Coraz więcej plaż na świecie przypomina wysypiska. "Wchodzę do oceanu i pływam wśród śmieci"

- Są tam m.in. opakowania po batonikach, etykiety od butelek, woreczki, reklamówki, fragmenty plastikowych butów - wymienia Asia. - Gdy 10 lat temu byłam w Tajlandii, nie było to aż tak zauważalne. Widzę, że w tym czasie sporo się zmieniło. Na gorsze.
Zobacz wideo

Asia wróciła niedawno z rodzinnego wyjazdu na Bali. Jak zaznacza, była to jej pierwsza tak daleka podróż od 10 lat. - Uwielbiam to wilgotne, lepkie powietrze. Czuć w nim coś egzotycznego. Jest zdecydowanie inne niż w Europie - mówi. - Woda w oceanie ma idealną temperaturę i kolor, wydawałoby się, że jest jak w raju. 

Jednak Asia szybko wróciła na ziemię. - Wchodzę do oceanu i pływam wśród śmieci. Są tam m.in. opakowania po batonikach, etykiety od butelek, woreczki, reklamówki, fragmenty plastikowych butów - wymienia. - Gdy 10 lat temu byłam w Tajlandii, nie było to aż tak zauważalne. Widzę, że w tym czasie sporo się zmieniło. Na gorsze. 

"Drogi kawałek plastiku staje się kolejnym śmieciem"

- Podczas jednej z kąpieli ocean porywa moje firmowe okulary przeciwsłoneczne. Ten drogi kawałek plastiku staje się kolejnym śmieciem. Co z tego, że z logo. Podczas kilkusetletniego rozkładu markowego produktu, kawałek reklamówki za dwa grosze czy plastikowy kubeczek są tym samym - zauważa Asia.

Jak wspomina nasza rozmówczyni, Balijczycy codziennie rano sprzątają plaże. Nie chcą, aby turystów drażnił widok plastiku wyrzucanego przez ocean. - Jest w tym coś bardzo smutnego - stwierdza Asia. 

Plaża na BaliPlaża na Bali Archiwum prywatne

- Ta podróż zmieniła moje podejście do podróżowania. Następnym razem kilka razy pomyślę, w jakim celu chcę jechać na drugi koniec świata. Czy nie lepiej zacząć swoją wielką podróż tutaj, na miejscu, od przeczytania, co jest w składzie kosmetyków, od chodzenia po ziemniaki ze swoją torbą? - pyta.

Plaże czy wysypiska śmieci?

O problemie zanieczyszczonych wód i plaż, które wielokrotnie przypominają nie miejsce upragnionego odpoczynku, a raczej wysypiska śmieci, w ostatnich latach mówi się coraz częściej. Plastik, który ląduje w morzach i oceanach, szkodzi nie tylko zwierzętom morskim, ale także ludziom i środowisku lądowemu. 

Śmieci tego typu nie ulegają rozkładowi, a rozpadają się na maleńkie fragmenty. W ten sposób tworzy się mikroplastik, na który można trafić nawet w sporej odległości od wybrzeża (więcej na ten temat). Na ląd przenoszą go m.in. parująca woda i deszcz. Poza tym mikroplastik zjadają liczne organizmy morskie, przez co następnie trafia on także... na nasze talerze (zobacz także: Plastik stał się składnikiem naszej codziennej diety. Dosłownie. Przerażające wyniki badań).

Niedawno sensację wywołał post znanych podróżników, którzy wypoczywali na plaży Pink Beach w Indonezji. Marie Fe i Jake Snow zestawili ze sobą dwa zdjęcia. Zostały one wykonane w tym samym miejscu w odstępie roku. Na najnowszym zdjęciu widać, że w tym czasie rajska plaża zmieniła się w wysypisko śmieci.

Nawet najbardziej wyludnione i naturalne piękno świata, takie jak Pink Beach na wyspie Komodo, tonie w plastiku! Nie sądziliśmy, że po powrocie na naszą ulubioną plażę na świecie zastaniemy taki niepokojący widok

- skomentowali podróżnicy.

Do oceanów co minutę trafia ciężarówka plastikowych odpadów, które zabijają żółwie, ptaki, ryby, wieloryby i delfiny. Jedną z organizacji działającą na rzecz zatrzymania plastikowej epidemii jest Greenpeace. Jeśli chcesz wesprzeć ochronę oceanów i ich mieszkańców wejdź TUTAJ >>

Skąd biorą się śmieci w oceanie?

Jedną z głównych przyczyn problemu jest ogromny wzrost produkcji plastiku w ostatnich latach. Dla porównania w 1964 wynosiła ona mniej więcej 15 milionów ton, a w 2014 już 311 milionów ton. Co ważne, wiele zużytych plastikowych odpadów nie trafia na składowiska śmieci czy w miejsca, w których można by je było przetworzyć, a do środowiska naturalnego.

