Aż 10 ton piasku wróciło na plaże Sardynii. "Turyści nie myślą o szkodach, które wyrządzają przyrodzie"

Na całym świecie z plaż znikają ogromne ilości piasku. W większości przypadków odpowiadają za to turyści, którzy wywożą go w butelkach. Mimo że pozornie mogłoby się to wydawać niegroźne, skala zjawiska sprawia, że coraz bardziej cierpi na tym środowisko naturalne.

Jakiś czas temu pisaliśmy o Włochu, który postanowił zwrócić na Sardynię piasek wywieziony w butelce z plaży 40 lat temu. Niedawno odbyła się tam podobna akcja na znacznie większą skalę. 

Nietypowa akcja lotniska

Dziesięć ton różnych skarbów natury trafiło na sardyńskie plaże w Porto San Paolo oraz na wysepce Tavolara. Akcję zainicjowało lotnisko w Olbii, w którego magazynach przechowywane były ogromne ilości piasku, muszelek, kamieni i kawałków skalnych z plaż Sardynii. Przez lata rekwirowano je od turystów, którzy chcieli wywieźć je z wyspy.

- Byliśmy pewni, że chodzi jedynie o kilka butelek. Tymczasem usłyszeliśmy, że to 10 ton piasku i kamieni - powiedział w rozmowie z "Corriere della Sera" Augusto Navone, dyrektor znajdującego się pod ochroną obszaru morskiego wokół wysepki Tavolara, z którym skontaktowali się przedstawiciele lotniska w Olbii. 

Wywożenie piasku to nie jedyny problem, który dotyczy plaż. Coraz częściej mówi się także o ich zanieczyszczeniu. Zobacz, jak wyglądało niedawne sprzątanie plaży w Kołobrzegu:

Zobacz wideo

Kampania prewencyjna

Jak podkreślił w dalszej części rozmowy Augusto Navone, ilość zgromadzonego piasku na jednym tylko lotnisku pokazuje, jak duża jest skala problemu (na wyspie znajduje się aż siedem portów lotniczych). - Turyści zazwyczaj nie myślą o szkodach, które wyrządzają przyrodzie - zaznaczył.

Czy przedsięwzięcie lotniska w Obii to początek zmian? Na razie trudno to przewidzieć. Rozpoczętą akcję ma wesprzeć kampania informacyjna skierowana do turystów, której celem jest uświadomienie, że wywożenie naturalnych pamiątek z plaż jest karalne. Na Sardynii od kilku lat obowiązują przepisy, zgodnie z którymi, możemy zapłacić za to nawet trzy tysiące euro.

Zobacz także:

Więcej o: