Capri jest jednym z ulubionych miejsc wypoczynku nie tylko Włochów, ale też obcokrajowców. Jak informuje włoska agencja prasowa ANSA, długi weekend majowy (Włosi również obchodzą 1 maja Święto Pracy) to pierwszy okres w tym roku, kiedy przeżywa najazd turystów. Obłożenie w tamtejszych hotelach sięgnęło już 90 proc.
Tak duży napływ turystów sprawił, że burmistrz Gianni De Martino rozważa wprowadzenie ograniczeń na wzór tych obowiązujących w Wenecji. Tam przed długim weekendem majowym rozstawione zostały bramki, które mają pomóc władzom w kontrolowaniu liczby turystów przybywających do miasta.
- Problemem nie są metalowe kołowrotki, ale znalezienie takiego rozwiązania, które pomoże nam zarządzać ruchem w rejonie portu Marina Grande w sposób efektywny i taki, który nie powoduje przeludnienia - powiedział burmistrz włoskim mediom. - Kontrole i bramki powinny znajdować się więc w miejscach odjazdu, a nie przyjazdu - dodaje i zapewnia, że lokalne władze dokładnie przeanalizują systemy kontrolowania ruchu.
W Wenecji bramki regulujące napływ turystów zostały rozstawione przed weekendem w kilku strategicznych punktach, m.in. przy Piazzale Roma. Władze miasta chcą w ten sposób zapanować nad chaosem związanym z przybyciem tysięcy podróżnych z różnych części świata.
Metalowe bramki zainstalowane w Wenecji na długi weekend majowy Riccardo Gregolin / ANSA via AP
Zainstalowanie bramek doprowadziło jednak do sprzeciwu lokalnych aktywistów, którzy 29 kwietnia rano rozmontowali jedną z nich. Na miejscu pojawili się z transparentami, które głosiły m.in., że "Wenecja nie jest wesołym miasteczkiem" i zarzucili władzom, że chcą przekształcić miasto w park tematyczny. Burmistrz Wenecji, Luigi Brugnaro, na łamach dziennika Corriere dela Sera przekonywał z kolei, że takie ograniczenia mają zapewnić bezpieczeństwo i chronić miasto.
Bramki mają kontrolować napływ turystów do miasta Riccardo Gregolin / ANSA via AP
To też może cię zainteresować: Rajska wyspa zamknięta dla turystów. Na miejscu uzbrojona policja. "Padła ofiarą własnego sukcesu"
Na Majorce mają dość i mówią "nie" masowej turystyce. Zaplanowanie wakacji będzie trudniejsze