Gdyby istniał plebiscyt na najmilszych mieszkańców miasta, czteroipółtysięczna społeczność Uggiano la Chiesa bez wątpienia zajęłaby w nim pierwsze miejsce. Laura i Gianluca na pewno to potwierdzą.
Kim jest ta dwójka? To włoscy turyści, którzy postanowili spędzić wakacje na południowym wybrzeżu swojej ojczyzny. Na miejsce pobytu wybrali właśnie niewielkie Uggiano la Chiesa. Po dotarciu do miasteczka, co zajęło im 10 długich i męczących godzin, okazało się jednak, że padli ofiarą oszusta.
Przed przyjazdem wykupili noclegi przez internet - w nieistniejącym miejscu, o czym para przekonała się dopiero, kiedy dotarła pod wskazany przez fałszywego pośrednika adres. Najpierw Laura i Gianluca myśleli, że zaszła jakaś pomyłka, więc próbowali się z nim skontaktować przez telefon, ale nikt nie odbierał.
O pomoc w znalezieniu mieszkania postanowili więc poprosić najpierw osoby przebywające na pobliskim boisku. - Nikt nic nie wiedział, ale wszyscy starali się pomóc - wspomina Laura, podkreślając, że "to nie jest film, choć tak właśnie brzmi ta historia".
Oprócz adresu, oszust wysłał im też zdjęcia lokalu, które pokazywali zaczepianym na ulicy ludziom. Ci natychmiast zaangażowali się w poszukiwania. - Razem szukaliśmy miejsca, które przypominałoby to, w którym zarezerwowaliśmy nocleg. Kiedy chodziliśmy po okolicy, dołączały do nas kolejne i kolejne osoby. Szliśmy w coraz większej grupie - relacjonuje zachwycona para.
W końcu dotarli do głównego placu miasteczka, na którym zgromadził się tłum mieszkańców. - Wszyscy rzucili się na pomoc. Wydzwaniali do przyjaciół, rodziny i znajomych, po prostu wszystkich. Nie wierzyliśmy, że ludzie mogą być tak gościnni i serdeczni - dodają.
Para wspomina, że mieszkańcy Uggiano la Chiesa utworzyli prawdziwy "łańcuch solidarności i pomocy". Sami zaczepiali kolejnych przechodniów i prosili ich o pomoc, stąd grupa pomocników sukcesywnie rosła.
Kiedy ostatecznie okazało się, że mieszkanie, które wynajęła para, nie istnieje, a Laura i Gianluca padli ofiarą oszustów, uczynni mieszkańcy nie pozostawili ich w potrzebie. Zamiast tego zorganizowali im nocleg u siebie - gościnę zaoferowało wielu z nich, więc turyści musieli wybierać "z tysiąca możliwości", u kogo spędzą urlop.
Natychmiast dostali też zaproszenie "na wspaniały obiad w pięknym miejscu i towarzystwie radosnych ludzi". Specjalnie dla pary odbyła się też huczna impreza z pokazami (nie zdradzają szczegółów, jakimi), a kolejne osoby prześcigały się w uprzejmościach (m.in. przynosząc im lokalne gruszki "na pocieszenie").
Mieszkańcy Uggiano la Chiesa tak zaangażowali się w pomoc dwójce rodaków, że "postanowili na zawsze przyjąć ich do swojej społeczności" i zadecydowali, że przyznają im honorowe obywatelstwo miasteczka. Potwierdził to burmistrz miejscowości, Salvatore Piconese.
- Nie mieliśmy pojęcia, że można być tak gościnnym i serdecznym - powtarzają Laura i Gianluca. Para podziękowania mieszkańcom Uggiano la Chiesa składa m.in. za pośrednictwem włoskich mediów, które rozpływają się w zachwytach nad całą historią, tak jak i jej bohaterowie.
- Swoim zachowaniem przeprosiliście - wiele razy - za coś, z czym nie macie nic wspólnego. Zabierzemy to do domu jako najpiękniejsze wspomnienie z wakacji - dziękujemy wszystkim za wszystko. Macie piękne morze, ale serca jeszcze piękniejsze - podsumowuje poruszona para.
Zobacz też: