Concorde był naddźwiękowym samolotem pasażerskim, który powstał przy porozumieniu Francji i Wielkiej Brytanii. Jego pierwszy oblot (lot doświadczalny) odbył się w 1969 roku, a siedem lat później maszyna zaczęła latać regularnie.
Głównymi trasami, które obsługiwał Concorde, były połączenia transatlantyckie z londyńskiego Heathrow (linie British Airways) oraz paryskiego portu Charlesa de Gaulle’a (Air France) na lotniska JFK w Nowym Jorku i Dulles w Waszyngtonie.
"Kariera" samolotu trwała 27 lat. Jako powody wycofania Concorde'a z użytku podaje się m.in. spadek liczby zainteresowanych pasażerów, do czego miała przyczynić się katastrofa maszyny z 25 lipca 2000 roku (z powodu awarii samolot spadł na hotel w miejscowości Gonesse) oraz rosnące koszty jej eksploatacji. Jego ostatni lot odbył się 26 listopada 2003 roku.
Właśnie z tej okazji w mediach zostało przywołane zdjęcie Concorde'a, które tego dnia wykonał fotograf agencji prasowej South West News Service - Lewis Whyld.
Zdjęcie zostało wykonane z góry, z helikoptera, w którym znajdował się Whyld. Uchwycił on maszynę w momencie, gdy wracała na lotnisko w pobliżu Bristolu w południowo-zachodniej Anglii - przelatywała akurat nad wiszącym mostem Clifton Suspension. W dole widać tłumy ludzi, które zebrały się nad urwiskiem, aby podziwiać ostatni przelot Concorde'a.
W serwisie CNN z okazji 15. rocznicy ostatniego lotu maszyny opublikowany został artykuł, w którym autor zdjęcia dzieli się wspomnieniami z tamtego dnia. Zostało opatrzone wymownym tytułem: "Czy to najlepsze zdjęcie fotografii lotniczej w historii?".
"Byliśmy, jak sądzę, jakieś trzy tysiące stóp nad ziemią, a Concorde był 1500 stóp pod nami. Stałem na płozie helikoptera, przemarznięty, walcząc z silnymi podmuchami wiatru. Nie czułem palców u rąk, nie czułem palców u nóg, nie czułem twarzy" - pisze.
Lewis Whyld przekonuje, że to nie był łatwy do uwiecznienia kadr. Ze względu na kąt, pod którym znajdował się helikopter, musiał się z niego mocno wychylić. "Byłem przerażony. Tym, że jestem w helikopterze dopiero po raz drugi w życiu i tym, że schrzaniłem robotę" - opowiada. Dopiero co został zatrudniony przez agencję i gdy szef dowiedział się, że chce wykonać zdjęcie z ostatniego lotu Concorde'a, powiedział tylko: "Nie sp***rz tego".
Trudności przysporzył nie tylko kąt, pod którym musiało zostać zrobione zdjęcie. Trzeba było jeszcze uchwycić samolot w momencie, gdy przelatywał nad mostem i wziąć pod uwagę dużą prędkość, z którą się poruszał. Biel Concorde'a też nie ułatwiała zadania - zdjęcie można było przez to łatwo prześwietlić. "Miałem tylko jeden strzał" - pisze Whyld.
Okazało się, że zrobił zdjęcie, którym zachwyciło się środowisko lotnicze. Wiszący most, strome klify, tłumy ludzi zgromadzone, aby pożegnać Concorde'a - wszystko to sprawiło, że fotografia zyskała na wartości. "Używali jej wszyscy, zdjęcie było we wszystkich gazetach. Niektórzy przysłali mi nawet butelki szampana" - wspomina.