Krowy zostały porwane z wyspy Cedar Island w Karolinie Północnej przez "minitsunami", które powstało po wrześniowym uderzeniu huraganu Dorian w wybrzeże USA. Powszechnie sądzono, że zwierzęta nie przeżyły zetknięcia z żywiołem.
Okazuje się jednak, że krowy żyją i przebywają na wyspie Outer Banks, również w Karolinie Północnej. Strażnicy parku narodowego, którzy znaleźli zwierzęta, twierdzą, że musiały przepłynąć nawet do pięciu mil (około osiem kilometrów), aby dotrzeć na miejsce.
Pierwsza krowa została zauważona po około miesiącu od przejścia huraganu. Dwie kolejne natomiast w przeciągu ostatnich dwóch tygodni. Rzecznik parku, BG Horvat, przyznał, że zwierzęta miały szczęście, że nie wpłynęły na Ocean Atlantycki. Dodał, że z pewnością "mają ciekawą historię do opowiedzenia".
Huragan Dorian jest drugim najsilniejszym sztormem atlantyckim w historii. W czasie jego uderzenia szczególnie ucierpiały Bahamy, gdzie zniszczeniu uległo blisko 21 tysięcy domów: