarz Wojenny. To największa tego typu nekropolia spośród czterech znajdujących się na całym terytorium Włoch. Znajduje się tu ponad 1400 mogił. Co roku z okazji wyzwolenia Bolonii przyjeżdża delegacja z Polski, a także córka generała - Anna Maria Anders (od 2019 r. ambasador RP we Włoszech). Po raz pierwszy z powodu pandemii odwołano uroczystość.

Bolonia czerwona

O Bolonii mówi się też, że jest czerwona. Nie tylko od koloru cegieł, lecz głównie od partii lewicowej, która niezmiennie od końca lat 90. (z jedną, czteroletnią przerwą) sprawuje tu władzę.

Tradycja lewicowa sięga znacznie dalej. Bolończycy brali udział w studenckim buncie z 1968 r. i anarchistycznych protestach w 1977 r. Momentem przełomowym był zamach terrorystyczny, znany jako pogrom boloński. 2 sierpnia 1980 r. w poczekalni dworca kolejowego wybuchła bomba. W zamachu zginęło 85 osób, 200 osób zostało rannych. Za winnych zamachu uznano członków neofaszystowskiej organizacji NAR (Nuclei Armati Rivoluzionari). To od tego czasu prawicowy ekstremizm został odrzucony przez bolończyków, którzy jeszcze bardziej zwrócili się w stronę lewicową.

- Co roku 1 maja w Bolonii odbywają się manifestacje. Mieszkańcy z flagami z sierpem i młotem przemierzają uliczki miasta. Wygląda to nieco egzotycznie, ale już się przyzwyczaiłam – śmieje się Basia i dodaje, że wciąż można znaleźć tu ulice Stalingradu, Marksa, Lenina czy Róży Luksemburg.

embed

fot. Barbara Stolecka / archiwum prywatne

Bolonia tłusta

- Tłusta ze względu na kaloryczność potraw - mówi przewodniczka. Włosi uwielbiają jeść, a dania, które nakładają na talerz, zyskują też niecodzienną oprawę. Tortellini, z którego słynie Bolonia, to nie tylko małe, ręcznie lepione pierożki wypełnione nadzieniem z szynką parmeńską, mortadelą, parmezanem i gałką muszkatową. To pępek Wenus.

embed

fot. Barbara Stolecka / archiwum prywatne

- Według jednej z legend właściciel gospody przyjął na nocleg przepiękną kobietę. Obserwował ją przez dziurkę od klucza, a ponieważ dziurka od klucza była niewielka, to jedyne, co zobaczył, to pępek piękności. Szybko pobiegł do kuchni i zrobił pępek Wenus - opowiada Basia.

W tym rejonie popularny jest również makaron tagliatelle, którego powstanie również tłumaczy ciekawa anegdota.

- W okresie renesansu w XV w. Giovanni Bentivoglio, ożenił się z przepiękną blondynką o długich włosach. Zainspirowany blond włosami swej żony renesansowy masterchef zrobił długie wstążki makaronowe i tak powstały tagliatelle - zdradza przewodniczka.

- Podczas pobytu w Bolonii absolutnie nie zamawiajmy spaghetti po bolońsku. Możemy w ten sposób obrazić bolończyków. To, co my znamy pod nazwą "sos boloński", bolończyk nazwie "ragu" i w żadnym wypadku nie doda do spaghetti. Gęsty mięsno-warzywny sos je się bowiem z makaronem tagliatelle - uczula Basia.

Bolonia słynie też z mortadeli. - Nam się kojarzy z wędliną z PRL-u, natomiast mortadela bolońska to rarytas. Tradycyjny przepis został zdeponowany w Izbie Handlowo-Rzemieślniczej. W Muzeum Archeologicznym w Bolonii tuż przy wejściu można zobaczyć dwie płyty z okresu rzymskiego. Na jednej widać prosiaki, a na drugiej duży moździerz, ponieważ wówczas mięso było ugniatane. Dwa tysiące lat temu cesarz Octavian August zatrzymał się w Bolonii i spróbował lokalnej wędliny. Na pewno to była ta mortadela, tylko wtedy się tak jeszcze nie nazywała - słyszę od mojej rozmówczyni.

embed

fot. Barbara Stolecka / archiwum prywatne

Zanim zasiądziemy nad suto zastawionym stołem, pójdźmy jeszcze na Via Piella 16. Tam, gdy spojrzy się rrzez małe okienko, można zobaczyć małą Wenecję, czyli odcinek kanału Aposa, który płynie wśród budynków. Tworzy niepowtarzalny widok.

- W dawnych czasach Bolonia posiadała dużą sieć kanałów. Większość z nich została zakryta w latach 50. i 60. XX w. W średniowieczu oczywiście te kanały były otwarte. Wzdłuż nich budowano domy, w których zajmowano się przemysłem tkackim. Swego czasu Bolonia specjalizowała się w tkaniu jedwabiu i przez dwa stulecia mocno się na nim wzbogaciła - informuje Basia.

Bolonię najlepiej poznawać niespiesznie, spacerując arkadami, poznając jej fascynującą historię i delektując się wybornym jedzeniem.

***

Do Włoch loty z Polski nie zostały wstrzymane. Rząd włoski już 3 czerwca zniósł ograniczenia przy przekraczaniu granicy kraju dla osób przyjeżdżających z większości państw Unii Europejskiej, strefy Schengen oraz Wielkiej Brytanii. Zniesiono również obowiązek kwarantanny dla osób przyjeżdżających z tych państw pod warunkiem, że podróżujący nie przebywał w ciągu ostatnich 14 dni poza obszarem tych krajów. W przeciwnym wypadku podróżujących będzie obowiązywała kwarantanna po wjeździe do Włoch.

Od 24 lipca osoby, które wjeżdżają do Włoch z Bułgarii i Rumunii lub przejeżdżały przez terytorium tych państw w ciągu 14 dni przed wjazdem do Italii, podlegają obowiązkowej, dwutygodniowej kwarantannie. 13 sierpnia Włochy wprowadziły też nowe obostrzenia dla podróżnych z Hiszpanii, Malty, Chorwacji oraz Grecji. Osoby, które w ciągu 14 dni przed przyjazdem do Włoch przebywały na terytorium tych czterech państw, muszą poddać się testowi na obecność koronawirusa.

Na miejscu wciąż obowiązkowe jest noszenie maseczek ochronnych w obiektach zamkniętych, zachowanie dystansu społecznego, higiena dłoni oraz pozostanie w domu przy podwyższonej temperaturze ciała. Od 15 sierpnia obowiązuje nakaz zakrywania ust i nosa w miejscach publicznych - od godz. 18.00 do godz. 6 rano.

Na terenie całych Włoch zamknięto dyskoteki i kluby. Dyskoteki mogą być otwarte, ale jedynie w sytuacji, gdy oferują drinki, bez możliwości tańca. Puby, restauracje, również miejsca na plaży pozostają otwarte, ale przy zachowaniu odpowiednich zasad bezpieczeństwa. 14 września zostaną otwarte szkoły w regionie.

Więcej o: