Heidelberg: "Kocham Cię już tak długo..."

Koniecznie trzeba przejść sławną Drogą Filozofów, choć dziś spotkamy tu tylko turystów

Od łagodnych stoków zielonych wzgórz miasto odcina się czerwienią dachów, kościelnych wież i murów potężnego zamku. Pośrodku, w dolinie, szerokimi zakolami wije się Neckar, dopływ Renu. Urodę Heidelbergu rozsławili romantycy: Hölderlin, Goethe, Brentano.

Wzdłuż południowego brzegu rzeki rozlokowało się Stare Miasto. Choć zachował się średniowieczny układ ulic, większość kamienic i pałaców pochodzi z XVII i XVIII w. (wcześniejsze zostały zniszczone podczas wojny z Francją w latach 1689-1693). Na wąskich ulicach rozlewa się różnojęzyczny kolorowy tłum - od tokijczyków do nowojorczyków, po studentów, których w 140-tysięcznym mieście jest 27 tysięcy. Z całego świata ściągają do najstarszego niemieckiego uniwersytetu, ufundowanego w 1386 r.

Fala turystów niesie mnie najdłuższą ulicą miasta Hauptstrasse (Główną) pod gotycki kościół św. Ducha oblepiony straganami z pamiątkami.

Odbijam w stronę rzeki i wąską Steingasse (Kamienną) schodzę do Alte Brücke (Starego Mostu) z czerwonej cegły spinającego brzegi Neckaru. Goethe uważał go za ósmy cud świata. Mijając Bramę Mostową z dwiema białymi kopulastymi wieżami, zaglądam do knajpki Goldener Hecht (Złoty Szczupak), ulubionego miejsca spotkań romantycznych poetów. Na ścianach wiszą rysunki, fotografie i portrety dawnych bywalców. Pierwszy drewniany most wzniesiono w tym miejscu w XIII w. Obecny jest wierną rekonstrukcją kamiennego mostu z XVIII w. Niemieccy żołnierze w ostatnich dniach 1945 r. wysadzili wszystkie heidelberskie mosty. Dwa lata później Stary Most odbudowano. Zdobią go pomniki księcia elektora Carla Theodora i rzymskiej bogini Minerwy.

Stary Most prowadzi na skróty do legendarnej Philosophenweg - Drogi Filozofów. Na drugim brzegu Neckaru trzeba jeszcze tylko podejść stromymi schodkami do połowy wzgórza na wysokość 200 m, by znaleźć się na trasie wielkich filozofów i poetów. Kto tędy nie chodził! Z pewnością genialny i szalony romantyczny poeta Friedrich Hölderlin (upamiętnia go kamienna tablica z początkiem ody opiewającej piękno Heidelbergu "Lange lieb ich dich schon..."("Kocham Cię już tak długo..."). Zapewne chodzili tędy profesorowie heidelberskiego uniwersytetu: Georg Wilhelm Friedrich Hegel, Karl Jaspers, Jurgen Habermas. I sławni heidelberscy studenci: Anna Seghers, Erich Fromm czy Hannah Arendt. A z Polaków m.in. Adam Asnyk i Kazimierz Przerwa-Tetmajer. Na drugim krańcu Philosophenweg leży niewielki Ogród Filozofów z rzadkimi gatunkami drzew i roślin. Sceptycy pytają, czy ktoś widział dziś chodzących tędy myślicieli? Mimo to trzeba się przejść Drogą Filozofów (ok. 40 min). Tym bardziej że nie ma tu tłoku, wędruje się wśród drzew, słuchając śpiewu ptaków. Podziwiam fantastyczne widoki na rzekę z niespiesznie pływającymi białymi statkami, zielone wzgórza, potężny zamek i całe miasto. Przed moimi oczami rozwija się panorama, odsłaniająca wciąż nowe elementy krajobrazu.

Główne miejsce zajmuje w niej majestatyczny zamek na przeciwległym brzegu Neckaru. Niemieccy poeci poświęcili mu mnóstwo wierszy, a malarze płócien (obrazy zobaczymy w głównym muzeum Heidelbergu Kurpfälzisches Museum). Ufortyfikowana twierdza z czerwonego piaskowca była siedzibą palatynów z rodu Wittelsbachów. Początki zamku sięgają XII w. Po przebudowach w XVI w. uchodził za najwspanialszą budowlą renesansową w Niemczech. Świetnie zachowały się mury obronne z kilkoma basztami, wewnętrznymi dziedzińcami i ogrodami. Można zwiedzać kilka odrestaurowanych komnat i ciekawe Muzeum Aptekarstwa w renesansowym skrzydle. W piwnicach zamkowych stoi wielka beczka na 220 litrów wina, której strzeże figura karła Perkeo - błazna na dworze księcia Karola Filipa w XVIII w., o którym śpiewa się piosenki i opowiada legendy. Podobno nigdy nie odmawiał szklaneczki wina i na kolejne propozycje poczęstunku odpowiadał: - Perche no? (Dlaczego nie?). Umarł, gdy przez pomyłkę napił się wody, a nie wina.

Nad miastem rysują się wieże kościołów. Obok gotyckiego kościoła św. Piotra wychyla się potężny gmach Biblioteki Uniwersyteckiej, która chlubi się zbiorem rękopisów i starodruków, m. in. sławnym XIV-wiecznym "Codexem Manesse" - zbiorem bogato iluminowanych średniowiecznych niemieckich pieśni. W gęstwinie drzew wypatruję białego barokowego budynku Starego Uniwersytetu z jego osobliwością Studentenkarzer (studencki karcer), w którym osadzano za pojedynki i burdy. Pojedynki należały do rytuałów miejscowych związków studenckich, zakazano ich dopiero w 1914 r.

O zachodzie słońca wracam do miasta. O tej porze ożywają heidelberskie puby i kawiarnie. Koniecznie trzeba przejść się traktem studenckich lokali z tradycjami, słynących z gorących spotkań i dyskusji. Der Seppl przy Hauptstrasse 213, którego początki sięgają 1634 r., Zum Roten Ochsen (Pod Czerwonym Wołem) przy Hauptstrasse 217 od 1703 r. oraz knajpka Schnookeloch przy Haspelgasse 8, szczycąca się 300-letnią tradycją.

A najlepszy prezent z Heidelbergu to Heidelberger Studentenkuss (Heidelberski studencki pocałunek), czyli firmowe czekoladki z jednej z najstarszych kawiarni w Heidelbergu Cafe Knösel przy Haspelgasse 20, założonej w 1863 r. Czekoladki zdobią profile-wycinanki studenckiej pary. Dawny właściciel kawiarni wymyślił je, żeby ułatwić młodym zawarcie znajomości.

Więcej o: