Kartuzy. Drugiego takiego miasta w Europie podobno nie ma. "Gdyby powstała polska adaptacja 'Twin Peaks', byłaby kręcona tutaj"

Mówi się, że do Kartuz nie da się wjechać inaczej niż przez las i podobno jest to fenomen w skali Europy. Turyści jednak rzadko kiedy tutaj trafiają. Tracą naprawdę dużo, bo miasto jest bramą do jednego z najpiękniejszych regionów w Polsce.

Polska to nie tylko duże, cieszące się popularnością miasta. To także wiele mniejszych miejscowości, które potrafią zachwycić nie mniej niż te najsłynniejsze. Poprosiliśmy ich mieszkańców i osoby, dla których są to miasta rodzinne, by wam o nich opowiedziały. Tak powstał cykl "Stąd jestem", na którego kolejne odcinki zapraszamy was w czwartek co dwa tygodnie.

NAZWA: Kartuzy

ISTNIEJE OD: 1391 roku - na ten rok datowana jest pierwsza wzmianka o wsi

LOKALIZACJA: województwo pomorskie, Kaszuby

ZNAKI SZCZEGÓLNE: Podobno to jedyne miasto w Europie otoczone ze wszystkich stron lasem. Poznacie je także po czterech jeziorach, które znajdują się w jego obrębie. Wzdłuż brzegu jednego z nich biegnie Aleja Filozofów - miejsce, w którym odnajdziecie święty spokój.

Słowo "święty" nie zostało przez nas użyte przypadkowo. Legenda głosi bowiem, że nad Kaszubami czuwa i strzeże ich Anioł Stróż. Według opowieści to jego staraniom kraina zawdzięcza swą wyjątkowość i to dzięki niemu Bóg spojrzał na Kaszuby bardziej przychylnym okiem. Wróćmy jednak do początku...

Gdy Bóg skończył stwarzać świat, rozesłał swoich wysłanników do poszczególnych miejsc, aby sprawdzili, czy wszystko poszło zgodnie z planem. Wszyscy byli zachwyceni dziełem Boga, ale jeden z nich, anioł o imieniu Kaszub, trafił do krainy przygnębiającej i pustynnej. Poczuł ogromny smutek, uznał jednak, że taka była boska wola. Zdał więc Bogu raport, nie wspominając jednak, że chciałby, aby kraina wyglądała inaczej.

Ale Bóg wyczuł, że anioł nie jest z nim do końca szczery. Kaszub poprosił więc Boga, aby uczynił krainę piękną i nie karał jego i ziemi, którą się opiekuje. Ogromne wzruszenie anioła zmiękczyło Boga, który wręczył Kaszubowi złotą sakiewkę ze wszystkim, czego potrzebowała kraina. Następnie pobłogosławił ją i polecił aniołowi, aby uczynił ziemię przyjazną i żyzną.

I tak powstały łąki i żyzne ziemie, jeziora wypełnione rybami, zachwycające wzgórza i lasy, w których krzewy uginały się od owoców, a pośród drzew roiło się od zwierząt. Kraina po wieki miała wymawiać nazwę Kaszuby, aby ci, którzy się na niej osiedlą, wiedzieli, jak ją nazywać. I tak też się stało. Gdy dotarli tam pierwsi ludzie, usłyszeli, jak okolica szepcze o Kaszubach. A anioł, który nie bał się prosić boga o łaskę dla krainy, po dziś dzień czuwa nad nią i jej mieszkańcami.

Chcemë le so zażec!

W krainie tej znajdują się Kartuzy. Miasto, podobno jedyne na Starym Kontynencie, które zewsząd otoczone jest przez lasy. - Ludzie praktycznie nic o Kartuzach nie wiedzą. Czasem ktoś zaskoczy mnie, gdy powie, że przejeżdżał tamtędy w drodze nad morze - mówi Paweł Korzeniowski, dla którego Kartuzy są miastem rodzinnym. Przyznaje, że choć obecnie mieszka w Warszawie, na Kaszuby wraca kiedy tylko może. Latem nawet co dwa tygodnie. Bo codziennie tęskni za kaszubskimi widokami - wzgórzami, za którymi gdzieś w tle wyłania się jezioro. - Ten obrazek pamiętam z dzieciństwa - wspomina.

