Cała historia zaczęła się przed dwoma laty, gdy z okazji Międzynarodowego Roku Gór PTTK zorganizowało równoczesne wejścia na najwyższe szczyty i wzniesienia w Polsce. Ze znajomymi ze szczecińskiej Pracowni Krajoznawczej PTTK postanowiliśmy zdobyć najwyższy szczyt w Zachodniopomorskiem. Sprawa wydawała się prosta. Na mapach jako najwyższą - 239,1 m n.p.m. - zaznaczono bezimienną górę na Pojezierzu Bytowskim, na południowy zachód od miejscowości Kołtki.
Narciarska wyprawa skończyła się fiaskiem. Na miejscu okazało się, że góra leży już kilkadziesiąt metrów za granicą, a tylko jej podnóże jest nasze. Nie poddaliśmy się. Od razu ruszyliśmy na kolejny najwyższy szczyt - 233,4 m n.p.m. Tym razem wichura i ciemności zmusiły nas do odwrotu.
W tym roku Marek Leda z Pracowni, sprawdzając superdokładne mapy w tej samej okolicy, odkrył jeszcze wyższy szczyt - 247,5 m. Pozostało tylko go zdobyć.
Wzgórza koło Białego Boru to prawdziwe bezludzie - przez cały dzień nie spotkaliśmy żywej duszy. Można się poczuć jak górach - większe i mniejsze górki porasta buczyna, chwilami jest całkiem stromo. Ale jak podejść na nartach biegowych pod górę? Otóż ich powierzchnia powinna być pokryta czymś w rodzaju łuski. Gdy zjeżdżamy, układają się one gładko. Ale gdy podchodzimy pod górę, łuski zahaczają o śnieg i narty trzymają się powierzchni jak przyklejone. Sunęliśmy zasypanymi leśnymi drogami, ale często też na przełaj. Buki rosną na tyle rzadko, że dało się całkiem szybko zjeżdżać między drzewami. Zaraz na początku wyprawy w okolicy Sępólna Wielkiego natknęliśmy się na trzy betonowe schrony (w 1945 r. przebiegała tędy pozycja Wału Pomorskiego). Budowle są w niezłym stanie (to rzadkość, bo poniemieckie schrony wysadzano w powietrze jeszcze podczas wojny), zachowały się nawet niemieckie napisy na ścianach i druciane siatki przy wejściu do mocowania maskowania. Brak tylko płyt pancernych. Nieopodal nad Jeziorem Bobięcińskie Wielkie znajduje się obmurowana głazami skarpa, dom z zawalonym stropem, kamienne piwnice - tylko tyle zostało po wsi Błogów.
Do góry jeszcze tylko 20 min marszu. Gdyby nie dokładna mapa, nigdy byśmy jej nie odnaleźli, bo leży tuż przy przesiece linii energetycznej i nie jest dużo wyższa od sąsiednich. Ale fakt jest faktem - byliśmy pierwsi! Odpinamy narty, rozwijamy flagi, robimy pamiątkowe zdjęcia. W końcu to historyczna chwila: pierwsze polskie wejście zimowe na nartach na najwyższy szczyt województwa zachodniopomorskiego. Przed nami kolejny cel - Korona Zachodniopomorskiego!
Z Koszalina drogą nr 11 do Bobolic, dalej drogą nr 23 w kierunku Białego Boru; 11 km za Bobolicami skręcamy w lewo i po 6 km, przez Sępólno Małe docieramy do Sępólna Wielkiego (6 km). Samochód zostawiamy w centrum wsi, dalej ruszamy na nartach. Za wsią po prawej stronie mijamy drogę do Białego Boru, która 600 m dalej odbija w prawo, zaś lekko w lewo i na wprost wiodą drogi gruntowe - wybieramy tę na wprost. Na horyzoncie góry. Po chwili droga osiąga las i przeciska się między jeziorami, po lewej mijamy schrony. Po ok. 4 km od zjazdu z szosy docieramy do południowo-zachodniego brzegu Jeziora Bobięcińskiego Wielkiego i ruin zabudowań Błogowa. Skręcamy w prawo, łukiem objeżdżając wzniesienie, potem lekko w lewo, by po 450 m na rozwidleniu dróg wybrać tę w prawo, która po 700 m przecina linię wysokiego napięcia. Skręcamy w lewo w przecinkę pod linią energetyczną, trzymając się jej prawego skraju i wspinając na wzgórze. Po 460 m, przy słupie linii nr 42, skręcamy w prawo, po 15 m osiągając wysokość 247,5 m n.p.m.