Smutną informację przekazało Ministerstwo Środowiska Ekwadoru. Do zuchwałej kradzieży doszło pod koniec września. Wszystkie żółwie zostały zabrane jednocześnie z parku narodowego, który znajduje się na wyspie Isabel, największej w całym archipelagu Galapagos.
Skradziono młode sztuki żółwi słoniowych, które przebywały w specjalnym ośrodku hodowlanym Arnaldo Tupiza. Hoduje się w nim aż pięć zagrożonych gatunków tych gadów, a skradzione żółwie reprezentują dwa z nich: Chelonoidis guntheri oraz Chelonoidis vicin.
Co ciekawe, wszystkie gady zostały zabrane jednocześnie, co musiało być nie lada wyzwaniem dla zuchwałych złodziei. Żółwie słoniowe są bowiem jednymi z największych na świecie. Ich waga oscyluje wokół 200 kg, a wysokość dochodzi nawet do jednego metra. Sprawców kradzieży wciąż szuka miejscowa policja. Los zwierząt pozostaje, jak do tej pory, nieznany.
Do kradzieży odniósł się miejscowy polityk - Washington Paredes Torres. Zarzucił władzom ośrodka Arnaldo Tupiza, że ten nie był należycie nadzorowany: nie posiadał monitoringu, a pilnowany był tylko przez jednego ochroniarza.
Żółwie po prostu tam są. Jeśli ktoś chce, może tam wejść nocą i je ukraść
- tak polityk skrytykował ośrodek za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych.
Żółwie słoniowe występują tylko i wyłącznie na Wyspach Galapagos, zwanych potocznie Wyspami Żółwimi. Archipelag jest chronionym siedliskiem tego gatunku gadów, niemal w całości parkiem narodowym, wpisanym na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Na każdej z wysp żyje inny podgatunek żółwia, który różni się od pozostałych kształtem oraz rozmiarami pancerza.
Gady te od wielu lat stanowią jedną z największych atrakcji turystycznych Ekwadoru i przyciągają tysiące turystów. Są również obiektem zainteresowania handlarzy dzikimi zwierzętami, ponieważ można na nich solidnie zarobić. Przez swoje nietypowe rozmiary i rzadkie występowanie handel nimi jest niezwykle dochodowy.