- Większość osób jest zaciekawionych, gdy mówię, skąd jestem. Przeciętny mieszkaniec Polski z jednej strony wie, że Kaszuby to kraina odrębna kulturowo od reszty kraju, w dodatku malowniczo położona, z drugiej - brakuje jakiegoś magnesu, jakiejś fascynującej opowieści, która ostatecznie przyciągnęłaby ludzi w to miejsce.

Paweł KorzeniowskiPaweł Korzeniowski Paweł Korzeniowski

Paweł przyznaje, że ludzie przede wszystkim kojarzą, że Kaszuby wyróżniają się własnym językiem. Niektórzy z jego znajomych, których poznał w Warszawie, przejęli nawet parę kaszubskich słów. - Na psa nie mówią już "pies", tylko po kaszubsku - "scyrz", co wymawia się "ścirz". Kiedy zaczynam ludziom opowiadać o Kaszubach, prawie każdy na koniec mówi: "no dobra, muszę tam pojechać".

Dobrze, o języku wiedzą wszyscy, a kto wie o tabace? Paweł opowiada, że na Kaszubach wciąż żywa jest tradycja wciągania tabaki z rogu. Zaś tajemniczy, użyty wyżej zwrot "Chcemë le so zażec" oznacza nic innego, jak "No to sobie zażyjmy".

Jak czytamy w "Gazecie Kaszubskiej", zażywanie tabaki na Kaszubach "jest elementem regionalnej kultury, gestem towarzyskim i przede wszystkim wielowiekową tradycją". Paweł dodaje, że nadal w wielu miejscach tabakę zażywa się nawet podczas nabożeństw. Rytuał rozpoczyna ksiądz, a następnie przekazuje tabakierę innym. - Kazanie się kończy, kiedy tabaka wróci do księdza - wyjaśnia.

Róg, z którego Kaszubi wciągają tabakę, również nie pojawia się w tej historii przypadkiem. Rogarstwo to kolejna z kaszubskich tradycji. Choć rzemiosło to obecnie wymiera, wciąż można znaleźć na Kaszubach warsztaty, w których wytwarza się tabakiery z bydlęcych rogów. 

Kontemplacje nad beczką piwa

Zamknięte w pierścieniu drzew, z kilkoma jeziorami i punktami widokowymi. Kartuzy cieszą oko każdego turysty, który spragniony jest pocztówkowych krajobrazów. Jeden z punktów widokowych to Bilowo, gdzie widać fragment Kartuz oraz piękne pagórki, a drugi to Ławka Asesora, z której rozpościera się widok na całe miasto.

- Mamy też topowej klasy zabytek sakralny, czyli mroczną kolegiatę z dachem zaprojektowanym w kształcie trumny. Funkcjonował tam niegdyś zakon Kartuzów, czyli bardzo surowa kontemplacyjna struktura, której mnisi lubili jednak wypić sobie kilka piw dziennie - opowiada Paweł. Rzeczywiście, w "Magazynie Kaszuby" czytamy: "z zapisów sporządzanych w klasztorze wynika, że w 1591 r. siedmiu ojców zużyło 30 beczek piwa". Po przeliczeniu okazuje się, że było to dziennie około 1,3 litra na głowę. Dalej jednak wyjaśnione zostało, że, paradoksalnie, wcale nie była to ilość nadmierna. Piwo zastępowało wówczas bowiem inne napoje - w tym choćby kawę i herbatę.

Nieuchronność śmierci bliska była idei życia zakonnego Kartuzów, co odzwierciedlało się nie tylko w trumiennym dachu. Mnisi nie omieszkiwali przypominać o niej również w bardziej sugestywny sposób. Osoby wchodzące do kościoła z pewnością od razu dostrzegą anioła z kosą, który został umieszczony na wahadle zegara kołyszącym się nad głównym wejściem. Na murach kolegiaty można zaś odnaleźć zapisaną słynną maksymę "memento mori", czyli "pamiętaj o śmierci". 

Mnisi łatwego życia nie mieli. I nie chodzi tylko o surowe zasady, których musieli przestrzegać. Legendy głoszą, że na pobliską Górę Spiczastą tłumnie zlatywały czarownice i robiły sporo hałasu, przeszkadzając zakonnikom w modlitwach. Dopiero gdy jeden z przeorów postawił tam kaplicę, czarownice się wyniosły.

Gdy poczujecie, że mroczny klimat za bardzo was przytłoczył, ratunku szukajcie nad jeziorami. - Ja najbardziej lubię spacerować wokół nich, najlepiej dzikimi ścieżkami. Gaj Świętopełka to jedno z takich malowniczych miejsc nad Jeziorem Klasztornym Małym. Znajduje się tam Wyspa Łabędzia - ładne, rzadko uczęszczane miejsce.

Ze ścieżki, która biegnie wokół jeziora, rozpościera się widok na słynną kolegiatęZe ścieżki, która biegnie wokół jeziora, rozpościera się widok na słynną kolegiatę Shtterstock

Do wyspy prowadzi Aleja Filozofów. Była niegdyś doskonałym miejscem kontemplacji i modlitw - stąd jej nazwa.

Po całym dniu spędzonym na świeżym powietrzu odpocznijcie w polecanym przez Pawła lokalu Antykvariat Cafe. - A na pyszne kaszubskie jedzenie wybierzcie się do oddalonego o około 15 minut samochodem gościńca "Dla przyjaciół".

Są wśród was zapaleni narciarze? Może spróbujecie swoich sił w okolicach Kartuz? - W związku z tym, że teren jest pagórkowaty, powstał tutaj klub narciarstwa biegowego oraz stok narciarski w Koszałkowie - wyjaśnia nasz przewodnik. Stok znajduje się u stóp Wieżycy. Jest największym ośrodkiem narciarskim na Pomorzu. Działa również w sezonie letnim. Możecie wówczas pojeździć na trójkołowcach górskich, spróbować jazdy na górskiej deskorolce (mountainboard) czy poturlać się w kuli w ramach zorbingu.

Na Kaszubach jak w Twin Peaks

- Boże, tego jest tak dużo... - odpowiada Paweł, gdy pytam go, co jeszcze poleciłby odwiedzającym region, z którego pochodzi. I od razu dodaje, że tutaj, jego zdaniem, kręcona byłaby polska adaptacja Twin Peaks. Gdyby takowa oczywiście powstała. Ma to być ukłon w stronę kaszubskich krajobrazów, które, według Pawła, niczym nie ustępują tym przedstawionym w amerykańskim serialu.

Nasz przewodnik nie ukrywa, że Kartuzy są fantastycznym punktem wypadowym, a ich magia kryje się w okolicznych terenach. A te, podpowiada, najlepiej zwiedzać na rowerze. - Wtedy otwiera się cała masa możliwości. Choć powszechnie znana nazwa tego obszaru to Szwajcaria Kaszubska [centralna, najwyżej położona część Pojezierza Kaszubskiego - przyp. red.], ja nazywam go "polską Kanadą".

Jeżeli zainteresował cię nasz tekst, prosimy o wypełnienie ankiety. Twoje odpowiedzi będą dla nas wskazówką, jak rozwijać cykl "Stąd jestem". Ankieta znajduje się TUTAJ.

Wśród charakterystycznych elementów krajobrazu na pewno szybko zwrócicie uwagę na jego pagórkowatość i dużą liczbę długich, malowniczych jezior rynnowych. - Wycieczkę najlepiej zacząć od Wieżycy, szczytu, który ma 329 m n.p.m. [największy szczyt moreny czołowej na całym Niżu Środkowoeuropejskim w tej szerokości geograficznej - przyp. red.]. Stamtąd rozpościera się fantastyczny widok na kaszubskie lasy i jeziora. Wieczorem widać ze szczytu nawet światła Trójmiasta - zachwala Paweł.

Widok z WieżycyWidok z Wieżycy Marcin Bajer / CC BY-NC 2.0/ flickr.com

Pamiętajcie jednak, że to dopiero początek. Kaszubski Park Krajobrazowy zasługuje na to, aby poznać go jak najlepiej. - Mamy tam bardzo duże skupiska kurhanów. To mroczne cmentarzyska z epoki brązu, na których nagrobki ustawione są w okręgi - wyjaśnia Paweł. Z kolei na północnych obrzeżach parku traficie do Lasów Mirachowskich, na które składa się osiem rezerwatów. Nasz rozmówca radzi, aby nie omijać zwłaszcza Szczeliny Lechickiej z punktem widokowym. Poniżej zobaczycie Kaszubski Park Krajobrazowy z lotu ptaka.

- Zwieńczeniem takiej wycieczki mogą być Ostrzyce, które nazywane bywają "kaszubskimi Mikołajkami". Tam zjecie pyszną rybę ze smażalni i odwiedzicie typowy kaszubski zajazd - opowiada. Na Kaszubach uwielbia się ziemniaki i śledzie. - Z tego połączenia powstały pulki, po kaszubsku pelczi, czyli ziemniaki w mundurkach ze śledziem w śmietanie i z cebulą.