W 2017 na łamach "Environmental Science & Technology" opublikowano wyniki badań naukowców z Centrum Helmholtza ds. Badań Środowiskowych (UFZ) w Lipsku, którzy sprawdzili, w jaki sposób i jakimi drogami plastikowe odpady trafiają do mórz i oceanów. Badacze poddali analizie dane dotyczące plastiku w 57 rzekach na kuli ziemskiej. Dzięki temu odkryli, że istnieje zależność między niewłaściwym składowaniem śmieci w rejonie dorzecza a ilością plastiku w rzece.

Z raportu dowiadujemy się, że nawet 80-95 procent całego plastiku, który znajduje się w morzach i oceanach, pochodzi z zaledwie 10 rzek Azji i Afryki. To Indus, Rzeka Żółta, Jangcy, Hai He, Gnages, Amur, Mekong, Rzeka Perłowa, Niger i Nil. Zdaniem badaczy rozwiązanie problemu składowania śmieci w rejonach ich dorzeczy zmniejszyłoby skalę zanieczyszczenia w ocenach aż o 45 procent.

Nowe badania dotyczące odpadów

Na początku kwietnia tego roku na łamach "Nature communications" zostały opublikowane wyniki nowych badań, które dotyczyły obecności plastiku w oceanach. Skupiono się w nich na odpadach, które nie zdążyły jeszcze zamienić się w mikroplastik. Grupą badaczy kierowała dr Clare Ostle z brytyjskiego Marine Biological Association.

Co ciekawe, początkowo naukowcy zajęli się zupełnie innym zagadnieniem. Przez pewien czas prowadzili prace dotyczące planktonu w oceanach. Badania utrudniały im jednak śmieci, które notorycznie zaplątywały się w przedmioty badawcze. Problem ten zainspirował ich do przeanalizowania zupełnie innej kwestii. 

Wyniki ich prac nie pozostawiają złudzeń. W ostatnich latach stan zanieczyszczenia wód znacząco się pogorszył. Naukowcy analizowali dane dotyczące zaśmiecenia oceanów w okresie od 1957 do 2016 roku. Zwłaszcza w latach 2010-2016 tendencja ta przybrała na sile. 

Plaża na BaliPlaża na Bali Archiwum prywatne

Co możemy z tym zrobić?

Turyści pozostawiają za sobą ogromne ilości odpadów. Poza tym często celem ich wypraw są kraje rozwijające się (jak na przykład wspomniane Tajlandia czy Indonezja), w których gospodarka odpadami nie jest jeszcze tak sprawna, jak na Zachodzie.

Coraz więcej osób zaczyna wprowadzać do swojego życia zasady, których stosowanie ma na celu m.in. zredukowanie ilości odpadów. Rezygnacja z plastikowych dodatków czy też picie wody z kranu stają się w ostatnich latach coraz popularniejsze. Mimo że wydaje się to trudne, zasad tych możemy przestrzegać także w czasie podroży.

Takie wyzwanie podjęła autorka bloga kochamkitesurfing.com, która poza domem spędza nawet 6 miesięcy w ciągu roku. Jak deklaruje na swojej stronie, w 2019 roku wypowiada wojnę plastikowi.

Podczas naszych kite’owych – i nie tylko – wyjazdów napatrzyłyśmy się na reklamówki dryfujące po wodzie, butelki zaśmiecające wydmy, hałdy plastikowych odpadów tuż obok dziewiczych plaż. I powiedziałyśmy: Dość! Nie chcemy przykładać ręki do zaśmiecania świata plastikiem. A zwłaszcza – nie chcemy przykładać ręki do zaśmiecania plastikiem mórz i oceanów, które tak bardzo kochamy

- napisała.

Jak dowiadujemy się z dalszej części artykułu, w trakcie wspomnianych wyjazdów uczestniczkom wyprawy udało się niemal całkowicie wyeliminować plastik z codziennego użytku. Starają się nie korzystać ze słomek, talerzyków, sztućców czy kubków, które zostały wykonane z tego materiału. Poza tym zaczęły używać kubków termicznych. - Zamawianie napoju do kubka nikogo nie dziwiło, a komunikacja w angielskim, tajskim ani żadnym innym języku nie była konieczna. Wystarczało postawienie go na ladzie. Zero zdziwienia i zero plastiku - zdradza autorka bloga.

Uczestniczki wyjazdów zaopatrzyły się także w specjalne butelki filtrujące, dzięki którym swobodnie mogą pić wodę z kranu. Co ciekawe, korzystały z nich nawet w Egipcie, gdzie obawiały się tzw. zemsty faraona, czyli dokuczliwej biegunki połączonej z osłabieniem organizmu. Na szczęście w trakcie podróży nie dotknęła ich żadna dolegliwość.  

- Zrobiłyśmy kolejny, ogromny krok na drodze do wyeliminowania jednorazowego plastiku z naszych podróży i naszego życia. A filtrująca butelka, razem z paszportem, weszła na stałe do naszego podróżnego niezbędnika - podsumowuje autorka bloga.

Zobacz także:

Więcej o: