Jak to możliwe? Tuż pod powierzchnią przyszłego trawnika układa się gęsto nawadniające rurki. Tam, gdzie cokolwiek rośnie, ciągnie się wodna sieć. Źródłem (odsalanej) wody jest ocean.
W Dubaju kwitnie przyroda, powstają kolejne wieżowce, hotele i ośrodki rekreacyjne. Trudno uwierzyć, że jeszcze 50 lat temu była tu pustynia, zamieszkana przez blisko 6 tys. ludzi parających się głównie rybołówstwem i poławianiem pereł.
W Dubaju nie będziesz się nudzić więcej w serwisie Kolumber.pl
Dziś położony na Półwyspie Arabskim, a należący do Zjednoczonych Emiratów Arabskich Dubaj to metropolia licząca 3 mln mieszkańców 150 narodowości. Europejskie firmy zakładają tu swoje filie (handel zagraniczny jest wolny od podatków), Hindusi pracują w hotelach i na budowach, handlują i prowadzą taksówki; obok nich Pakistańczycy, Turcy i wiele nacji z Dalekiego Wschodu. Najliczniejsi są Arabowie - stanowią ok. 20 proc. ludności. Z nowoczesnymi dzielnicami sąsiadują slumsy zajmowane przez baluczi - mieszkańców bez narodowości, przybyłych tu z pogranicza Iranu i Pakistanu jeszcze przed powstaniem Zjednoczonych Emiratów (1971 r.).
Dominującą religią jest islam, językiem oficjalnym - arabski, ale bez problemu dogadamy się po angielsku. To, że Dubaj jest krajem muzułmańskim, widać już na lotnisku (drugie co do wielkości na świecie): kobiety w czadorach, mężczyźni w diszdaszach - tradycyjnych białych strojach przypominających sutanny, dziesiątki sklepów z arabskimi ubraniami. Turysta może się jednak czuć swobodnie. Nikt nie patrzy krzywo na jegomościa w krótkich spodenkach i bejsbolówce czy dziewczynę w mini. Takich przybyszów jest w Dubaju bez liku - kraj utrzymuje się głównie z turystyki i transportu (bezcłowy port morski na skrzyżowaniu szlaków handlowych), no i oczywiście z ropy. 272 hotele i 130 turystycznych apartamentowców oferuje gościom 30 tys. pokoi.
Co ich ciągnie do Dubaju? Słońce niemal przez cały rok (latem temperatury sięgają nawet 50 st. C, odradzam wyprawę w lipcu, sierpniu), jasne, złociste plaże, no i... samo złoto (tanie), którego Dubaj jest największym importerem na świecie (ponad 47 ton rocznie). Zdobi ono architektoniczne ornamenty pełne ażurów, motywów roślinnych i geometrycznych oraz stroje kobiet. Niemal na każdej ulicy natkniemy się na szyld jubilera, ale prawdziwie złoty jest Gold Souk, wielkie targowisko z eleganckimi sklepami. A w nich naszyjniki, pierścionki, bransolety, spinki do mankietów, zegarki, dzbany, misy, sztućce, cukiernice, no i złoto w sztabach. Biżuterię sprzedaje się tu nie na sztuki, lecz na wagę.
Po sąsiedzku rozciąga się niezwykły Spice Souk pełen małych sklepików z przyprawami - szafranem, mirrą, suszonymi limonkami, papryczkami... Tu również można kupić arabską fajkę wodną (szisza) wraz z aromatycznym wkładem z jabłek, fig czy suszonych melonów. To przy niej spędza się wieczory w barach, restauracjach i kawiarniach. O alkohol niełatwo - znajdziemy go tylko w knajpach prowadzonych przez cudzoziemców i w paru licencjonowanych sklepach, gdzie można nabywać trunki za okazaniem specjalnego kwitu od lokalnej policji. No i jest niebotycznie drogi - piwo 0,3 l kosztuje nawet 200 dirhamów (1 dirham to ok. pół dolara).
Kto wybierze się do Dubai Museum, dowie się o początkach powstania tego kraju i o mieszkających tu ludach. Niejednego zachwyci supernowoczesna architektura, np. Burj al Arab - jedyny na świecie siedmiogwiazdkowy hotel w kształcie żagla, wybudowany na specjalnie dlań stworzonej sztucznej wyspie w Zatoce Perskiej (od 3 tys. dol. za dobę). W 2007 r. największą atrakcją turystyczną kraju staną się trzy kolejne sztuczne wyspy z podwodnymi hotelami, ośrodkami rekreacyjnymi i centrami handlowymi.
Dubaj kusi też polami golfowymi, parkami wodnymi, wyścigami konnymi, wieczornymi przejażdżkami łodzią po Creeku (kanał dzielący Dubaj na prawo- i lewobrzeżną część; najlepiej pokonać go abrą - wodną taksówką), wyprawami do górskiego ośrodka Hatta i na safari. Pustynia zaczyna się zaledwie godzinę drogi od centrum miasta. Można się tu wybrać dżipem. Samochody surfują po piasku, obsuwają się po wydmach, balansują pod niebezpiecznym kątem... Godzinna przejażdżka kończy się w oazie, gdzie czeka kolejna atrakcja - arabski posiłek: pieczone i świeże warzywa, kebab, naleśniki z razowej mąki oraz pasty - z czosnku, bakłażanów i cieciorki (humus) plus kawa kolorem i smakiem przypominająca zieloną herbatę z domieszką mięty.
Zjednoczone Emiraty Arabskie znajdziemy w ofercie wielu biur podróży. Przelot i tygodniowy pobyt w hotelu dwugwiazdkowym - od 3,5 tys. zł. Sam przelot (najlepiej przez Monachium, Wiedeń lub Mediolan, bezpośrednich lotów z Polski nie ma) kosztuje ok. 2 tys. zł