A skoro już o typowo kaszubskich miejscach mowa, wasza podróż nie może odbyć się bez wizyty w jednym z lokalnych sklepów spożywczych w małych, kaszubskich wioskach. - W takich miejscach wciąż mówi się po kaszubsku. Najpiękniejsze z nich to okolice: Szymbarku, Wieżycy, Gołubia, Haski, Złotej Góry, Ręboszewa, Chmielna czy Mirachowa - wymienia Paweł. We wszystkich tych miejscowościach tablice z nazwami są w dwóch językach. Można tam wygodnie dojechać rowerem (wycieczka na cały dzień) lub szynobusem.

Wolicie trudniejsze szlaki? Nie ma problemu. Paweł ma dla was idealne rozwiązanie. - Jar Raduni. To szlak wzdłuż krętej i momentami rwącej rzeki Radunia, która fragmentami przyjmuje nieco górski charakter. Na trasie czeka na turystów sporo przeszkód - powalonych drzew czy śliskich, stromych zboczy - opowiada i dodaje, że to właśnie kwintesencja Kaszub. - Zwieńczeniem trasy jest bajeczny most w Rutkach oraz pobliska elektrownia wodna.

Jeżeli bliższe waszemu sercu jest zwiedzanie kajakiem, Kaszuby i wtedy was nie zawiodą. - Jeziora w tym rejonie układają się w okrąg. To raj dla kajakarzy, bo jeziora są długie, rynnowe i można przepłynąć nawet kilkadziesiąt kilometrów. Czasami tylko trzeba parę metrów przenieść kajak - mówi Paweł.

Jar RaduniJar Raduni Paweł Korzeniowski

Jezioro Ostrzyckie w Kaszubskim Parku KrajobrazowymJezioro Ostrzyckie w Kaszubskim Parku Krajobrazowym Paweł Korzeniowski

Zamek, który nie powstał

Pięć kilometrów od Kartuz (oczywiście przez las) stoi z kolei jedna z najsłynniejszych samowoli budowlanych w Polsce - zamek w Łapalicach. Choć oficjalną atrakcją turystyczną nie jest, przyciąga wielu zainteresowanych. Zamek zaczął powstawać w 1983 roku, nigdy jednak nie został ukończony. Inwestor pierwotnie otrzymał pozwolenie na wybudowanie domu z pracownią, ale budynek rozrósł się do ogromnych rozmiarów.

- Powstał tam gigantyczny kompleks z bramą, wieżyczkami i basztami. Z jednej strony naprawdę robi wrażenie, a z drugiej stoi za nim dość absurdalna historia - opowiada Paweł.

Na wstrzymanie budowy złożyło się wiele czynników, m.in. problemy finansowe inwestora. W 2006 roku zamek miał zostać rozebrany. Inwestor nie przedstawił bowiem nowej wymaganej dokumentacji projektowej, a budynek, który powstał, wykraczał poza zapisy pozwolenia, które wcześniej zostało wydane. W 2013 nakazano wstrzymanie prac budowlanych.

Na oficjalnej stronie gminy Kartuzy zamek w Łapalicach widnieje w zakładce Turystyka i rekreacja. Wyjaśniono tam, jak dotrzeć do słynnej budowli, ale jednocześnie przypomniano również o zakazie wchodzenia na teren nieukończonej budowy, w związku z czym zamek można podziwiać jedynie zza murów.

Zdaniem naszego przewodnika Kartuzy popadły w lekki marazm, kiedy na początku XXI wieku straciły połączenie kolejowe. Paweł uważa, że brakowało odważnego pomysłu na miasto, przez co wiele młodych osób z niego wyjechało. - Na szczęście odzyskaliśmy kolej, a miasto wraca do łask. I bardzo się cieszę, bo jest stolicą przepięknego regionu. Wierzę, że przed całymi Kaszubami dobra przyszłość - dodaje.

Dojazd do Kartuz:

Uważasz, że twoje miasto powinno znaleźć się w naszym cyklu i chcesz o nim opowiedzieć? A może znasz kogoś, kto chętnie podzieli się z nami opowieścią o miejscu, z którego pochodzi? Napisz do nas na adres podroze@agora.pl.

Zobacz też poprzednie odcinki naszego cyklu "Stąd jestem":

Więcej o: